Menu

sobota, 9 lutego 2013

113 " (...) Czy ja dobrze słyszałem? (...) "

Hejoooooooooo :D Jak wcześniej wspomniałam 10 lutego są urodzinki mego bloga. Prowadzę już go równy rok :D Cud, że jeszcze nie usunęłam :D Sama sobie się dziwię, bo zawsze po paru miesiącach to robiłam. :D Ale mniejsza z tym :D
Chciałam Was tylko POINFORMOWAĆ, że NIE usuwam bloga. Nawet taka myśli mi NIE przeleciała przez głowę. Po prostu powiedziałam, że notki będą się pojawiać bardzo rzadko. Może dopiero w wakacje, ale to dlatego, że mam mnóstwo nauki i brak czasu. Jeśli wena mnie opuści to Was o tym poinformuję, a póki co nie martwcie się na zapas. Blog będzie na 100% do wakacji, a potem się zobaczy jak to będą wyglądać wakacje :D Ale jeszcze raz... NIE USUWAM BLOGA!!! Notki będą bardzo rzadko i to tyle.
Życzę miłego czytania "urodzinowej" notki :D
Pzdr :*** i zapraszam :D

~*~

Następnego dnia

Obudziły mnie promienie wschodzącego słońca. Dopiero teraz zauważyłam, że nadal jestem z Jamesem na punkcie widokowym i, że spaliśmy na ziemi wtuleni w siebie. Słodkie, ale straszne. Spojrzałam na szatyna. Tak pięknie wyglądał. Światło promieni słonecznych idealnie podkreślało rysy jego twarzy. Niesforne kosmyki włosów opadały mu na oczy. Delikatnie je odsunęłam, a wtedy poczułam i przypomniałam sobie jakie on ma miękkie włosy. Uśmiech wskoczył mi na twarz, a zaraz po tym powieki mojego chłopaka otworzyły się.
- Obudziłam cię?
- Nie. Już dawno nie śpię - delikatnie uniósł kąciki swoich ust.
- Która jest godzina?
- Nie wiem. Bateria w komórce mi padła - powiedział, a na jego twarzy pojawił się dziecinny grymas.
- Czekaj ja sprawdzę - powiedziałam i wyciągnęłam telefon z kieszeni. - Moja też padła.
- To może lepiej nie wrócimy do domu?
- Dlaczego?
- Sądzisz, że przeżyjemy?
- Wejdziemy przez okno?
- Na drugie piętro?
- To ogłuszymy Logana i nie będzie się czepiał - wzruszyłam ramionami i wstałam. - A poza tym jestem dorosła.
- Ale on mnie nie znosi.
- Przyjaźnicie się przecież - dodałam i wsiadłam do auta, a James zaraz za mną.
- Wiesz, że zaczynam wątpić w tą przyjaźń?
- Dlaczego?
- Ostatnio był taki cięty, że to szok. Nawet raz mnie uderzył.
- Co? Jak to? - zapytałam, a już po chwili byliśmy w drodze powrotnej.
- Pamiętasz jak Liz zabrała ci twoje ciuchy i bransoletkę ode mnie?
- Yhym. Doskonale - mruknęłam niezadowolona.
- Wtedy... nazwałem cię... dziwką - szepnął, a ja wytrzeszczyłam na niego gały.
- Że co?!
- Przepraszam, ale poniosło mnie.
- Ale, że ja jestem dziwką?! - nie powiem. To mnie zabolało.
- Nie jesteś nią! - podniósł ciut głos, ale zaraz wrócił do normalnego tonu. - Wtedy za to oberwałem.
- I w szpitalu oberwałbyś drugi raz.
- Dokładnie - mruknął i skręcił na naszą ulicę. - Dlaczego wtedy brałaś te tabletki?
- Bo mi pomagały.
- Wiesz, że mogłaś przez nie umrzeć?
- Wiem.
- I tak je brałaś.
- Tak, bo mi pomagały. Gdyby nie one to bym siedziała całymi dniami w pokoju i ryczała. Uwierz, że nie chciałam ci pokazywać jak mnie zraniłeś. Chciałam się zemścić, ale jak widać nie musiałam.
- Przepraszam, za to co ci zrobiłem. Byłem głupi - wjechał do garażu.
- Byłeś, jesteś i będziesz głupim - zaśmiałam się i wysiadłam z auta.
- Uważasz, że jestem głupkiem?
- I to największym na świecie - cmoknęłam go w policzek. - Bo moim.
- Awww... jakie to... - nie dokończył, bo kiedy przekroczyliśmy próg domu z salonu dało się słyszeć krzyki. Szybko tam poszliśmy. Logan kłócił się z Victorią, a reszta stała na schodach.
- Obchodzi mnie to!
- Od kiedy?! Jeśli dobrze pamiętam to masz mnie w dupie! - Vicki krzyknęła tak głośno, że chyba zdarła sobie gardło.
- Nie ciebie, ale twoje zdanie na temat Vivienne i Jamesa! - krzyknął, a Vicki zrobiła krok w tył.
- Skoro masz moje zdanie w dupie to po co ze mną jesteś?
- Skąd mam wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem - wzruszył ramionami, a jeszcze bardziej się zdziwiłam.
- Mogłam się domyślić, że mnie nie kochasz i jestem dla ciebie tylko pocieczeką po Emily.
- Nikt nie zastąpi Emily, bo była wyjątkowa.
- Masz rację. Wyjątkowo cię zdradziła. Jest wyjątkową dziwką!
- Ona przynajmniej nie puszczała się za kasę! Nie szła z pierwszym lepszym do łóżka tak jak ty!
Victoria miała już powiedzieć, ale zrezygnowała poszła na górę. Dziewczyny pobiegły za nią, a ja spojrzałam z niedowierzaniem na Logana. Wyglądał jakby miał białej gorączki dostać.
- Musicie się kłócić nawet w Walentynki? - zapytał Carlos.
- Właśnie. Moglibyście choć dziś się nie żreć - dodał Kendall.
- Oj przepraszam, że ona o wszystko się czepia.
- Zrozum, że brakuje jej ciebie - dodałam cicho.
- Patrzcie! Nasze zguby się znalazły.
- Daj spokój - dodał James.
- Gdzie byłaś?
- Na punkcie widokowym.
- Całą noc?
- Tak. Jak już musisz wiedzieć to w przeciwieństwie do ciebie James potrafi przyznać się do błędu!
- Ja nie mam do czego się przyznawać.
- Nie? To ja ci powiem do czego - dodałam i zaczęłam wyliczać na palcach. - Olewałeś Camill, zaniedbałeś Emily, wyżywasz się na Vicki, ranisz Bell, masz ją w nosie, zachowujesz się jak ostatni palant w stosunku do niej, do mnie i pozostałych, pozbyłeś się swoich uczuć...
- Więc uważasz, że jestem bez serca?
- Tak i...
- Daj spokój. Nie warto - powiedział James.
- Czy ja dobrze słyszałem?
- Tak. Nie warto na ciebie TLENU TRACIĆ! - krzyknęłam i pociągnęłam Jamesa na górę. Wściekła trzasnęła drzwiami i zaczęłam chodzić z miejsca na miejsce.
- Nosz kurde! Kiedyś go zabiję! Daję słowo! Jak można takie rzeczy wygadywać?! I to w walentynki?! On jest nienormalny, chory na umyśle i bez duszny! Zachowuje się jakby ktoś wyrwał serce! Jest po prostu...
- Zagubiony? - zapytał James.
- Zagubiony? Czy ty widziałeś co tam się przed chwilą stało?! To nie wygląda mi na zagubienie, ale na brak rozumu!
- Daj mu spokój.
- I ty go bronisz?!
- Tak, bo to mój przyjaciel, a twój kuzyn.
- Aghaghagh... - wymamrotała po nosem. - Ale i tak go prędzej czy później go zabiję, a teraz idę się wykąpać - dodała biorąc ciuchy. 
Po dwudziestu minutach wyszłam gotowa. Zrobiłam delikatny makijaż i włosy tradycyjnie rozpuściłam. Jak zawsze miałam lekkie loki. Kiedy tylko wyszłam z łazienki James na mnie popatrzył zdziwiony.
- A ty gdzieś wychodzisz? - zapytał kiedy zakładałam szpilki.
- Yhym. Idę do studia.
- Po co?
- A bo ja wiem - dodałam i zaczęłam wkładać najpotrzebniejsze rzeczy do torebki. Oczywiście znalazł się tam błyszczyk, lusterko, telefon, zeszyt z piosenkami, klucze od mieszkania, okulary przeciwsłoneczne i tak dalej.
- Idziesz do studia i nie wiesz po co?
- Tak, dokładnie - mruknęła pod nosem.
- O której wrócisz?
- Gdzieś tak popołudniu, pod wieczór... Nie wiem - wzruszyłam ramionami.- Idę na śniadanko.
Dałam mu całusa w policzek i razem z torebką zeszłam na dół. Reakcja Carlosa i Kendalla? Idioci zaczęli gwizdać, a Meg udławiła się prawie kanapką. Zaczęłam się śmiać.
- A ty gdzieś się tak wystroiła? - zapytał rozbawiony Pena.
- A do studia się wystroiłam - wystawiłam mu język.
- Do studia? Po co?
- Nie wiem. David mówił, że mam przyjść, no to idę - wzruszyłam ramionami i wzięłam butelkę wody z lodówki. Włożyłam ją do torebki.
- Ale w Walentynki? - upewniała się Vicki.
- Wiem. Szok - wywróciłam teatralnie oczyma i schowałam jabłko.
- O której wrócisz? - zapytał Logan. Dziwne, ale zawsze spoko, no nie?
- A co? Tęsknisz już? - znacząco poruszałam brwiami.
- Martwię się.
- Cieszę się, ale nie zapominaj iż ja jestem dużą dziewczynką - cmoknęłam go w policzek.
- Wiem - uśmiechnął się lekko. - Ale to nie zmienia faktu, że jesteś moją małą kuzyneczką.
- Lecę pa - dodałam i im pomachałam. Akurat do kuchni wszedł James.
- Już idziesz?
- Niestety. Do zobaczenia później - lekko musnęłam jego usta i wyszłam.
Zadowolona wsiadłam w auto, które niedawno kupiłam i ruszyłam do studia.

~*~
Oczami Logana
~*~

- Wy jesteście znowu razem? - zapytała Vicki.
- Tak, a co?
- Nic. Po prostu to takie słodkie. Dzień przed Walentynkami i urodzinami Vivi się pogodziliście.
- Taa - uśmiechnął się.
- Ale dziwi mnie jedna rzecz.
- Jaka? - dodał zdziwiony i wziął gryza kanapki.
- Jak wytrzymaliście tak długo bez siebie?
- Prawdziwa miłość nigdy nie umiera - mruknąłem, a wszyscy na mnie spojrzeli.
- Co?
- Prawdziwa miłość nigdy nie umiera, bo nigdy nie oczekiwała nic w zamian. Zawsze płynęła prosto z serca i była szczera i silna. Moglibyśmy zamknąć ją w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona i tak przed trwa. Wie jak to zrobić. Ona nigdy nie umrze choćby świat zginął, ona nadal będzie żyć - mówiłem patrząc na Vicki.
- Masz rację - mruknęła po chwili. - Ale nie każda miłość płynie prosto z serca.
- Każda kochanie - szepnąłem.
- Niektóra rodzi się z nienawiści - dodała i wyszła.

~*~

Sorki, że taki króciutki, ale już mi się nie chciało pisać :D Sorki kochani :D Mam nadzieję, że znajdę czas w tygodniu i następna notka pojawi się w następny weekend :p Ale nic nie obiecuję :D Pzdr :* i proszę o cierpliwość :D

16 komentarzy:

  1. No, no i się doczekałam rozdziału :) Dobrze, że nie usuwasz bloga, bo na GG byś spokoju już nie zaznała ;D Rozdział, rozdział... i się zacięłam. ON JEST ZAJEBISTY ! Ale no wiesz, to tak w skrócie, bo mogłabym pisać i pisać^^ Logan, Logan co się z tobą ostatnio dzieje ? Okres godowy nadchodzi :P Widzisz i się powtarzam przez ciebie ! Ty małpo jedna ;) I co by tu jeszcze tobie napisać. hm ? Noo nie umiem nic wymyślić, to czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. asdfghjkl O.o Super!!!! ŁIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!!!! Nie będzie usuwania ^^ I rozdział jest zajebisty ^^ Kooocham go <3 Już nie mogę doczekać się kolnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwww... Slodko. Logan jaka przemowa na koniec. Ciekawe co James wymysli dla Viv na walentynki (bo, ze cos wielkiego wymysli to jest pewne). Ahh... Logan i co ty sie tak drzesz na Vic?! Ogarnij sie przepros ja w jakis piekny sposob i sio na romantyczna kolacyjke!! Ciekawe co ja czeka w studiu, moze jakas niespodzianka od Davida??
    Jeej! Nie usowasz bloga! :D To nic, ze beda sie zadziej pojawialy, wazne ze wgl beda sie pojawialy :)
    Z necierpliwoscia czekam na nn! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Woo Hoo! Nie usuniesz go! Wiedziałam! Wiedziałam ,że cię przekonamy! Rozdział boski. Ale Logan z Vicki się pogodzą? Mam nadzieję!
    Czekam nn:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały rozdział liczę na rewanżyk Zapraszam do mnie na nowy rozdział http://marzenie-sie-spelniaja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo! U mnie pojawil sie nowy rozdzial i walentynkowa jednorazowka! Serdecznie zapraszam i mam nadzieje, ze sie spodoba! ;)
    http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawie prowadzony blog! Chętnie będę na niego wchodzić częściej. Zapraszam do mnie: http://blogzopowiadaniamiagatki.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział na prawde fajny. Dalej nie mg uwierzyć, że napisałaś ich aż tyle. Normalny szok. A tak przy okazji dodałam cb do obserwatorów. Liczę na to samo :3 i czekam na nn ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest genialny!!!!
    Cieszę się bardzo, że znów są razem!
    Myślę, że Logan za bardzo przesadza.
    Ciekawa jestem jak przebiegną im walentynki....
    Bardzo się cieszę, że jednak nie usuwasz bloga ;D
    Czekam na nexta!!!
    Ps. Zapraszam do nas:
    http://rainbow-4everbtr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Informuję o odmowie zrecenzowania bloga na stronie "Zrecenzuj Opowiadanie" ze względu na niezgodnośc z regulaminem.
    Pozdrawiam Lola

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy rozdzial do mnie;
    http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com/2013/03/rozdzia-18-zakwasy-i-o-lol.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Remarkable issues here. I'm very happy to look your article. Thanks a lot and I'm taking a look ahead to touch you.
    Will you please drop me a mail?

    Also visit my blog post: coffee capital of america

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejka! Nominowałam Cię do The Versalite Blogger ;*
    Więcej na moim blogu: http://james-and-vanessa-big-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej-jo! :D
    Oszalalam i zalozylam kolejnego bloga o BTR! :D Serdecznie zapraszam, pojawil sie juz prolog i bohaterowie ;)
    http://my-amazing-adventure-with-bigtimerush.blogspot.com
    Mam nadzieje, ze sie spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam cię do the versatile blogger :*

    OdpowiedzUsuń