Wróciłam by zatruć Wam je do końca ;d *diaboliczny śmiech* ;d
Dobra teraz serio na poważnie. Jak wiecie szkoła wróciła, czym skutkuje moja mała obecność na blogach. :( Dużo sprawdzianów, kartkówek itd. Nwm jak Wam, ale ja już miałam w pierwszym tygodniu -,- Głupia trzecia klasa -,- Głupie egzaminy -,- Cała szkoła jest głupia -,- Może to Wam poprawi humor xd Znalazłam to już DAAAAAAAAAAAAAAWNOOOOOOOOOO ale wcześniej nie było okazji tego pokazać.
Dobra, a teraz czas na długo oczekiwaną notkę, no i mam nadzieję, że na następną nie będziecie czekać tak długo ;* ale jednak będziecie, ponieważ mam sporo nauki ;/ :D ;**
Do miłego ;*
Oczami Vivienne
Cały czas szłam z Halston do domu, śmiejąc się, wspominając to jak byłyśmy dziećmi, no i dowiedziałam się od niej bardzo dużo ciekawych rzeczy. Na przykład to, że zakochała się w moim chłopaku. Ale mi to nie przeszkadza, bo w końcu już z nim nie jestem i nic do niego nie czuję. Prawda? Już go nie kocham i koniec. A może jednak? Sama już nie wiem. Kurde! Jak go widzę to mam motylki w brzuchu, ale po wczorajszym szczerze się go boję. I to jest najgorsze, bo on nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił. Nie na trzeźwo Może to moja wina? Może byłam dla niego zbyt ostra? Sama już nie wiem. Pogubiłam się jeśli chodzi o uczucia do niego! Za jakie grzechy?! Dlaczego życie nie może byś proste?!
Nawet nie zauważyłam kiedy dotarłyśmy do domu Hendersona. Trafiłyśmy akurat na Carlosa.
- O hej - uśmiechnęłam się.
- Hej - powiedział cicho. Jego wzrok był pusty, a w oczach można było zobaczyć swoje odbicie. Niczym w lustrze.
- Co jest? - zapytałam, a Halston weszła do środka.
- Zostałem zgwałcony - usiadł na schodach, ami prawie oczy wyskoczyły z czaszki.
- Ty chyba jaja sobie robisz - pochyliłam się w jego stronę.
-Nie - pokręcił głową.
- Ale.... jak? Przez faceta? - powiedziałam piskliwym głosem.
- Nie.... Dziewczynę - powiedział i schował twarz w dłoniach.
- Ale jaką? - kucnęłam przed nim.
- Kojarzysz Droke? - pokiwałam głową na znak, że tak. - To ona mnie związała i.... Boże jak ja o tym powiem Christine? Przecież ona mnie znienawidzi, na zawsze.
- Ale... Co?! - krzyknęłam nadal nie wierząc. - Powiedz, że kłamiesz.
- Chciałbym - mruknął i schował twarz jeszcze bardziej. - Boże jaki ja byłem głupi zgadzając się na tą sesję.
- To jaką ty miałeś sesję? - jęknęłam. - Do pornola?
- Nie - zaprzeczył szybko. - Ja miałem roić jej zdjęcia.
- No to jak ona mogła cię związać?
- No, bo powiedziała, że jej sesje wyglądają inaczej, więc zapytałem jak, a ona kazała zamknąć mi oczy i...
- Proszę, tylko nie to - szepnęłam.
- Zabiję się - jęknął, a z domu wyszła Christine.
- Co tu tak stoicie? - zaśmiała się. - Właźcie.
Nie chętnie wykonaliśmy jej polecenie. Pena od razu zabrał ją na górę.
- Co oglądacie? - zapytałam pozostałych, czyli Jamesa, Halston, Logana, Victorię, Kendall'a i Meg.
- Małych agentów - powiedział Maslow.
- Tych z Alexą Vegą? - zapytałam.
- Taaaak - powiedział Kendall nie patrząc na mnie i kiwając głową.
- A nie wolelibyście zrobić dnia nad basenem? - zapytałam i wskazałam na okno. Jak na złość zaczęło padać. - No bez jaj! Przed chwilą świeciło słońce!
- Widzisz? - zapytał James i wyłączył telewizor, a następnie spojrzał na mnie. - Słoneczko cię nie lubi.
- Odezwał się ten lubiany - wytknęłam mu język.
- A żebyś wiedziała - wytknął mi język. - Kto mnie lubi?
Maslow jako jedyny poniósł rękę, a Halston w połowie.
- No wy sobie chyba żartujecie - udał oburzonego. - A ty czemu tak nisko rączka?
- Bo cię lubię, ale w połowie - powiedziała ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Dzięki - dodał robiąc pocer face. - Kto lubi Vivienne? Pewnie nikt... - machnął ręką.
Wszyscy podnieśli ręce, a na schodach pojawili się Christine i Carlos.
- Nie wiem o co chodzi, ale... - powiedział Latynos i podniósł swoją i blondynki rękę.
- A widzisz? - wytknęłam mu język. - Wszyscy mnie lubią, a ciebie nikt.
- Ciekawe czy będą cię lubić w basenie - dodał wrednie i przerzucił mnie przez ramię.
- Postaw mnie! - zaśmiałam się i poczułam na sobie krople deszczu.
- Nie ma sprawy - wzruszył ramionami i.... wrzucił mnie do basenu.
Nie no... Pada deszcz, a ja się kąpię w basenie. To trzeba być naprawdę nienormalnym.
- JAMES!!!!!! - wydarłam się na całe gardło. - IDIOTO JEDEN!!!
- Tak, myszko? - zapytał akcentując ostatni wyraz.
- Zabiję! - warknęłam i zaczęłam wychodzić z basenu.
- Daj pomogę ci - zaśmiał się Maslow wyciągając do mnie rękę.
Uśmiechnęłam się cwanie i wciągnęłam go do wody. No i przez jakieś dziesięć minut wydurnialiśmy się w basenie w deszczu.
- Weźcie wyłaźcie, bo będziecie chorzy! - wydarł się Kend.
Śmiejąc się jak głupi weszliśmy na taras, gdzie otrzymaliśmy ręczniki i rozkaz marszu przebrania się. Po jakiś dwudziestu minutach zeszłam na dół ubrana w TO. Pierwsze co przykuło moją uwagę to James pod kocem. Jak głupia zaczęłam się śmiać, a w tym czasie Carlos porwał mnie do łazienki na dole.
- Po co mnie tu wciągnąłeś? - zapytałam odsuwając się od brudnych bokserek Logana.
- Bo chciałem ci powiedzieć, że Christine prosiła, żebym więcej nie szedł na tą sesję z Droke, a jeszcze jutro...
- Mam iść za ciebie i powiedzieć, że nie mogłeś przyjść? - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Dziękuję - przytulił mnie i wyszedł.
Minął miesiąc odkąd Halston zamieszkała z nami. Wszystko się układało wspaniale, a ja dla zabicia czasu wzięłam się dzisiaj za sprzątanie. Zaczęłam się rozglądać za jakimiś szczypcami do brudnej bielizny chłopaków. Kiedy je znalazłam chwyciłam nimi bokserki Logana i zasłaniając nos ruszyłam do salonu.
- Nie żeby coś, ale to śmierdzi - pokiwałam pozostałym bielizną.
- Co to jest? - zaśmiała się Sage.
- To ma pleśń? - zapytała Meg mrużąc oczy, żeby się lepiej przyjrzeć.
- I grzyba.... - dodał Carlos.
- Zaraz moje śniadanie ujrzy światło dzienne - powiedziała Vicki z odruchem wymiotnym.
- To są bokserki Logana - wydusiłam.
- To w ogóle nie przypomina bokserek! - dodał James z obrzydzeniem.
- Ale są jego - rzuciłam nimi w Logana i trafiłam w twarz.
Ten szybko je zrzucił i zaczął szybko oddychać.
- Boże, to śmierdzi jakby szczur tam zdechł - mówił z wielkimi paczadłami. - Albo i gorzej!
- Tam mieszkają twoje skarby - powiedziała Sage i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Już wiesz czemu to tak pachnie! - śmiałam się.
- Na pewno to nie od moich skarbów - udał oburzonego.
- A może od moich? - zaśmiał się James.
- A skąd mam wiedzieć co nosisz na tyłku? - wytknął mu język. - Nie zaglądam ci tam.
- No wiedziałbym chyba o tym czy patrzysz mi na moje skarby - powiedział szatyn, a Christine zaczęła się krztusić sokiem.
- A może zrobił to jak spałeś? - powiedział Kendall.
- Nie? Czuł bym - powiedział Maslow i wziął łyka herbaty. - A poza tym on się nigdy nie dowie jak wyglądają moje skarby.
- Macie to samo - zaśmiała się Meg. - Może minimalne różnice, ale to samo.
- yyyy.... Patrzyłaś im tam?! - Kendall wytrzeszczył na nią gały.
- Fuj! Nie! - udała obrzydzenie. - Aż taka ciekawa świata to nie jestem.
- Czyli mogłabyś im tam zajrzeć? - mówił ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Nie! Fuuuuu....
- Dobra. Gramy w butelkę - powiedział blondyn i wyrwał pustą butelkę po soku Christine i zakręcił ją na stole. Wypadło na mnie. - Vivienne. Prawda czy wyzwanie?
- Prawda - powiedziałam i wgramoliłam się Jamesowi pod koc.
- Czy to prawda, że Meg chce zobaczyć skarby Jamesa i Logana? - zapytał, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie, Kendall.Ona nie chce zobaczyć ich skarbów.
- Dobra - powiedział udając obrażonego. - I tak dowiem się prawdy.
- Kendall bądź grzeczny, bo seksu nie będzie - zaśmiał się Logan.
- Seks? Z tobą? Wolę szczura z kanałów - odgryzł się. No i tak się zaczęło. Doszedł jeszcze alkohol, więc było jeszcze weselej.
- No, ej! To ma być pocałunek, a nie cmoczek - oburzył się Kendall.
- Całujcie się gołąbeczki - powiedział Carlos.
No, a ja z Jamesem wykonaliśmy w końcu ich nalegania.
- Dobra James teraz ty kręcisz - powiedział Carlos i podał mu butelkę. Wypadło na Sage.
- Wyzwanie - powiedziała pewnie.
- Pocałuj mnie - wyszczerzył się.
- Ok - zaśmiała się i zaczęli się migdalić.
- Ja idę spać - powiedziałam i poszłam na górę, zostawiając ich grających dalej, no i miziających się cały czas Jamesa i Halston.
- Co jest? - zapytałam, a Halston weszła do środka.
- Zostałem zgwałcony - usiadł na schodach, ami prawie oczy wyskoczyły z czaszki.
- Ty chyba jaja sobie robisz - pochyliłam się w jego stronę.
-Nie - pokręcił głową.
- Ale.... jak? Przez faceta? - powiedziałam piskliwym głosem.
- Nie.... Dziewczynę - powiedział i schował twarz w dłoniach.
- Ale jaką? - kucnęłam przed nim.
- Kojarzysz Droke? - pokiwałam głową na znak, że tak. - To ona mnie związała i.... Boże jak ja o tym powiem Christine? Przecież ona mnie znienawidzi, na zawsze.
- Ale... Co?! - krzyknęłam nadal nie wierząc. - Powiedz, że kłamiesz.
- Chciałbym - mruknął i schował twarz jeszcze bardziej. - Boże jaki ja byłem głupi zgadzając się na tą sesję.
- To jaką ty miałeś sesję? - jęknęłam. - Do pornola?
- Nie - zaprzeczył szybko. - Ja miałem roić jej zdjęcia.
- No to jak ona mogła cię związać?
- No, bo powiedziała, że jej sesje wyglądają inaczej, więc zapytałem jak, a ona kazała zamknąć mi oczy i...
- Proszę, tylko nie to - szepnęłam.
- Zabiję się - jęknął, a z domu wyszła Christine.
- Co tu tak stoicie? - zaśmiała się. - Właźcie.
Nie chętnie wykonaliśmy jej polecenie. Pena od razu zabrał ją na górę.
- Co oglądacie? - zapytałam pozostałych, czyli Jamesa, Halston, Logana, Victorię, Kendall'a i Meg.
- Małych agentów - powiedział Maslow.
- Tych z Alexą Vegą? - zapytałam.
- Taaaak - powiedział Kendall nie patrząc na mnie i kiwając głową.
- A nie wolelibyście zrobić dnia nad basenem? - zapytałam i wskazałam na okno. Jak na złość zaczęło padać. - No bez jaj! Przed chwilą świeciło słońce!
- Widzisz? - zapytał James i wyłączył telewizor, a następnie spojrzał na mnie. - Słoneczko cię nie lubi.
- Odezwał się ten lubiany - wytknęłam mu język.
- A żebyś wiedziała - wytknął mi język. - Kto mnie lubi?
Maslow jako jedyny poniósł rękę, a Halston w połowie.
- No wy sobie chyba żartujecie - udał oburzonego. - A ty czemu tak nisko rączka?
- Bo cię lubię, ale w połowie - powiedziała ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Dzięki - dodał robiąc pocer face. - Kto lubi Vivienne? Pewnie nikt... - machnął ręką.
Wszyscy podnieśli ręce, a na schodach pojawili się Christine i Carlos.
- Nie wiem o co chodzi, ale... - powiedział Latynos i podniósł swoją i blondynki rękę.
- A widzisz? - wytknęłam mu język. - Wszyscy mnie lubią, a ciebie nikt.
- Ciekawe czy będą cię lubić w basenie - dodał wrednie i przerzucił mnie przez ramię.
- Postaw mnie! - zaśmiałam się i poczułam na sobie krople deszczu.
- Nie ma sprawy - wzruszył ramionami i.... wrzucił mnie do basenu.
Nie no... Pada deszcz, a ja się kąpię w basenie. To trzeba być naprawdę nienormalnym.
- JAMES!!!!!! - wydarłam się na całe gardło. - IDIOTO JEDEN!!!
- Tak, myszko? - zapytał akcentując ostatni wyraz.
- Zabiję! - warknęłam i zaczęłam wychodzić z basenu.
- Daj pomogę ci - zaśmiał się Maslow wyciągając do mnie rękę.
Uśmiechnęłam się cwanie i wciągnęłam go do wody. No i przez jakieś dziesięć minut wydurnialiśmy się w basenie w deszczu.
- Weźcie wyłaźcie, bo będziecie chorzy! - wydarł się Kend.
Śmiejąc się jak głupi weszliśmy na taras, gdzie otrzymaliśmy ręczniki i rozkaz marszu przebrania się. Po jakiś dwudziestu minutach zeszłam na dół ubrana w TO. Pierwsze co przykuło moją uwagę to James pod kocem. Jak głupia zaczęłam się śmiać, a w tym czasie Carlos porwał mnie do łazienki na dole.
- Po co mnie tu wciągnąłeś? - zapytałam odsuwając się od brudnych bokserek Logana.
- Bo chciałem ci powiedzieć, że Christine prosiła, żebym więcej nie szedł na tą sesję z Droke, a jeszcze jutro...
- Mam iść za ciebie i powiedzieć, że nie mogłeś przyjść? - bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
- Dziękuję - przytulił mnie i wyszedł.
Minął miesiąc odkąd Halston zamieszkała z nami. Wszystko się układało wspaniale, a ja dla zabicia czasu wzięłam się dzisiaj za sprzątanie. Zaczęłam się rozglądać za jakimiś szczypcami do brudnej bielizny chłopaków. Kiedy je znalazłam chwyciłam nimi bokserki Logana i zasłaniając nos ruszyłam do salonu.
- Nie żeby coś, ale to śmierdzi - pokiwałam pozostałym bielizną.
- Co to jest? - zaśmiała się Sage.
- To ma pleśń? - zapytała Meg mrużąc oczy, żeby się lepiej przyjrzeć.
- I grzyba.... - dodał Carlos.
- Zaraz moje śniadanie ujrzy światło dzienne - powiedziała Vicki z odruchem wymiotnym.
- To są bokserki Logana - wydusiłam.
- To w ogóle nie przypomina bokserek! - dodał James z obrzydzeniem.
- Ale są jego - rzuciłam nimi w Logana i trafiłam w twarz.
Ten szybko je zrzucił i zaczął szybko oddychać.
- Boże, to śmierdzi jakby szczur tam zdechł - mówił z wielkimi paczadłami. - Albo i gorzej!
- Tam mieszkają twoje skarby - powiedziała Sage i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Już wiesz czemu to tak pachnie! - śmiałam się.
- Na pewno to nie od moich skarbów - udał oburzonego.
- A może od moich? - zaśmiał się James.
- A skąd mam wiedzieć co nosisz na tyłku? - wytknął mu język. - Nie zaglądam ci tam.
- No wiedziałbym chyba o tym czy patrzysz mi na moje skarby - powiedział szatyn, a Christine zaczęła się krztusić sokiem.
- A może zrobił to jak spałeś? - powiedział Kendall.
- Nie? Czuł bym - powiedział Maslow i wziął łyka herbaty. - A poza tym on się nigdy nie dowie jak wyglądają moje skarby.
- Macie to samo - zaśmiała się Meg. - Może minimalne różnice, ale to samo.
- yyyy.... Patrzyłaś im tam?! - Kendall wytrzeszczył na nią gały.
- Fuj! Nie! - udała obrzydzenie. - Aż taka ciekawa świata to nie jestem.
- Czyli mogłabyś im tam zajrzeć? - mówił ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Nie! Fuuuuu....
- Dobra. Gramy w butelkę - powiedział blondyn i wyrwał pustą butelkę po soku Christine i zakręcił ją na stole. Wypadło na mnie. - Vivienne. Prawda czy wyzwanie?
- Prawda - powiedziałam i wgramoliłam się Jamesowi pod koc.
- Czy to prawda, że Meg chce zobaczyć skarby Jamesa i Logana? - zapytał, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie, Kendall.Ona nie chce zobaczyć ich skarbów.
- Dobra - powiedział udając obrażonego. - I tak dowiem się prawdy.
- Kendall bądź grzeczny, bo seksu nie będzie - zaśmiał się Logan.
- Seks? Z tobą? Wolę szczura z kanałów - odgryzł się. No i tak się zaczęło. Doszedł jeszcze alkohol, więc było jeszcze weselej.
- No, ej! To ma być pocałunek, a nie cmoczek - oburzył się Kendall.
- Całujcie się gołąbeczki - powiedział Carlos.
No, a ja z Jamesem wykonaliśmy w końcu ich nalegania.
- Dobra James teraz ty kręcisz - powiedział Carlos i podał mu butelkę. Wypadło na Sage.
- Wyzwanie - powiedziała pewnie.
- Pocałuj mnie - wyszczerzył się.
- Ok - zaśmiała się i zaczęli się migdalić.
- Ja idę spać - powiedziałam i poszłam na górę, zostawiając ich grających dalej, no i miziających się cały czas Jamesa i Halston.
4 komentarze:
Hahahaha!!1Rozdział genialny;))Nie mogłam przestać się śmiać;DD
Ale James mnie wkurwił....grrrrr!!Jak on mógł;/Wiedziałam że jak będzie Halston to wszystko się spieprzy;)
ale czekam z niecierpliwością na nexta;***************************
pzdr
Zgadzam się z Victorią James już za to nie żyjesz !!
Halston Grrr!!! nie żeby coś.
Czekam na next i się będę musiałą na czekać i na płakać. ;) XD
Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://i-want-to-always-be-next-to-you.blogspot.com/2013/10/liebster-award.html
Nominowałam cię do Liebster Award! Więcej info tu: http://btr-friends.blogspot.com/p/liebster-award.html
Prześlij komentarz