czwartek, 14 czerwca 2012

21 " (...) Ale co? (...) "

Z kuchni wybiegł Logan. Cieszyłam się,że znowu był w pobliżu.
- Co ty wyprawiasz!? Jebło cię!?-Logan odrzucił Jacka i pomógł mi wstać.
-  Może ciebie. To jest moja była i mogę z ni robić co chcę.
- Właśnie była,więc nie zbliżaj się do niej, bo inaczej tego pożałujesz.
- Nie boję się takiego dupka jak ty.
- To się zacznij bać.
- W twoich snach.
- Mam dosyć. Wypierdalaj z mojego domu! Już!
- Mieszkam tu z moją dziewczyną więc nie.
- Gówno mnie to obchodzi! Zabieraj swoje rzeczy i dziewczynę i won!
- Jak chcesz,ale Vivienne tak czy tak nie będzie bezpieczna.
Jack przejechał ręką po moim policzku,ale Logan uderzył go w rękę. Foster odszedł. Zaczęłam płakać.
- Ciiii. Nie płacz. Nie skrzywdzi cię już. Ciii.
Przytuliłam się do Logana bardzo mocno. Nie chciałam go puszczać.  Czułam się bezpieczna kiedy tak staliśmy.Po woli się uspokoiłam,ale i tak nie chciałam go puścić.
- A tu co za uściski?-zapytał Carlos,a ja i Logan odsunęliśmy się od siebie,ale nie daleko.
- To nic takiego.
- Właśnie.-poparłam Logana.
- Inaczej to wyglądało.-zza Carlosa wyłonił się Kendall.
- Popieram.-dołączyły się Jo i Stephanie.
- Camilla nie będzie zadowolona.
- Ale Logan mnie tylko pocieszał,bo...
- Bo?
- Jack chciał ją...-Logan nie dokończył,bo James i Camilla weszli do salonu.
- To co na śniadanie?-Camilla miała świetny humor.
- Czy coś nas ominęło?
- Nie. No coś ty.-powiedziała Jo.
Wszyscy weszliśmy do kuchni i zjedliśmy śniadanie. Ja i Logan się w ogóle nie odzywaliśmy.
- Ej,a co wy tacy cisi?-zapytała wesoła Camill. Ja się nie odzywałam.
- A tak jakoś.-powiedział Logan i włożył do buzi kolejny kawałek naleśnika.
- Ej może wszyscy wybierzemy się na lodowisko co?
- Jack, Miranda i jej psiapsióły też?
- Tak,a czemu nie?
Po słowach Jamesa wyszłam bez słowa z kuchni. Słyszałam tylko jak James się spytał.
- Czy coś nie tak powiedziałem?
 Wyszłam na ogród i usiadłam na schodach. Nie chciałam nikogo widzieć. Siedziałam przez chwilę sama i pozwalałam by chłodny wiatr rozwiewał mi włosy.
- Czemu wyszłaś?-odwróciłam głowę i zobaczyłam Stephanie.
- Nie ważne i tak tego nie zrozumiesz.
- Ale czego?
- Jack wczoraj mnie pobił tak,a dzisiaj chciał mnie zgwałcić i gdyby nie Logan to by skończyło się to inaczej. A wy mówicie,że on mi się podoba.
- Vivienne my tylko żartowaliśmy.
-Nie wiedzieliśmy,że coś takiego miało miejsce.- obok mnie usiadła Jo.
- Ja po prostu nie ma siły, na nic.
- Rozumiemy. Ale jeśli Jack coś takiego robi to powiedz to chłopakom.
- Po co? Wystarczy,że Logan wie o wszystkim.
- Tak,ale Logan nie zawsze będzie blisko ciebie,żeby cię ochronić.
- Ale jeśli Camilla się dowie,że Logan mi tk pomógł to mnie zabije.
- Ale za co?
- A za to,że zabieram jej chłopaka.
- To nie mów jej o tym.
- Powiedz tylko Jamesowi, Kendallowi i Carlosowi.
- No ok,ale musicie mi w tym pomóc.
- Niech ci będzie.
Wszystkie weszłyśmy do środka. Stanęłam w salonie i zaczęłam się zastanawiać jakby im to powiedzieć. Jo zawołała chłopaków. Przede mną stanęli James, Carlos i Kendall.
- Czy coś się stało Vivienne?-zapytał mnie James z troską wyczuwalną w głosie.
- Na pewno skoro odciąga nas od śniadania.-powiedział Carlos,a  na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Myślisz tylko o jedzeniu. -powiedziała nasza kochana Stephanie. Dziwne,że nie uderzyła Carlosa.
- Wcale,że nie. 
- A tak. Pomyślał byś czasem o innych.
- Myślę.
- Ach tak. Podaj przykład.
- Muzyka.
- Chodziło mi o ludzi ty ośle.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Jak osiołku?
- Właśnie tak.
- Ej przestańcie.-powiedział Kendall. Nie nawiedzę jak przerywa ich kłótnie, są takie śmieszne. Uwielbiam.
- To co chciałaś nam powiedzieć?
- Vivienne chciał was prosić  byście ją chronili.
- Ok,ale przed czym?-zdziwił się Kendall.
- Przed Jackiem.-powiedział Logan i podszedł do mnie. Objął mnie ramieniem.- Jack pobił ją wczoraj,a dzisiaj o mało co jej nie zgwałcił.
- Chwila, jak to o mało co?
- Logan był w pobliżu i mi pomógł, za co mu jestem bardzo wdzięczna.
- Aha. 
- Więc mamy cię chronić?
- Tak. Prosiła bym.
- Zaraz wracam.-powiedział James i zaciągną Logana na gorę. Po chwili dało się słyszeć krzyki. Nagle w salonie pojawił się James jak wypycha Jacka.
- Wypierdalaj mi stąd! Nie będziesz krzywdził mojej przyjaciółki!
- Jesteś pewien,że ona jest twoją przyjaciółką?
- Tak.
- Może kimś więcej?
- Może. I co z tego!?
- A to,że zdradza cię z Loganem!
- CO!? Ty chyba jesteś głupi! Nie wierzę Ci! Logan i Vivienne nie zrobili by mi tego. Prawda?-James spojrzał na mnie błagalnym wzrokim. Nagle coś we mnie pękło. Przestałam się bać Jacka. Podeszłam do niego.
- Po pierwsze James to jest bardzo dobry przyjaciel i nic więcej. Po drugie nie zdradzałabym go z Loganem,bo Logi jest z moją najlepszą przyjaciółką. I po trzecie nie jestem tobą,żeby niszczyć związki!
- Ja nie zniszczyłem jeszcze nigdy związku.
- Ach tak? To przypomni sobie wakacje w zeszłym roku!
- To przez ciebie.
- Tak masz rację. To ja się sama pobiłam i pięć razy zgwałciłam.
- No może to ja,ale to drugie to koledzy.
- No i!? Stałeś obok i główno zrobiłeś!!! Wio z tąd!!!-wypchnełam go za drzwi.
- Może jakieś podziękowanie?-James wskazał na swój policzek. Cmoknełam jego skórę na twarzy.
- Ej. Ja też chcę nagronę. Pomagałem.-Logan udał obrażonego.
- Już.-zrobiłam z nim to co z Jamesem.
- To co jedziemy do studia na próbę generalną.-Kendall zatarł ręce.
Wszyscy ruszyliśmy w dobrych chumorach do studia. Przez całą drogę wszyscy się śmiali. Nagle Carlos wyjechał z jakimś głupim tekstem i atmosfera się zmieniła.
- Przeraszam bardzo ja i Vivienne jesteśmy singielkami.
- Możecie być ze mną.-zaproponował Pena.
- Ta jeszcze czego?-Stephanie udała obrażoną.
- Jestem sam i jest mi tak dobrze.
- Uuu.-powiedział Logan.
- Dwie za jednym razem cię spławiły.-powiedział James i uderzył go w ramię.
- No stary masz powodzenie.-powiedział Kendall,a wszyscy wybuchneli śmiechem.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wyszscy poszliśmy się przebrać. Stephanie miała na sobie białą sukienkę. Ja miałam bluzkę i spódniczkę. Stephanie miała czarną sukienkę. Jo miała kremową. A Camilla  fioletową. Kiedy wyszłyśmy zobaczyłyśmy jak chłopacy byliubrani.
- Wow.-powiedzieli James i Logan.
- Dziewczyny wyglądacie pięknie.-powiedział Carlos.
- Dzięki.-powiedziałyśmy równo.
Próba zaczeła się szybko i skończyła. Pierwszy raz czas nam tak szybko zleciał. Po chwili byliśmy już na scenie. Chłopacy przywitali się z piszczącymi fankami,a następnie...
- Dzisiaj z nami będą tańczyć dziewczyny!-mówił Kandall.
- Bardzo dobrze tańczą!-dodał Carlos.
- Miło się z nimi pracuje!-dodał Logan.
- I są śliczne. Pasuję do nas nie!?-krzyczał James.
- Taaaaaaaaaaaaak.-krzyczał tłum.
Ja i dziewczyny tylko się uśmiechałyśmy. Wszyscy ustawili się na miejsca. James się odwrócił do mnie i puścił mi oczko. Na mojej twarzy pojawił się rząd zębów. Nagle muzyka rozbrzmiała. Logan zaczoł śpiewać,a następnie James i chłopacy. Czułam się świetnie tańcząc z Jamesem i jeszcze przed tyloma ludźmi. A mało tego to jeszcze to było na żywo. Ciekawe co teraz powie Miranda i jej psiapsiuły. A moi rodzice? O matko. Nagle chłopacy przestali na chwilę śpiewać,a skupili się na tańcu,aśpiewem zają się ktoś inny. Zbliżał się koniec. Serce zaczeło mi bić mocnej. Nagle przyszedł koniec,a moje i Jamesa usta się zetkneły. Na jego twarzy pojawił się rząd białych zębów, tak jak na mojej. Byłam w niebie. Tłumy zaczeły bić brawa i gwizdać. Wszyscy jednosześnie się ukłoniliśmy. Chciałyśmy się iść przebrać,ale chłopacy nas zatrzymali.
- Ej,a wy to gdzie się wybieracie?-zapytał James?
- Przebrać się.?
- Nie ma mowy.-powiedział Carlos.
- Wracamy tak do domu.-powiedział Kendall.
- A James i Vivienne jadą na przejażdżkę.-powiedział Logan.
- Ok.-powiedziałyśmy dziwnie i jednocześnie.
Wszyscy pojechaliśmy do domu. Chciałam wysiadać,ale James mnie zatrzymał.
- Powiedz mu o tym.-Logan mi wyszeptał mi na ucho.- Bądź szczera wobec niego.
W samochodzie zostałam tylko ja i James. Ruszyliśmy. Po paru minutach byliśmy na miejscu. James mi zasłonił oczy i wprowadził gdzieś. Kiedy odsłonił zobaczyłam Los Angeles w nocy. Piękne. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą napis Holywood. Bomba! Podeszłam do Jamesa i spojrzałam mu prosto w oczy.
- James to jest piękne.
- Wiem. I właśnie, dlatego tu jesteśmy.
- Nigdy takiego czegoś nie widziałam.
- To teraz widzisz.
Przytuliłam się do niego. Sama nie wiem czemu. Po chwili się odsknełam i odsunełam od niego.
- James ja cię przepraszam.
- Nie ma za co.
- Nie powinnam.
- Ale powiedziałem nic nie szkodzi.
- Ale ty masz dziewczynę.
- Tak,której zależy na rozgłosie.
- Ale kochasz ją. I nie powinnam stwać między wami.
- Ale ty nie stawasz.
Zapdła cisza.
- Vivienne możesz mi powiedzieć,co Logan kazał ci mi powiedzieć?
-Yhym.
- Więc?
- Ale to zepsuje.
- Ale co?
~*~
Mam nowego bloga. Zapraszam. BTR w Polsce.

niedziela, 3 czerwca 2012

20 " (...) Pistolety na wodę (...) "


Obudziłam się dosyć wcześnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że byłam wtulona w Maslowa. Delikatnie si odsunęłam i spojrzałam na zegarek w telefonie. Wskazał 6:00. Głęboko westchnęłam i wstałam. Wzięłam z mojej szafki,a raczej dzielonej z Jamesem, jakieś ciuchy i ruszyłam do łazienki.  Po paru minutach byłam gotowa. Stanęłam przed lustrem i dokładnie się sobie przyjrzałam. Miałam na sobie fioletową sukienkę na cienkich ramiączkach z czarnym paskiem pod biustem. Na to czarna skórzana kurtka z 3/4 rękawami.Na nogach miałam czarne sandałki na koturnie. Włosy rozpuściłam. Zadowolona zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było. No właśnie HELOW 6 rano. Weszłam do kuchni i o mało co nie dostałam zawału. Przy szafie stał ubrany Logan i popijał sobie wodę z szklanki.
- A ty co ducha zobaczyłaś?
- Weź, przestań to nie jest śmieszne. A tak wogółe to co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w łóżku?
- Jakoś nie mogłem już zasnąć. A ty?
- Chciałam zrobić śniadanie i pobyć trochę sama.
- No to zapraszam-powiedział mój kochany Logi i wskazał na gazówkę.
- Ale ja żartowałam z tym pierwszym.
- A ja nie.
- Mam spuchnięte oko nie mogę.
Logan podszedłm do mnie i zaczoł gładzić moją opuchliznę.
- Nie jest tak źle. A jeszcze tak mocno boli?
- Nie,jak dotykasz to nie.
- Dziękuję,że uważasz,że jestem delikatny.
- Ale ty zawsze jesteś taki dla mnie.
- Tak?
- Yhym.
Na jego twarzy pojwaił się uśmiech. Uwielbiam jak to robi. Pocałowałam go w policzek i pociągnełam w stronę gazówki. Zaczeliśmy robić naleśnki,a dokładnie mówiąc to ja robiłam,a Logan tylko wystawił talerze i sztuce, no i ponalewał picia. Kiedy skończył stanoł obok mnie.
- Czy ty patrzysz mi się na ręce?
- Tak,a co?
- Nie lubię tego.
- Czemu?
- Peszę się.
- Nawet jak ja sie patrzę tak delikatnie?
- Hahaha już nigdy więcej nie powiem ci miłej rzeczy.
- Żartowałem.
Na naszych twarzach pojawiły się uśmichy. Kiedy skończyłm poszliśmy obudzić naszych przyjaciół. Mieliśmy broń. Pistolety na wodę. Najpierw Logan obudził Camill i Carlosa,a ja Stephanie i Jo. Henderson miał obudzić Kendalla,a ja Jamesa. Weszłam po ciuchu do pokoju i zatakowałam z nienacka. James pociągnoł mnie na łóżko i zaczeliśmy się wygłupiać.
- Dobra, przestań,James!
- To tak nie ładnie jak się kogoś oblew wodą.
- Trzeba było wstać.
Po chwili się oboje uspokoiliśmy się. Weszłam z pokoju i zeszłam na dół. W samolonie kto mnie złpał od tyłu w psie.  Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz Jacka.
-Zostaw mnie! Puść!
- Nie,już nigdy cię nie puszczę.
- Zostaw!
Jack nie słuchał moich próśb tylko przewrócił mnie na podłogę i zaczoł caować po szyji.
- Przestań! Zostaw mnie!
- Nie mów,że tego nie chcesz.
-Pomocy!Zostaw mnie!