Idziemy na jagody cz.1


Ta jednorazówka została napisana z wspaniałą Justme. 
 http://www.youtube.com/watch?v=b0jZAkpAOQU
Drugą część znajdziecie na blogu Justme.
No chyba, że Wam się nie spodoba... :(
Miłego czytania życzy Justme i Red Rose ;***

~*~...~*~


Był piękny, słoneczny dzień. Ptaszki śpiewały, wiewiórki skakały i ogólnie było cud, miód, malina. Dwie przyjaciółki wybrały się na spacer do lasu. Pierwsza z nich- wysoka brunetka o niebieskich oczach nosiła imię Laura, a druga jebnięta w chuj blondynka, o niebieskich paczadłach i imieniu Nathalie. Chodziły ścieżkami, śmiały się i wygłupiały. Ogólnie, to płoszyły każde zwierze, jakie tylko pojawiło się w obrębie 500 metrów. Zające patrzyły na nie jakby były z Marsa lub uciekinierkami z wariatkowa. Ogólnie rzecz biorąc, olewały wszystko i wszystkich wokół. Po prostu cieszyły się sobą i tym, że będą zbierać jagody. Jednakowoż Laura tak się nakręciła, że aby zebrać jagody powalała przyjaciółkę na ziemię. No i odwrotnie. W końcu każda miała pełen koszyk i twarz wysmarowaną owocami.
- Boże, Hahahahaha! Jaka ty jesteś fioletowa, hahahhahahahah!- zanosiła się śmiechem Brunetka.
- A ty niby lepsza? Hahahaha! Wyglądasz jakby ktoś ci przyłożył! Hahahah! - blondynka turlała się ze śmiechu po runie leśnym.
- Hahahahhahaahha! Kolor twarzy ci do oczu pasuje!- śmiała się i usiadła na trawie. - Kurde, wyglądamy jak dzieci specjalnej troski. Hahahahhaha!
- Dla twojej wiadomości mam niebieskie oczy, a nie fioletowe. - Nath usiadła i wystawiła jej język.
- A ten fiolecik ślicznie komponuje się z twoim błękitem.- także wystawiła język i wybuchła niepohamowanym rechotem.- Dobra, masz chusteczkę. Ogarnij tego twarza.
- Jak będziesz się tyle śmiała to zmarszczek dostaniesz - burknęła Nath. Wyrwała chusteczki przyjaciółce i się wytarła.
-Och nie martw się, ja nawet ze zmarszczkami będę wyglądać bosko.- powiedziała susząc zęby w szerokim uśmiechu. Także wytarła twarz.
- Pewna jak zawsze. Ten twój James cię nie będzie chciał z pomarszczonym ryjem. - zaśmiała się blondynka, wydmuchując jagody z nosa.
- No cóż, ja zawsze mogę użyć jakiegoś kremu, ale co powie Logan na twój zjechany umysł?
- Mój umysł nie przeszkodzi naszej wielkiej miłości… - rozmarzyła się blondynka, kładąc się z powrotem na ziemi, co za tym szło, miała jeszcze więcej gałązek i liści we włosach.
- Oczywiście. Ty będziesz kochać jego, on będzie kochał ciebie, ty będziesz nosiła gustowny, biały kaftanik, a on będzie patrzył na ciebie przez baaardzo grubą szybę.- wybuchła śmiechem.
- Debilka! - rzuciła w nią jagodami, które miała w koszyku. - Ja przynajmniej nie napalam się na plakaty i zdjęcia Jamesa! Albo nie stoję godzinami przed lustrem i nie wyznaję mu miłości! ”Lustereczko, powiedz przecie, kogo James kocha najbardziej na świecie?”
- Hahahahhah, dobre. Ja ćwiczę, żeby dobrze wypaść. Nie zamierzam klękać przed nim i prosić go o rękę podczas pierwszego spotkania, tak jak to planuje pewna blondynka siedząca przede mną. Po za tym, James pokocha mnie od pierwszego wejrzenia, będziemy żyć długo i szczęśliwie, Amen.
- Chciałabyś, piękna! - rzuciła ją całym koszykiem. - I wcale mu się nie oświadczę na pierwszym spotkaniu! Na drugim! A żeby ci na złość zrobić to poderwę ci Jamesa! - wystawiła jej język.
- Yyyyyyh!- zapowietrzyła się. - Nie zrobisz mi tego.- syknęła.
- A właśnie, że tak! - krzyknęła i zerwała się z ziemi. - Patrz na to!
Blondynka pobiegła przed siebie, krzycząc na całe gardło.
- JAMES! KOCHAM CIĘ! WYJDŹ ZA MNIE! BĘDZIEMY MIEĆ GROMADKĘ DZIECI I PSA!
- ZABIJĘ CIĘ!- krzyknęła Brunetka i pocwałowała za przyjaciółką. Szybko ją dogoniła i rzuciła się na nią. Jebutnęły o zimie. Zaczęły się tarzać po ściółce. W końcu Laura przygwoździła Nathalie do ziemi. - Odszczekaj to!- warknęła. - Bo jak nie, to powiem Loganowi, że go zdradzasz z Maslowem.
- Akurat! I tak ci nie uwierzy, małpo jedna! - zaczęła się wyrywać. I teraz to ona siedziała na brunetce.
- Nie? Przed chwilą darłaś pyska na cały kraj, że kochasz Jamesa i chcesz mieć z nim dzieci.
- Jasne, bo ktoś to słyszał na tym zadupiu, krowo wołowa - wywróciła teatralnie oczami i rzuciła ją liśćmi ze ściółki. Brunetka wyglądała teraz jak szczotka druciana. - Z taką fryzurą to do cyrku cię wysłać! Hahahaha! - śmiała się. - James w clownach nie gustuje! - suszyła zęby jak koń.
- Ty chyba dawno nie patrzyłaś w lustro! Hahahaha.- Blondynka lepiej nie wyglądała. Miała Liście we włosach i jeszcze trochę fioletu na policzkach. - Kto by chciał taką sierotę? Na pewno nie Logan.
- Logan lubi jagody, a włosy mam już normalne! - dodała wyciągając liście i gałązki z potarganych włosów.
Brunetka wykorzystała chwilę nieuwagi przyjaciółki i wyrwała się jej. Wstała i zaczęła się otrzepywać.
- Poza tym obie jesteśmy jebnięte, więc tak czy tak żaden z nich nas nie zechce. - usiadła przybita obok brunetki. Ta spoczęła obok przyjaciółki i objęła ją ramieniem.
- Wiesz, nic nie jest przesądzone…
- Przepraszam, Laura. - oparła głowę o jej ramię.
- Oj no nic się nie stało. Po za tym, może oni gustują w niedorozwojach... - i puściła do niej oczko, na co dziewczyna wybuchła śmiechem.
- To nie jest zabawne. - suszyła zęby wbrew swojej woli, szturchnęła ją lekko w ramię.
- Och jak nie. Wiesz, może potrzebują dziwnych dziewczyn, żeby pokazać światu, jacy oni są "Mądrzy" i "Genialni".
- Chyba na dupie, do cholery! - zaśmiała się.- Chociaż na ich zgrabne tyłki narzekać nie można - wyszczerzyła się.
- Oj racja, racja... Seksowne tyłeczki mają...- rozmarzyła się Brunetka- Aj łapałoby się za nie, łapało...- wyszczerzyła się.
- Jesteś chora! - skwitowała blondynka. - Chociaż masz rację.
- A widzisz, widzisz. To, żem chora to od dawna wiemy, ale chyba pierwszy raz od roku mi racje przyznajesz. - zaśmiała się.
- To już rok minął? - wytrzeszczyła gały na swoją przyjaciółkę.
- Pacz, jak ten czas szybko leci...- puściła do niej oczko, po czym spoważniałą.- Ale seryjnie, za miesiąc minie 5 lat jak się znamy.
- Co nas nie zabije to nas wzmocni - puściła jej oczko.
- No chyba, że chodzi o znajomość z nami.- wyszczerzyła się Brunetka.
Gadały o tym jak czas im zleciał, gdy usłyszały zbliżające się do nich głosy.
Siedziały jak na szpilkach i czekały na rozwój wydarzeń. Były ciekawe, kto się do nich zbliża, ale i przerażone świadomością, że mogą być to zboczeńcy.
- Uciekamy? - szepnęła blondynka.
- Psssssst...- szepnęła Brunetka.- Nie, czekamy. Jak to zboki, to ja ich skopie a ty leć po pomoc, a jak to krasnoludki, to pomożemy im znaleźć tęczę.
Głosy coraz bardziej się zbliżały...
- Laura, ja się boję - trzęsła się. - Wiejmy.
- Czekaj... Słyszysz?
- Co? Jak serce wali mi ze strachu? Słyszę...
- Nosz, przecież miałeś ich pilnować!! A jak zgubiły się gdzieś w tym lesie?- jeden krzyczał na drugiego.
- Lauraaa! - pisnęła przerażona.
- Cicho!- poderwała się i w razie czego była gotowa do rękoczynów.
- Moja wina, że sobie poszły! - darł się drugi.
- Musimy je znaleźć! - dodał pierwszy.
- Laura, chodźmy - wstała i złapała ją za rękę.
- Nathalie, leć za to drzewo.- wskazała głową ogromny dąb po lewej.
- No chyba cię pogięło! Jak ty zostajesz to ja też. - dodała hardo, chociaż wbrew sobie. Cała się trzęsła.
- Schowaj się do cholery. Zobaczę, kto to jest...- i ruszyła cichymi i lekkimi krokami w stronę głosów.
- Laura, wracaj! - warknęła i poszła za nią. Bała się, ale świadomość, że coś stanie się jej najlepszej przyjaciółce była gorsza od gwałtu, czy czegokolwiek.
- Ciiii....- syknęła krótkowłosa i pociągnęła przyjaciółkę za pobliskie drzewo. Zobaczyła dwa, długie cienie, które się zbliżały.
- Jak jej się coś stanie, to ty pierwszy za to zapłacisz.- Warknął niższy cień.
- Ja?! A czemu ja?! Ty też nie jesteś bez winy! - warknął wyższy cień. - Poza tym ja powinienem najpierw zamordować ciebie! Kurwa, jagód im się zachciało!
Mężczyźni wyszli zza drzewa w tym samym momencie, w którym Laura posłuchała impulsu. Rzuciła się na nich i powaliła ich na ziemi. Usiadła na wyższym z nich.
- Laura! To zboczeńcy! Uciekajmy! - krzyknęła przerażona i kopnęła niższego w kostkę. Potknęła się o kamień i upadła na niego.
- Zboczeńcy?- krzyknął czarnowłosy.- Gdzie?
- Celuj między nogi!- krzyknęła Laura do Blondynki.
- Gdzie?! - dodał zdziwiony Brunet.- Nawet nie próbuj!-  Przytrzymał nogę brunetki.
- Zostaw mnie!- krzyknęła i walnęła go w plecy.
- Nie wierć się! – Brunet wstał i przerzucił ją sobie przez ramię.
- Laura! - krzyknęła. - Zostaw mnie, dupo wołowa!- wrzasnęła Blondynka próbując uwolnić się z objęć Szatyna.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Nathalie! Leć po pomoc debilu, bo będziesz jej potrzebować!!! Zostaw mnie zboczeńcu, bo nie ręczę za siebie!- krzyczała i szarpała się.
- Nie jestem zboczeńcem! - oburzył się facet.
- Nie wierzę ci! Zostawcie moją przyjaciółkę!- rzucała się brunetka. W końcu wyrwała się i spadła na ziemię.
- Fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuck! Moja ręka!!!!
- Laura uciekaj póki możesz! - wydarła się blondynka. - Dam sobie radę sama z nimi! Leć po pomoc! Powiedz, że jacyś zboczeńce mnie dopadli!
- Co?! O co wam chodzi z tymi zboczeńcami?! - zdziwił się wyższy i chciał podnieść z ziemi Laura, ale mu się wyrwała.
- Zostaw moją przyjaciółkę!- wydzierała się Blondynka, jednak Dziewczyna kompletnie nie reagowała i patrzyła na swojego oprawce wielkimi oczami.- O____O
- Laura wszystko gra?! - martwiła się.- Dlaczego nic nie mówisz?
- O__________O
- Laura do cholery co się z tobą dzieje?!
- To nie są zboki.- powiedziała grobowym głosem.
- A niby kto?!
- Trzyma cię twój przyszły mąż. O_________O
- Że kto? - spojrzała na trzymającego ją chłopaka. Jej oczy były wielkości piłek lekarskich. O___________________O
Laura chciała wstać i podparła się na ręce. Zaraz pisnęła i usiadła z powrotem trzymając się za nadgarstek.
- Fuck, fuck, fuuuuuck.
- Laura wszystko okay? – Nath szybko do niej podbiegła.
- Ej nic ci nie jest? - zamartwiał się wyższy chłopak.
Dziewczyna spojrzała na niego i zaplątał jej się język. Jej ubranie było ujebane, włosy rozczochrane, nadgarstek najprawdopodobniej zwichnięty i jeszcze skopała faceta, który podobał jej się od 2 lat. "Nie no jest zajebiście", pomyślała.
- Ręka... Boli...- wydukała patrząc na blondynkę.
- Chwila moment... Daj pomyśleć - dodał chłopak.
- A nad czym ty chcesz myśleć?! - oburzyła się blondynka. - Trzeba ją do szpitala zaprać, a nie udawać, że ma się coś w czaszce!
Martwiła się o swoją przyjaciółkę, a ten chłopak ją totalnie dobijał.
- Laura, cała jesteś?- obok niej klęknął szatyn a ta popatrzyła na niego jak na nienormalnego.
- Skąd do cholery Logan Henderson zna moje imię?- zapytała
- Eee... - wyjąkał.
- Tłumacz się gęsto! - warknęła blondynka
- Twoja przyjaciółka ciągle je wykrzykiwała?
- Pytasz czy odpowiadasz?- popatrzyła na niego podejrzliwie brunetka.
- Ja... Eey... Odpowiadam?- zmieszał się .
- Nie wierzę ci.- warknęła.
- Logan powiedz jej prawdę a nie - dodał ten wyższy.
- O co tu chodzi? Skąd on zna moją przyjaciółkę? - dopytywała się Nathalie.
- Uspokój się. Wszystko wam wyjaśnimy.
- Czekamy!
- Logan? - brunet spojrzał na przyjaciela
- Nooo... Będzie zabawnie... James? Może ty zacznij.
- Co? A dlaczego ja?
Brązowowłosa wstała i stanęła obok blondynki patrząc wyczekująco na chłopaków.
- Chwila. James? Logan? O cholera!
- Co?- Laura popatrzyła się na przyjaciółkę.
- Jak to co? - zdziwiona spojrzała na brunetkę. - Ślepa jesteś?
- Eeeee... Nie? Ale ciebie nie ogarniam. Co jest?
- Oni, las, szukają nas. Nie wydaje ci się to podejrzane?
- Wydaje, dla tego czekam na wyjaśnienia.- popatrzyła na czarnowłosego.
- A ja to niby nie? Tylko oni  stoją na jak takie dwa tuki.
- I sprężajcie się panowie, bo ręka tak mnie napierdala, jakbym wam klejnoty gniotła, więc nie bardzo mam czas.- dodała Laura groźnym głosem.
- Aleś ty milutka. - dodał James- Ona taka zawsze?
- Jak w pierdol zgarniesz to będziesz wiedział, kto tu jest milutki. To przez ciebie debilu mnie boli, więc się nie wychylaj!- warknęła.
- Słodka jest jak się gniewa - James zwrócił się do Logana.
- Nie pozwalaj sobie.- warknął do niego szatyn.
- A co nie jest tak? Słodka jak mód.
- Bo ci nie pozwalam, jasne?- zapytał z denka wkurwiony.
- Opanuj dałna człowieku i gadaj o co tu chodzi?!
- A wam co? Każdy krzyczy na mnie.- fuknął James.
- Jakim kurwa prawem ty mu możesz lub nie możesz pozwalać wyrażać się o mnie?!- wrzasnęła Laura do Logana.- Już nie drzyjcie się na tego debila, bo się w sobie zamknie i nic nam nie powie!- dodała
- No dobra, ja zacznę. Otóż... My we dwóch... To my was jakby trochę pilnujemy.- powiedział Szatyn.
- Pilnujecie? Trochę? Wy? - blondynka ze zdziwienia nie mogła wyjść. - Przecież to was trzeba pilnować.
- Nas?! To wam się zachciało jagód! - chłopak podniósł głos.
- Nie krzycz na mnie, bo oberwiesz!
- Ale się boję.
- Nie drzyj mi tu ryja! Tylko ja mam do tego prawo!- krzyknęła Laura
- Słyszysz?! My tylko mamy prawo! A wy tłumaczcie się, bo nadal nie wiemy, po co to robicie.
- Ale chwile...- dodała Brunetka patrząc uważnie na Logana. Miała taki przebłysk. Dwójka dzieci, huśtawki, chłopiec i dziewczynka.- Czy... Czy my... Dzieci... Hmm... Czy ja cię w dzieciństwie nie spotkałam?- zapytała
Ten lekko się uśmiechnął
- Pamiętasz coś?
- Nie dużo...- odpowiedziała dziewczyna.- Zabawa, huśtawki...
- Czyli jak ci powiem, że jesteś moją kuzynką, to mi uwierzysz?- zapytał.
-  O____________________________________O
- Co?!- zawołała blondynka.- O_______________________O
- To prawda, a ty jesteś moją siostrą.- dodał James.
- Co?!- ponownie krzyknęła O________________O- To nie możliwe!!!!  Ja nie mam brata!!!! Słyszysz?! Nie mam! - krzyknęła blondynka i przytuliła się do Gabi
 - Aaaaafhgy.- wyburczała wyższa dziewczyna i patrzyła się to na jednego, to na drugiego. -O__________________________O Chyba nie ogarnęłam. Poproszę jeszcze raz, ale pooooowooooli.
Henderson westchnął.
- Logan to twój kuzyn, a ja to jej brat. - dodał ciut znudzony Maslow.
- Nikt ci dawno nie wpierdolił? Ton głosu masz, jakbyś się wysrać chciał, ale nie mógł.- rzuciła ciut wkurwiona La.- Co o tym myślisz?- mruknęła do Nathalie.
- Że sobie jaja z nas robią.- westchnęła głośno.- Może Logan mówi prawdę, ale James kłamie, bo przecież mój brat zginął w wypadku.
- No właśnie... Pamiętam, jak to przeżywałaś. Wiec jak to możliwe?- spojrzała pytająco na bruneta.
- Jakby to tu powiedzieć? - zapytał patrząc na szatyna.
- Na mnie nie pacz. Ja zacząłem, ty kończysz.- i pokazał ręce w geście "To twój problem.".
- Twoi...To znaczy nasi rodzice mieszkali kiedyś w New Yorku i tam dorastałem. Kiedy miałem trzy lata wtedy pojawiłaś się ty. No i oni postanowili przenieś się do Los Angeles. Ja więcej czasu spędzałem u dziadków, a kiedy zmarli przeprowadziłem się do ich domu. Rodzice powiedzieli ci, że zginąłem w wypadku, bo o to ich poprosiłem.
- Cooo? Kłamiesz! Nie wierzę w ani jedno twoje słowo! - krzyknęła blondynka na całe gardło. Brunetka przytuliła przyjaciółkę.
- Ciiiiiii…- szepnęła. Potem spojrzała na bruneta z obrzydzeniem.- Jesteś nie normalny. Czy ty wiesz, jak ona to przeżyła? Nigdy do końca się po tym nie pozbierała. Zachowałeś się jak ostatni cieć. Chodźmy Marta.- szepnęła i nie bolącą ręką złapała przyjaciółkę i pociągnęła po koszyki.
- Ale ja mówię prawdę!
- Co z tego? Zjebałeś na całej linii.- warknęła Laura. Objęła płaczącą przyjaciółkę ramieniem i poprowadziła w stronę wyjścia z lasu.
- Nie mówisz prawdy, obrywasz. Mówisz prawdę, obrywasz. Najlepiej wcale się nie odzywać!- krzyczał do siebie Brunet. Dziewczyny nie skupiały się już na nich. Szybko wychodziły z lasu i szły do samochodu.
- Nath, jest okej?- zapytała zmartwiona.
- Nie. Nic nie jest okay - powiedziała i odsunęła się od przyjaciółki. - Zapomniałam o wypadku, a on teraz mi to wszystko przypomniał. I to tylko dla jaj. Laura, ja nie wytrzymam. Zabiję się, jeśli jeszcze raz się do mnie odezwie.
- No, nie wiem, czy dla jaj...
- Uważasz, że mówił prawdę?!
- Wiesz, znał bardzo dużo szczegółów i z charakteru jest... No jest podobny do ciebie.
- Porównujesz nas?!
- Tak, porównuję was. On tez mnie wkurwia. Na plakatach wydawał się być milszy…
- Co?! Ja cię wkurwiam! Od kiedy!?
- Od zawsze. Z tym się urodziłaś. To taki twój ukryty talent.- i szturchnęła ją.
- Świnia!- Dziewczyna udała obrażoną.
- Oj no nie fochaj się. Na prawdę jesteście do siebie podobni. Uparci jak osły... Ale ty jesteś słodszym osłem.- dodała szybko, widząc oburzenie przyjaciółki.
- Słodszym? Od Jamesa Maslowa?
- Ty to lepiej zapamiętaj, bo więcej tego nie powtórzę.- pokazała jej język.
- Nie, no. Muszę, bo pierwszy raz powiedziałaś, że ktoś jest słodszy od niego. - dodała blondynka wskazując na bruneta, który szedł w ich kierunku.
- Kurwa, jakie to to uparte. Zupełnie jak ty.- powiedziała wkurzona.
- Nie jestem uparta!- Dziewczyna założyła ręce na piersi i odwróciła się tyłem do koleżanki.
- Nie? Na pewno?- zaczęła się śmiać.
- Taaaaak, na pewno. Ale ty to co innego.
- No, sie wie. Ja zawsze stawiam na swoim.- roześmiała się i wypięła dumnie pierś. Zaraz zrzedła jej mina, bo chłopaki już prawie przy nich byli.- Co robimy? Wsiadamy do auta i spadamy, czy mogę im wkopać?- zapytała cicho.
- A może najpierw im wkopiemy, a potem zwiejemy? - zapytała równie cicho co przyjaciółka.
- Dobra. Jak skopie dupę twojemu bratu, to będziesz mi to mieć za złe?
- Nie, jeśli ty nie będziesz mi miała za złe jak skopie dupę twojemu kuzynowi.
- Nie krępuj się i niech równo puchnie.- dodała. Wyprostowała się i czekała, aż podejdą.
- Jak dwa arbuzy będzie wyglądać.
- Ej dziewczyny, czekajcie. Możemy pogadać?- zapytał Logan.
- A niby o czym chcesz gadać? – blond włosa założyła ręce na piersi.
- Wiecie, o czym.- powiedział stanowczo Maslow.
- Nie, nie wiemy. - blondynka udawała głupią. - Oświećcie nas.
- Dziewczyny, no po coś was pilnowaliśmy. Chcemy... Chcemy, żebyście ponownie zaczęły się z nami widywać. Ja to bym chciał odzyskać moją kuzynkę, która mi kiedyś z huśtawki spadła.- i spojrzał z uśmiechem na Laura, która oblała się rumieńcem. Pamiętała to. Nie miała wątpliwości, że Logan nie kłamie, "Ale co z Nathalie i Jamesem?", pytała samą siebie.
- A ja chcę odzyskać siostrę, którą kiedyś straciłem przez własną głupotę. - dodał James.
- A skąd wiecie, że my tego chcemy? - warknęła Nathalie.
- No właśnie? Nie odzywaliście się tyle lat. Myślałyśmy, że was straciłyśmy, a teraz ”wy byście chcieli”.- dorzuciła La.
- Ale to nie nasza wina! - bronił się James
- Weź mnie człowieku nie dobijaj, a szczególnie ty.- warknęła Brązowowłosa- Na plakatach wydawałeś się taki inteligentny...
- Naprawdę? - James udawał głupka.
- Nie kurwa, dla jaj. Takie coś, czego ty nie masz.- dodała zgryźliwie.
- Jak tak możesz?! Ranisz mnie! - zawył
- Przeżyję.- mruknęła
- Logan! - chłopak ponownie zawył, ale tym razem do przyjaciela, który z ledwością od śmiechu się powstrzymywał.
- No widzisz, widać, że jesteśmy rodziną.- zarżał Szatyn.
- Pfff...- Oburzył się Maslow i ukradkiem zerknął na La.
- Normalnie jak dzieci - skwitowała Nath, która do tej pory tylko się brechtała.
- Powiedziała, co wiedziała.- syknęła do niej Brunetka, omiotła wzrokiem Jamesa i powiedziała do przyjaciółki:- To jedziemy, czy najpierw chcesz ich skopać?
- Chyba skuszę się na to drugie - dodała blondynka i zmierzyła wzrokiem Logana.
- Serio?- powiedziała zdziwiona.- Nie wierzę. Skopiesz go? Po za tym, to już wasze drugie spotkanie, więc...- uśmiechnęła się  szeroko do przyjaciółki.
- Ja nie zrobię pierwszego kroku! - oburzyła się odwracając do przyjaciółki plecami. - Niech chłopak wy karze! Ej, a co z Jamesem?
- Po tym, jak pokazał swój iloraz inteligencji opcja gwałtu coraz mniej mnie zachęca.- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
- Wariatka! Myślałam, że wolisz inteligentnych.- Dziewczyna znacząco poruszała brwiami.
- No właśnie wole, a ten tu osobnik się do nich nie zalicza.- zmierzyła wzrokiem bruneta.
- To co? Mogę? Najpierw jeden, potem drugi.
- Lej i niech równo puchnie.- zaśmiała się
- Chwila, chwila! Lej?! Równo puchnie?! Logan! - brunet nieco był przerażony.
- Wow, CO?!- krzyknął Logan i ze strachem spojrzał na Blondynkę.
- Dosyć, że głupie to jeszcze głuche.
- No właśnie... I pomyśleć, że dwie godziny temu, rzuciłybyśmy się na nich, związały i nie wypuściły.- zaśmiała się wyższa dziewczyna.
- Zgłupiałybyśmy z ich poziomem inteligenci! - zaśmiała się.
- Odczepicie się od poziomu naszej inteligencji?! - oburzył się brunet.
- No właśnie. Nathalie skończ temat, bo jest tam tego tak mało, że jak zaczną myśleć, to zaraz wszystko wyparuje.- wpadła w brecht.
- O jej! - udała przerażoną. - Jest tam coś jeszcze?
Dziewczyny wybuchły niepohamowanym śmiechem.
- Wiesz co James?- spojrzał Logan na kumpla z tajemniczym błyskiem w oku.
- Co?
Szatyn stanął obok niego i szepnął tak, że tylko on go słyszał:
- Na 3 łapiemy je, do samochodu i do nas, co ty na to?
- Spoko. To ty łapiesz swoją kuzynkę, a ja siorę, czy na odwrót?
- Eee... Na odwrót?- zapytał szczerząc się jak głupi do sera.
- Dla mnie lepiej - chłopak znacząco poruszał brwiami.
Dziewczyny nadal się śmiały, ale zauważyły, że coś się dzieje.
- 1...- zaczął Logan.
- 2...-dodał James
- Oni coś kombinują - powiedziała przerażona blondynka i razem z przyjaciółką zaczęła się cofać.
- 3!- ryknął Szatyn i chłopaki rzucili się na uciekające dziewczyny.
- AAaaaaaaaaaa!!!! RATUNKU!!!! ZBOCZEŃCY!!!!- darła się brunetka
- RATUNKU!! - już po pokonaniu paru metrów blondynka potknęła się o gałąź i zaryła twarzą w ziemię.
- Kurwa! Nathalie ty sieroto!- Laura podbiegła do niej i pomogła jej wstać.
- Moja wina, że nie jestem dobra z w-f?!
- Z patrzenia pod nogi też.- warknęła w tym samym momencie w którym chłopcy je dogonili.
- Aleś ty miła.
- Też cię kocham.- uśmiechnęła się półgębkiem, po czym krzyknęła do Bruneta, który ją złapał. - GDZIE PCHASZ TE ŁAPSKA ?!?!
Logan objął od tyłu Nathalie, obkręcił ją i przerzucił sobie przez ramie.
- Muszę cię jakoś trzymać - powiedział Maslow i podobnie jak jego przyjaciel przerzucił La przez ramię.
- Logan, wygodnie mi tu, ale PUŚĆ MNIE DO CHOLERY!!
- Nosz pojebało cię?! AŁA!!! Uważaj na mój nadgarstek!!- piszczała krótkowłosa.
Marta zaczęła się szarpać podobnie jak jej przyjaciółka.
- Przepraszam, ale gdybyś się nie wierciła byłby milej.
- Kurwa brzuch mnie boli. Odstaw mnie na ziemię bo zaraz rzygnę. Pliiiiiis.- pisnęła Dziewczyna. Szatyn nie czekał na kumpla, tylko razem z Blondynką na ramieniu pognał w stronę samochodu.
- Nie marudź! - dodał brunet i poszedł w ślady przyjaciela.
- Chłopie ja serio zaraz zwymiotuje. Nie dobrze mi.- jęknęła.
- Logan! - jęknął brunet.
Ten go już nie słyszał. Był za daleko i szarpał się z Nathalie.
- Możesz się tak nie wiercić?
- A co mam robić? - udawała głupią. - Może ci na wszystko pozwolić?
Ten tylko się wyszczerzył.
 - Nie zaszkodziłoby...- mruknął uwodzicielsko.
- Możesz sobie pomarzyć słońce!
- Nie ma sprawy, będę marzył.- powiedział wesoło, lekko ją podrzucił i troszkę zwolnił.- Jeśli obiecasz, że mi nie uciekniesz, to cię odstawię.
- Hmm... Trudna decyzja...- udała, że się zastanawia. - Postaw mnie!
Logan uśmiechnął się, odstawił dziewczynę i objął ją w talii.
- To na wszelki wypadek, żebyś mi nie uciekła.- szepnął jej do ucha.
- Okay? - powiedziała z lekka przerażona.
-To super.- powiedział szatyn i wolnym krokiem poprowadził dziewczynę z powrotem w stronę  parkingu.
- Możesz mnie puścić? - odezwała się blondynka.
- Nie. Nie wiem, czy mi nie zwiejesz, a lubię mieć cię niedaleko siebie.- uśmiechnął się ciepło.
- To co mówisz jest słodkie, ale wiesz, że mnie przerażasz?
Dziewczyna spojrzała uważnie na szatyna.
- Chyba przeżyję.- zaśmiał się szatyn. - Ty mnie za to pociągasz...
- Czy ja dobrze usłyszałam? - dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. Ona pociąga Logan Hendersona.
- Raczej tak.- zaśmiał się chłopak. - Tylko nie mów Jamesowi. Wolę, żeby się nie wkurzał.
- Logan...- zaczęła dziewczyna i odwróciła się do chłopaka.
- Tak?- zapytał patrząc na Blondynkę.
- James mówił prawdę?
- Wiesz... Tak, mówił prawdę. I rozumiem, że jesteś na niego zła, ale on na prawdę bardzo żałuje tego, co zrobił. Obserwujemy was już od dłuższego czasu. Pilnujemy, żeby nic wam się nie stało. On serio chce dla ciebie jak najlepiej.- powiedział spokojnie szatyn.
- Rozumiem - dziewczyna odwróciła wzrok.
- Nie bądź na niego zła. Jemu na prawdę na tobie zależy.- szatyn przyciągnął Blondynkę do  siebie.- Zresztą, tak samo jak mi.- dodał cicho.
- Ale mnie zabolało - w jej oczach pojawiły się łzy. - To wszystko mi się przypomniało. To jak cierpiałam. Te wszystkie koszmary, jakie przeżyłam. Przez pięć lat nie mogłam się pozbierać. Myślałam, że żyje i rodzice mnie okłamali... Przez to trafiłam do psychologa i byłam pośmiewiskiem na całym osiedlu. Pewnie gdyby nie Gabi już by mnie nie było na tym świecie. - dziewczyna rozpłakała się na dobre.
- Ciiiiii... Nie płacz. On wie, że zrobił źle i chce to naprawić. Podobno każdy zasługuje na drugą szanse...- przytulił ją i głaskał po plecach.- Po za tym pomyśl, jaki szok przeżyją ci, którzy się śmiali, jak zobaczą Jamesa.- zachichotał.
- Skąd ty wiesz jak mi poprawić humor, co? - zaśmiała się.
- A Laura ci nie poprawia? To podobno u nas rodzinne.- zachichotał.
- Ale teraz przecież jesteśmy sami, no nie?
- No tak, i dla tego robię to z taką chęcią.- mruknął
- Idziemy? - zapytała z nutką nadziei?
- Ale do kąd? Źle ci tu?- zapytał.
- Nie, ale...chodź - dziewczyna lekko go pociągnęła w swoją stronę.
- Gdzie mnie ciągniesz?- zapytał szczerząc się.
- Do domu. - powiedziała nie przerywając wykonywanej czynności. - Boisz się czy liczyłeś na coś innego?
-Na coś innego...- powiedział i pociągnął ją w stronę swojego samochodu.
Oparł ją o maskę i przypatrywał się jej twarzy.- Zanim gdzieś pójdziemy, musimy poczekać na Laure i Jamesa, no nie?
- A nie idziemy ich poszukać? - zapytała udając, że się rozgląda.
- Wiesz... Myślę, że sobie poradzą... A my możemy umilić sobie czekanie.- i u uśmiechną się do niej najbardziej ujmującym uśmiechem, jaki w życiu widziała.
- Masz coś konkretnego na myśli?
- Możliwe...- mruknął i delikatnie dotknął jej policzka.
- Mam się bać? - zachichotała.
- Raczej nie...- przejechał opuszkami wzdłuż jej twarzy.
Dziewczyna zamknęła tylko oczy i rozkoszowała się jego dotykiem. Było to dla niej przyjemne uczucie... Jeszcze nigdy nie czuła czegoś takiego jak w tej chwili. Jej twarz w jego mniemaniu była idealna. Czuł się, jakby dotykał anioła. Drugą ręką złapał ją w pasie.
- O jej, jak przyjemnie. - wyszeptała wyczekując na jego dalsze ruchy. Nie musiała czekać zbyt długo, bo chłopak dał się ponieść chwili. Delikatnie przycisnął swoje usta do jej. Dziewczyna bez zastanowienia odwzajemniała pocałunki chłopaka. W końcu spełniły się jej marzenia i poczuła jak to jest być na prawdę kochaną.

....

cd. na http://big-time-rush-love-4ever.blogspot.com/

1 komentarz:

Ann pisze...

Ojej :) Jakie to super ! :DDD