czwartek, 27 września 2012

22 " (...) Chciałam dobrze (...) "

- Tą chwilę. Jest piękna,miła.
- Tak,ale chciałbym wiedzieć.
- A nie mogę ci tego w samochodzie powiedzieć?
- No możesz.
- No,więc?
- Siadaj.-powiedział James pokazując miejsce między jego nogami. Posłusznie usiadłam. Siedzieliśmy tak chyba przez godzinę,ale też rozmawialiśmy.
- I jak się czujesz po występie?
- A jak mogę się czuć?
- No nie wiem.
- Fantastycznie. Ludzią spodobał się taniec.
- A, która część najbardziej się podobała?
- Hmm...sam nie wiem wszystko.
- A końcówka była taka zła?
- Noo, nie.
- Więc czemu się tak buntowałaś?
- A co miałam zrobić?
- No nie wiem. Powiedzieć prawdę.
- Aha. Czyli tak?-wstałam i stanełam na przeciwko niego.- Aaaaaa!!! James Maslow pocałuje mnie przed tłumami!!! Aaaaaa!!!
Oboje zaczeliśmy się śmiać. On wstał i podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie za ręce i zaczął patrzeć mi prosto w oczy. Sama nie wiem czemu to zrobił. Staliśmy tak chyba przez dobra 20 minut. W końcu coś powiedziałam.
- Może już będziem wracać?
- Tak. Chodź.
I poszliśmy.
Oczami Staphanie
Robi się późno,a ich jeszcze nie ma. Ciekawe jak James zaragował na informację o zdradzie Mirandy. Na samą myśl o tej dziewczynie robi mi się niedobrze.  Najchętniej to bym udusiła, zamordowała, zakopała,odkopała,wykąpała w wrzątku, zastrzeliła,powiedziła na gałęzi  w ogrodzie i biła kijem jak piniate,zakopała i zatańczyła na jej grobie. Nie trawie. O słychać coś.
- Chciałam dobrze!-w salonie pojawił się wściekły James i zrospaczona Vivienne.
- Jakbyś chciał dobrz to byś odrazu powiedziała,a nie wielką tajemnicą z tego zrobiłaś!
- Nie chciałam cię zkrzywdzić!
- Wiadomość z ostatniej chwili, właśnie to zrobiłaś!
- Nie rozumiesz,że nie chciałam,żebyś był przygnębiony z tego powodu!?
- Jestem wściekły,bo osoba, na której mi zależało i ufałem jej bez granicznie złamała mi serce!
- Zrozum chciałam dobrze.-w oczach Viv zakręciły się łzy. Było to wyraźnie widać,ale James nie przestawał.
- Trzeba było powiedzieć mi o tym odrazu,a nie. Myślałem,że jesteśmy przyjaciółmi,a ty ukrywałaś przedemną takie coś. Szczerze to mam to w dupie czy Miranada mnie zdradza! Ale nie wierzę,że ty,ty zrobiłaś takie coś. Loganowi powiedziałaś,a mi to co?
- Logan wiedział,bo mu ufałam i mnie obronił przed Jackiem kiedy ich nakryłam! I nie żałuję,że wszystko mu powiedziałam.
- Ach tak!? To tacy przyjaciele jesteście?
- Wolałam mu to powiedzieć niż tobie,bo on przynajmniej mnie zrozumiał,a ty?
- Ja cię nie rozumiem. Jesteś dziwna.
- Wczoraj mówiłeś coś innego.
- Tak,bo myślałem,że jesteś inna. A tu proszę druga Miranda!!! Jesteście takie same! Jeteś nic nie lepsza od niej!
- James dosyć!-odezwałam się
- Co jej też powiedziałaś? Wiesz co, mogłaś to ogłosić w telewizji!
- Powiedziałam dosyć!
- ...
- Nie widzisz co zrobiłeś!?-powiedizłam i wskazałam na bliską płaczu Viv.
- Ach. Widzisz co ja jej zrobiłem,ale jesteś ślepa na to co ona mi zrobiła.-z oczu James spłyneły łzy,a następnie wyszedł.
Przytuliłam mocno Vivienne,a ona się rozpłakała. Aż Logan przyszedł z góry. Podszedł do nas.
- Co się stało?
- James.
- Vivienne tak mi przykro.-powiedział i ją przytulił.
Ona nic nie powiedziała tylko mocno go przytuliła i płakała dalej. Oczami Camill
Uchyliłam drzwi od pokoju Jamesa i zobaczyłam jak siedzi na podłodze. Weszłam.
- Wszystko wporzątku?
- A co ma być? -powiedział przez łzy. Pierwszy raz widziałam,żeby płakał. Naprawdę musiało go to zaboleć.  Pewnie tak jak Vivienne. Nie mogłam na to patrzeć. Wyszłam i zabrałam ze sobą Viv. Obie weszłyśmy do pokoju. Nie było Jamesa. Ciekawe gdzie poszedł. Vivienne już nie płakała,ale nadal nie mogła uwierzyć w to co się stało. Vivienne poprosiła mnie bym zostawiła ją samą. Wyszłam.
Koniec oczętami ludzi.
Przebrałam się w normalne rzeczy. Wziełam wszystko spakowałam i wyszłam po cichu. Na moje nie szczęście w salonie siedział Logan.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Wyprowadzam się.
- Ale czemu?
- Bo tak chcę.
- A gdzie będziesz?
- Chcę lecieć do Australi, do kuzynki.
- Ale tak odrazu?
- Nie najpierw jadę do rodziców opowiedziec im wszystko i po kasę na samolot.
- Jeśli chcesz to ja ci kupię bilet i cię zawiozę. Żebyśmy się porzegnali.
- Jak chcesz. Możemy ruszać?
- Teraz. Tak odrazu?
- Tak. Nie chcę,żeby wiedzieli o wyprowadzce.
- Ale na to chyba zapóźno.-powiedział Logan i wskazał na przyjciół stojących w drzwiach kuchni.  Porzegnaliśmy się wszyscy, a później Logan mnie odwiózł na lotnicko. Zanim wszedłam do samolotu mocno go przytuliłam i nie chciałam puścić. Niestety stiłardesa mnie pośpieszała.
- Będę tesknić.
- Ja też. Dzwoń co dziennie i bądź na skeypie.
- Dobrze. Pa.
Wsiadłam do samolotu i odleciałam. Po moich policzkach spłyneły łzy. Szybko je wytarłam. Wyciągnełam mp3 z torebki i włączyłamWorldwide. Sama nie wiem kied zasnełam.

czwartek, 14 czerwca 2012

21 " (...) Ale co? (...) "

Z kuchni wybiegł Logan. Cieszyłam się,że znowu był w pobliżu.
- Co ty wyprawiasz!? Jebło cię!?-Logan odrzucił Jacka i pomógł mi wstać.
-  Może ciebie. To jest moja była i mogę z ni robić co chcę.
- Właśnie była,więc nie zbliżaj się do niej, bo inaczej tego pożałujesz.
- Nie boję się takiego dupka jak ty.
- To się zacznij bać.
- W twoich snach.
- Mam dosyć. Wypierdalaj z mojego domu! Już!
- Mieszkam tu z moją dziewczyną więc nie.
- Gówno mnie to obchodzi! Zabieraj swoje rzeczy i dziewczynę i won!
- Jak chcesz,ale Vivienne tak czy tak nie będzie bezpieczna.
Jack przejechał ręką po moim policzku,ale Logan uderzył go w rękę. Foster odszedł. Zaczęłam płakać.
- Ciiii. Nie płacz. Nie skrzywdzi cię już. Ciii.
Przytuliłam się do Logana bardzo mocno. Nie chciałam go puszczać.  Czułam się bezpieczna kiedy tak staliśmy.Po woli się uspokoiłam,ale i tak nie chciałam go puścić.
- A tu co za uściski?-zapytał Carlos,a ja i Logan odsunęliśmy się od siebie,ale nie daleko.
- To nic takiego.
- Właśnie.-poparłam Logana.
- Inaczej to wyglądało.-zza Carlosa wyłonił się Kendall.
- Popieram.-dołączyły się Jo i Stephanie.
- Camilla nie będzie zadowolona.
- Ale Logan mnie tylko pocieszał,bo...
- Bo?
- Jack chciał ją...-Logan nie dokończył,bo James i Camilla weszli do salonu.
- To co na śniadanie?-Camilla miała świetny humor.
- Czy coś nas ominęło?
- Nie. No coś ty.-powiedziała Jo.
Wszyscy weszliśmy do kuchni i zjedliśmy śniadanie. Ja i Logan się w ogóle nie odzywaliśmy.
- Ej,a co wy tacy cisi?-zapytała wesoła Camill. Ja się nie odzywałam.
- A tak jakoś.-powiedział Logan i włożył do buzi kolejny kawałek naleśnika.
- Ej może wszyscy wybierzemy się na lodowisko co?
- Jack, Miranda i jej psiapsióły też?
- Tak,a czemu nie?
Po słowach Jamesa wyszłam bez słowa z kuchni. Słyszałam tylko jak James się spytał.
- Czy coś nie tak powiedziałem?
 Wyszłam na ogród i usiadłam na schodach. Nie chciałam nikogo widzieć. Siedziałam przez chwilę sama i pozwalałam by chłodny wiatr rozwiewał mi włosy.
- Czemu wyszłaś?-odwróciłam głowę i zobaczyłam Stephanie.
- Nie ważne i tak tego nie zrozumiesz.
- Ale czego?
- Jack wczoraj mnie pobił tak,a dzisiaj chciał mnie zgwałcić i gdyby nie Logan to by skończyło się to inaczej. A wy mówicie,że on mi się podoba.
- Vivienne my tylko żartowaliśmy.
-Nie wiedzieliśmy,że coś takiego miało miejsce.- obok mnie usiadła Jo.
- Ja po prostu nie ma siły, na nic.
- Rozumiemy. Ale jeśli Jack coś takiego robi to powiedz to chłopakom.
- Po co? Wystarczy,że Logan wie o wszystkim.
- Tak,ale Logan nie zawsze będzie blisko ciebie,żeby cię ochronić.
- Ale jeśli Camilla się dowie,że Logan mi tk pomógł to mnie zabije.
- Ale za co?
- A za to,że zabieram jej chłopaka.
- To nie mów jej o tym.
- Powiedz tylko Jamesowi, Kendallowi i Carlosowi.
- No ok,ale musicie mi w tym pomóc.
- Niech ci będzie.
Wszystkie weszłyśmy do środka. Stanęłam w salonie i zaczęłam się zastanawiać jakby im to powiedzieć. Jo zawołała chłopaków. Przede mną stanęli James, Carlos i Kendall.
- Czy coś się stało Vivienne?-zapytał mnie James z troską wyczuwalną w głosie.
- Na pewno skoro odciąga nas od śniadania.-powiedział Carlos,a  na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Myślisz tylko o jedzeniu. -powiedziała nasza kochana Stephanie. Dziwne,że nie uderzyła Carlosa.
- Wcale,że nie. 
- A tak. Pomyślał byś czasem o innych.
- Myślę.
- Ach tak. Podaj przykład.
- Muzyka.
- Chodziło mi o ludzi ty ośle.
- Nie nazywaj mnie tak.
- Jak osiołku?
- Właśnie tak.
- Ej przestańcie.-powiedział Kendall. Nie nawiedzę jak przerywa ich kłótnie, są takie śmieszne. Uwielbiam.
- To co chciałaś nam powiedzieć?
- Vivienne chciał was prosić  byście ją chronili.
- Ok,ale przed czym?-zdziwił się Kendall.
- Przed Jackiem.-powiedział Logan i podszedł do mnie. Objął mnie ramieniem.- Jack pobił ją wczoraj,a dzisiaj o mało co jej nie zgwałcił.
- Chwila, jak to o mało co?
- Logan był w pobliżu i mi pomógł, za co mu jestem bardzo wdzięczna.
- Aha. 
- Więc mamy cię chronić?
- Tak. Prosiła bym.
- Zaraz wracam.-powiedział James i zaciągną Logana na gorę. Po chwili dało się słyszeć krzyki. Nagle w salonie pojawił się James jak wypycha Jacka.
- Wypierdalaj mi stąd! Nie będziesz krzywdził mojej przyjaciółki!
- Jesteś pewien,że ona jest twoją przyjaciółką?
- Tak.
- Może kimś więcej?
- Może. I co z tego!?
- A to,że zdradza cię z Loganem!
- CO!? Ty chyba jesteś głupi! Nie wierzę Ci! Logan i Vivienne nie zrobili by mi tego. Prawda?-James spojrzał na mnie błagalnym wzrokim. Nagle coś we mnie pękło. Przestałam się bać Jacka. Podeszłam do niego.
- Po pierwsze James to jest bardzo dobry przyjaciel i nic więcej. Po drugie nie zdradzałabym go z Loganem,bo Logi jest z moją najlepszą przyjaciółką. I po trzecie nie jestem tobą,żeby niszczyć związki!
- Ja nie zniszczyłem jeszcze nigdy związku.
- Ach tak? To przypomni sobie wakacje w zeszłym roku!
- To przez ciebie.
- Tak masz rację. To ja się sama pobiłam i pięć razy zgwałciłam.
- No może to ja,ale to drugie to koledzy.
- No i!? Stałeś obok i główno zrobiłeś!!! Wio z tąd!!!-wypchnełam go za drzwi.
- Może jakieś podziękowanie?-James wskazał na swój policzek. Cmoknełam jego skórę na twarzy.
- Ej. Ja też chcę nagronę. Pomagałem.-Logan udał obrażonego.
- Już.-zrobiłam z nim to co z Jamesem.
- To co jedziemy do studia na próbę generalną.-Kendall zatarł ręce.
Wszyscy ruszyliśmy w dobrych chumorach do studia. Przez całą drogę wszyscy się śmiali. Nagle Carlos wyjechał z jakimś głupim tekstem i atmosfera się zmieniła.
- Przeraszam bardzo ja i Vivienne jesteśmy singielkami.
- Możecie być ze mną.-zaproponował Pena.
- Ta jeszcze czego?-Stephanie udała obrażoną.
- Jestem sam i jest mi tak dobrze.
- Uuu.-powiedział Logan.
- Dwie za jednym razem cię spławiły.-powiedział James i uderzył go w ramię.
- No stary masz powodzenie.-powiedział Kendall,a wszyscy wybuchneli śmiechem.
Po chwili byliśmy na miejscu. Wyszscy poszliśmy się przebrać. Stephanie miała na sobie białą sukienkę. Ja miałam bluzkę i spódniczkę. Stephanie miała czarną sukienkę. Jo miała kremową. A Camilla  fioletową. Kiedy wyszłyśmy zobaczyłyśmy jak chłopacy byliubrani.
- Wow.-powiedzieli James i Logan.
- Dziewczyny wyglądacie pięknie.-powiedział Carlos.
- Dzięki.-powiedziałyśmy równo.
Próba zaczeła się szybko i skończyła. Pierwszy raz czas nam tak szybko zleciał. Po chwili byliśmy już na scenie. Chłopacy przywitali się z piszczącymi fankami,a następnie...
- Dzisiaj z nami będą tańczyć dziewczyny!-mówił Kandall.
- Bardzo dobrze tańczą!-dodał Carlos.
- Miło się z nimi pracuje!-dodał Logan.
- I są śliczne. Pasuję do nas nie!?-krzyczał James.
- Taaaaaaaaaaaaak.-krzyczał tłum.
Ja i dziewczyny tylko się uśmiechałyśmy. Wszyscy ustawili się na miejsca. James się odwrócił do mnie i puścił mi oczko. Na mojej twarzy pojawił się rząd zębów. Nagle muzyka rozbrzmiała. Logan zaczoł śpiewać,a następnie James i chłopacy. Czułam się świetnie tańcząc z Jamesem i jeszcze przed tyloma ludźmi. A mało tego to jeszcze to było na żywo. Ciekawe co teraz powie Miranda i jej psiapsiuły. A moi rodzice? O matko. Nagle chłopacy przestali na chwilę śpiewać,a skupili się na tańcu,aśpiewem zają się ktoś inny. Zbliżał się koniec. Serce zaczeło mi bić mocnej. Nagle przyszedł koniec,a moje i Jamesa usta się zetkneły. Na jego twarzy pojawił się rząd białych zębów, tak jak na mojej. Byłam w niebie. Tłumy zaczeły bić brawa i gwizdać. Wszyscy jednosześnie się ukłoniliśmy. Chciałyśmy się iść przebrać,ale chłopacy nas zatrzymali.
- Ej,a wy to gdzie się wybieracie?-zapytał James?
- Przebrać się.?
- Nie ma mowy.-powiedział Carlos.
- Wracamy tak do domu.-powiedział Kendall.
- A James i Vivienne jadą na przejażdżkę.-powiedział Logan.
- Ok.-powiedziałyśmy dziwnie i jednocześnie.
Wszyscy pojechaliśmy do domu. Chciałam wysiadać,ale James mnie zatrzymał.
- Powiedz mu o tym.-Logan mi wyszeptał mi na ucho.- Bądź szczera wobec niego.
W samochodzie zostałam tylko ja i James. Ruszyliśmy. Po paru minutach byliśmy na miejscu. James mi zasłonił oczy i wprowadził gdzieś. Kiedy odsłonił zobaczyłam Los Angeles w nocy. Piękne. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą napis Holywood. Bomba! Podeszłam do Jamesa i spojrzałam mu prosto w oczy.
- James to jest piękne.
- Wiem. I właśnie, dlatego tu jesteśmy.
- Nigdy takiego czegoś nie widziałam.
- To teraz widzisz.
Przytuliłam się do niego. Sama nie wiem czemu. Po chwili się odsknełam i odsunełam od niego.
- James ja cię przepraszam.
- Nie ma za co.
- Nie powinnam.
- Ale powiedziałem nic nie szkodzi.
- Ale ty masz dziewczynę.
- Tak,której zależy na rozgłosie.
- Ale kochasz ją. I nie powinnam stwać między wami.
- Ale ty nie stawasz.
Zapdła cisza.
- Vivienne możesz mi powiedzieć,co Logan kazał ci mi powiedzieć?
-Yhym.
- Więc?
- Ale to zepsuje.
- Ale co?
~*~
Mam nowego bloga. Zapraszam. BTR w Polsce.

niedziela, 3 czerwca 2012

20 " (...) Pistolety na wodę (...) "


Obudziłam się dosyć wcześnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam,że byłam wtulona w Maslowa. Delikatnie si odsunęłam i spojrzałam na zegarek w telefonie. Wskazał 6:00. Głęboko westchnęłam i wstałam. Wzięłam z mojej szafki,a raczej dzielonej z Jamesem, jakieś ciuchy i ruszyłam do łazienki.  Po paru minutach byłam gotowa. Stanęłam przed lustrem i dokładnie się sobie przyjrzałam. Miałam na sobie fioletową sukienkę na cienkich ramiączkach z czarnym paskiem pod biustem. Na to czarna skórzana kurtka z 3/4 rękawami.Na nogach miałam czarne sandałki na koturnie. Włosy rozpuściłam. Zadowolona zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było. No właśnie HELOW 6 rano. Weszłam do kuchni i o mało co nie dostałam zawału. Przy szafie stał ubrany Logan i popijał sobie wodę z szklanki.
- A ty co ducha zobaczyłaś?
- Weź, przestań to nie jest śmieszne. A tak wogółe to co ty tu robisz? Czemu nie jesteś w łóżku?
- Jakoś nie mogłem już zasnąć. A ty?
- Chciałam zrobić śniadanie i pobyć trochę sama.
- No to zapraszam-powiedział mój kochany Logi i wskazał na gazówkę.
- Ale ja żartowałam z tym pierwszym.
- A ja nie.
- Mam spuchnięte oko nie mogę.
Logan podszedłm do mnie i zaczoł gładzić moją opuchliznę.
- Nie jest tak źle. A jeszcze tak mocno boli?
- Nie,jak dotykasz to nie.
- Dziękuję,że uważasz,że jestem delikatny.
- Ale ty zawsze jesteś taki dla mnie.
- Tak?
- Yhym.
Na jego twarzy pojwaił się uśmiech. Uwielbiam jak to robi. Pocałowałam go w policzek i pociągnełam w stronę gazówki. Zaczeliśmy robić naleśnki,a dokładnie mówiąc to ja robiłam,a Logan tylko wystawił talerze i sztuce, no i ponalewał picia. Kiedy skończył stanoł obok mnie.
- Czy ty patrzysz mi się na ręce?
- Tak,a co?
- Nie lubię tego.
- Czemu?
- Peszę się.
- Nawet jak ja sie patrzę tak delikatnie?
- Hahaha już nigdy więcej nie powiem ci miłej rzeczy.
- Żartowałem.
Na naszych twarzach pojawiły się uśmichy. Kiedy skończyłm poszliśmy obudzić naszych przyjaciół. Mieliśmy broń. Pistolety na wodę. Najpierw Logan obudził Camill i Carlosa,a ja Stephanie i Jo. Henderson miał obudzić Kendalla,a ja Jamesa. Weszłam po ciuchu do pokoju i zatakowałam z nienacka. James pociągnoł mnie na łóżko i zaczeliśmy się wygłupiać.
- Dobra, przestań,James!
- To tak nie ładnie jak się kogoś oblew wodą.
- Trzeba było wstać.
Po chwili się oboje uspokoiliśmy się. Weszłam z pokoju i zeszłam na dół. W samolonie kto mnie złpał od tyłu w psie.  Odwróciłam głowę i zobaczyłam twarz Jacka.
-Zostaw mnie! Puść!
- Nie,już nigdy cię nie puszczę.
- Zostaw!
Jack nie słuchał moich próśb tylko przewrócił mnie na podłogę i zaczoł caować po szyji.
- Przestań! Zostaw mnie!
- Nie mów,że tego nie chcesz.
-Pomocy!Zostaw mnie!

czwartek, 31 maja 2012

19 " (...) Zazdrościsz? (...) "


Ta notka jest dla dziewczyny,która ma takie same imię jak ja. Martusia;)
W tej notce może pojawić się trochę brzytkich słów. Sory z góry.
~*~
Jak ja się cieszyłam,że wtedy Logan przyszedł. Teraz siedziałam w jego pokoju na łóżku i czekałam aż przyjdzie z apteczką. Wstałam i przejrzałam sie w lustrze. Mój policzek był siny i spuchnięty, był na nim też ślad po krwi. Moja dolna warga i broda były całe od krwi. Podniosłam delikatnie bluzkę. Na moim brzuchu był ogromny siniec. Zamknełam oczy,a z moich oczu popłyneły łzy. Do pokoju wszedł Logan. Wróciłam na łóżko i delikatnie usiadłam.
- Wszystko ok?
- Po za tym,że moja twarz jest cała spuchnięta i w krwi to tak.
- Hmm...Daj pomogę ci.-Logan oparł się o moje kolano i dotknoł mojego brzucha. Syknełam z bulu.
- Boli cię brzuch?
- Nie, no coś ty.
Chłopak podniósł delikatnie moję bluzkę. Jego oczy powiększyły się.
- Co za sukinsyn. Jak mógł coś takiego ci zrobić?
- Nie wiem.
Henderson poszedł do łazienki i wrócił z wilgotnym ręcznikiem. Delikatnie otarł mój policzek,a następnie moją brodę i wargę. Policzek posmarował czymś i wzioł się za brzuch. Delikatnie posmarował jakąś maścią na opuchliznę i zaczoł owijać bandarzem.
- Wiesz co to chyba tak nie wyjdzie.
- Chyba tak.
- Yyy... mogła byś siągnąć koszulkę?
- Tak tylko proszę bądź delikatny.
- Dobrze.
Siciągnełam koszulkę,a on zaczoł owijać od nowa. Po 10 minutach skończył. Założyłam spowrotem bluzkę i wstałam.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Jest. Gdyby nie ty to pewnie skończyło by się to inaczej.
- Od tego mnie masz.-oboje się zaczeliśmy śmiać.
- Ej,a ty tek zejdziesz?
- Hmm?
- Nie boisz się reakcji dziewczyn i chłopaków na widok towjego policzka?
- Masz rację. Zaraz wrócę.
Pobiegłam do pokoju po moje okluray słoneczne. Po chwili byłam spowrotem. Oboje zadowoleni wróciliśmy na dół. Nagle nie wiem nawet skąd podbiegła do nas Selena.
- Hej ty jesteś Vivienne?
- Tak, a co?
- To ty w zeszłym roku porwałaś mojego chłopaka?
- Nie.
- Aha. To pa.
- Pa.
Poszliśmy do kuchni. Było w niej pusto. Usiadłam na szafie,a Logan stanoł przedemną i położył ręce na moje kolana. Zarumieniłam się,ale pewnie tego nie było widać w takim świetle. No i dobrze. Stał tak chwilę i w końcu się odezwał.
- Powiesz mi coś?
- No, tylko mi powiedz o co chodzi.
- Czy ty coś czujesz do Jamesa?
- Muszę odpowiadać?
- Tak.
- Ok, ale obiecaj,że mu tego nie powiesz.
- Obiecuje.
- Tak. Kocham go,ale nie możemy być razem.
- Bo?
- Jest z Mirandą.
- Tak, która śpi z innym.
- To co mam mu o tym powiedzieć i zniszczyć życie?
- Powinnaś być szczera w stosunku do niego.
- Ale on mnie znienawidzi za to.
- Uwierz mi będzie ci wdzięczny.
- Ok,ale mogę to zrobić po koncercie?
- Co możesz zrobić po koncercie? - do kuni wszedł James
- Poprosić cię byś ją zabrał na przejażdżkę po Los Angels.
- Nie ma sprawy,ale to sami czy wszyscy?
- Sami.
- To jesteśmy umuieni.
James wyszedł,a ja o mało co nie zabiłam Logana.
- Zwariowałeś?
- Wolałaś mu to teraz powiedzieć?
- No nie.
- Więc?
- Dziękuję.
Chciałam dać mu buci w policzek,ale idiota się odwrócił i trafiłam w usta. No teraz to go zamorduję. Zeskoczyłam z szafy i zaczełam go bić.
- Po co to zrobiłeś?
- No dobra to było przez przypadek.
- Niech ci będzie,ale nigdy więcej.
- Ok.
James znowu pojawił się u nas w kuchni. Podszedł do mnie i ściągnoł mi okulary.
- Tak myślałem.
- James ja ci wytłumaczę.
- Kto ci to zrobił?
- To ja spadam. Pa.
- Uderzyłam się w rug stołu.
- I tak trafiłaś.
- Tak.
- Ok,wierzę ci,ale...
- Ale co?
- To jest nie możliwe. Powiedz mi kto ci to zrobił.
- No przecież ci mówię.
- Jack.
- Co?
- Jack ci to zrobił.
Zamknełam oczy i zaczełam płakać. James mnie przytulił mocno. Nie przszkadzał mi nawet ból na brzuchu. Cieszyłam się tylko,że tak się martwi o mnie. Nie mogłam przestać znowu płakać. Miałam wszystkiego dosyć. Najchętniej wyjechałabym na drugi koniec świata.
- Dlaczego wszystko co najgorsze spotyka mnie?
- Gdzie on jest?
- Pojechał.
- Skąd wiedział,że tu jesteś?
- Nie wiem. Pomóż mi, proszę.-nie mogłam powstrzymać sie od płaczu.
- Pomogę. Nie opuszczę cię nigdy.
- Dziękuję.
James delikatnie przetarl moje łzy i zabrał mnie do salonu. Zdziwiłam się, bo już nikogo tam nie było. No oprócz naszych przyjaciół. Oglądali oni Piratów z Karaibów. Nie wiem jaka to była część, bo była połowa filmu, chyba połowa. Wróciłam do kuchni po szklankę wody. Popijałam sobie. Nagle Gibs powiedział.
- Nie ma już wody.
A ja na to.
- A ja mam. Zazdrościsz?
Wszyscy wybuchneli śmiechem,a ja razem z nimi. To było dobre. Przynajmniej ja tak twierdzę. Nie wiem która była godzina,ale poszłam do góry się przebrać w piżamę. To znaczy bluzkę na cienkich ramiążkach i długie spodnie. Położyłam się do łóżka. Czekałam tylko na to. Już prawie spałam,a do pokoju wszedł James. Otworzyłam lekko oczy. Starał się być cicho, bo szedł na palcach. Po kilku minutach wrócił i położył się obok mnie. Delikatnie obją mnie ręką  tali.
- Co ty robisz?
- Chciałem,żebyś czuła się bezpieczna.
Odwróciłam się twarzą do niego. Nasze usta były centymetry od siebie.
- James, nie wystarczy,że śpię z tobą w jdnym pokoju i łóżku? Chyba jestem bezpieczna, tak?
- Mi się wydaje,że tak,ale nie wiem jak ty uważasz.
- Kochany mieszkam z czwórką wspaniałych chłopaków.
- No to fakt.
- Śpi już jutro mamy koncert.
-Ok.
Oboje zasneliśmy.

piątek, 18 maja 2012

18 "(...) Zostałam spoliczkowana (...) "


Nie wiedziałam czemu,ale zgodziłam się na pocałunek. Trawliśmy w nim chyba przez pięć minut aż w końcu przerwał nam deszcz. Z nieba zaczeły spadać małe kropelki wody. Zaczeliśmy się śmiać,a następnie wróciliśmy do pocałunku. Po paru sekundach wróciliśmy do środka. Myślałam,że już gorzej nie może być,a tu była bitwa na sikawki z wodą. Ja i James zostaliśmy zatakowani jednocześnie przez wszystkich. Wszyscy się śmiali, byli zadowoleni. Kiedy skończyła się woda wszyscy mieli iść się przebrać. Myślałam,że będziemy przebierały się w te drugie sukienki,ale nie. Camilla miała na sobie białe rurki,rużową koszulkę z krótkim rękawkiem i na to niebieską bluzkę na cienkich ramiążkach, a buty to czarno-różowo-beżowe półówki. Jo to tak białe rurki z napisami rock i teen, różowo-białe rurki, różową rękawiczkę bez palców, różową luzkę z czarnymi paskami z krótkim rękawiek i na to skurzana kurtkę z 3/4 rękawami. Stephanie szar rurki, bluzkę na grubych ramiążkach w czarne, szare, białe paski, naszyjnik z piórek, zielone trampki, kolczyki z piórek i branzoletkę z różnymi wzorami. Ja to tak szara bluzka z 3/4 rękawami, czarna kamizelka, ciemno niebieskie rurki i carne wyskoie buty. Nie było tak źle. Weszłam do pokoju Jamesa. To co zobaczyłam wtrząsneło mnie. Jack przyciskał jakąś dziewczynę do ściany na pół rozebraną, sam nie miał koszulki. Postanowiłam,że zostanę w ukryciu i zobaczę jak sprawy dalej się potoczą. On odpioł jej stanik i zaczoł licać jej piersi. Zasłoniłam usta,żeby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Nagle przenieśli się na łóżko Jamesa. On ją rozebrał do końca. Leżała zupełnie goła. Nagle wstał i cofnoł się trochę. Odpioł spodnie i ściągnoł gacie. Rzucił się na biedulkę. Wspłóczułam jej,ale okazało się,że sama tego chciała. Zaczeli znowu się całować,a później wkroczyły do akcji języczki. Aż mnie zęmdliło na ten widok,ale to co później to omało co bym nie zwymionowała. Jack zaczoł lizać ją, schodził coraz niżej i niżej. Powiedziałam dosyć.
- Co tu do jacnej cholery się dzieje!?-nie mogłam już na to patrzeć,musiałam coś zrobić,a to tylko mi przyszło do głowy.
- Vivienne co ty tu robisz?
- Mieszkam. Co to ma być!? Miranda!? Jak tak możesz!? James cię kocha,a ty kochasz się z moim byłym!? Jesteś zwykłą dziwką!!!
- Vivienne uspokuj się.-Jack był już w połowie ubrany,a Miranda przykryła się kołdrą.
- Nie dotykaj mnie! Myślisz tylko o jednym! Bierzesz pierwsszą lepszą i do akcji! Jesteś zwykłym śmieciem!!!
Nie żałowałam tego co powiedziałam, po mimo tego,że zostałam przez Jack spoliczkowana.
- No dalej uderz!!! Zrób to jeszcze raz!!! Tylko to potrawisz!!! Bić dziewczyny i uprawiać seks!!!!
Tym razem nie skończyło się tylko na spoliczkowaniu. Zostałam popchnięta, co doprowadziło mnie do upadku. Kiedy leżałam na ziemi zostałam kopnięta w brzuch. Zabolało mnie to,ale nie dała tego po sobie poznać. Z trudem wstałam.
- Co? Tylko tylke potrafisz?
W tym momęcie zostałam tak uderzona w twarz,że dolna warga zaczeła mi krwawić. Jack chciał uderzyć mnie jeszcze raz,ale nie dostałam w twarz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam rękę Logana.
- Dziewczynę bić? Ojojoj.
- Nie wtrącaj się!
- Ale ja się nie wtrącam, bronię tylko przyjaciółki.
Jack został popchnięty na łóżko. Cieszyłam się,że Logan przyszedł.
- Wynoś się stąd.
- Ja tu mieszkam z moją dziewczyną.
- To jest mój dom i nie wyrażam zgody.
- Miranda twierdzi inaczej.
- CO?
- No.
- Skoro tak to wypierdalaj do jej pokoju.

niedziela, 8 kwietnia 2012

15 " (...) Jesteś piana (...) "


Sorki,że mnie tak długo nie było,ale jakoś nie mogłam znaleźć czasu.
Wszystkie myśli,sny,wspomnienia będą pisane kursywą. 
Dzięki za ponad 1000 wejść i ponad 30 komentarzy. Dzięki,że czytacie mojego bloga.
~*~
- Co!?-krzyknęłam z całych swoich sił.
- Mówiłem.-usłyszałam jak James szepce mi na prawe ucho. Wyprostowałam rękę przez co on otrzymał cios w brzuch.
- Ale ja go nie pocałuje. Nie chce.
- Vivienne przestań byliście dzisiaj rano o tyle-Carlos pokazał mały odcinek między palcami.-od pocałunku,a ty mówisz,że nie chcesz.
- To były wygłupy. A nie.
- To też są wygłupy,tylko przed publicznością.
- Chciałeś powiedzieć tłumami piszczących lasek?
- Nie,nie Camilla.-powiedział Logan.
- Zgódź się,bo bez tego to koncert nie uda się.-powiedział Kendall.
- Vivienne,proszę.-powiedział Logan.
- Zrób to dla nas.-powiedziały razem Camilla i Stephanie.
- Ok,ale pod jednym warunkiem.
- Jeszcze warunki stawia.
- Przestań marudzić Carlos.-powiedziała Stephanie i zdzieliła Carlosa przez łeb.
- Znamy się od jakiś dwóch godzin,a ty już mnie bijesz.
- Kiedyś trzeba zacząć.
- Hahaha. Bardzo śmieszne.
- Dla mnie tak.
-Możecie przestać.-co za Kendall,przerwał taki śmieszny moment.
- Vivienne. Jaki masz warunek?
- Ten cały pocałunek nie będzie nic znaczył, ale to nic. Jasne?
- A co miałby znaczyć?-pytanie Carlosa zabolało mnie,ale skąd on ma wiedzieć,że James to wymarzony chłopak dla mnie. Musiałam coś zrobić, coś powiedzieć. Hmm... Ale co? Co? Na pewno pomyślą,że chciałabym,żeby coś znaczył. Może to by się skończyło związkiem. Vivienne! Pobudka! Wracaj do rzeczywistości. To jest nie możliwe. On ma dziewczynę,która jest dla niego okropna.
- No to co? Zaczynamy próbę.
Zaczęliśmy tańczyć. Nie wiem ile ich uczyłam choreografii,ale było warto. Efekt był super.  Na sam koniec mieliśmy zatańczyć całość. David włączył światła takie jaki miały być na scenie. Zaczęłyśmy tańczyć.(taniec będzie taki sam jak w teledysku dop.aut) Wczułam się w to. Zbliżaliśmy się do końca. I już. Stałam na przeciwko Jamesa. Nasze twarze powoli zbliżały się do siebie. Nagle nasze usta zetknęły się. Była to dla mnie cudowna chwila. Nie myślałam wtedy o niczym. Istniał tylko on i ja. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Carlosa.
- Ej powrót do rzeczywistości!
- Wow. Ten pocałunek nie wyglądał mi na udawany.-zaczął się nabijać Kendall. Uderzyłam go w ramię.
- On nic nie znaczył.
- Taa. Jasne.
Wszyscy wyszli i zostałam tylko ja i James. Panowała niezręczna cisza. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam jego białe zęby. Dobra raz kozie śmierć. 
- Wiesz,że masz piękny uśmiech?
- Wow. Długo to trwało.
- Ale co?
- Długo z tym zalegałaś. 
- Hmm?
- Słyszałem twoją i  Camill rozmowę.
- A co usłyszałeś?
- Końcówkę. Że chciała byś z nim być,ale to nie możliwe i czy widziała mój uśmiech,a później wróciłyście do poprzedniego tematu.
- Aha. A wiesz o kim mówiłam?
- Nie. A powiesz mi?
- Przyjdzie na to czas.
Pociągnęłam go za rękę i razem wyszliśmy z studia. Dziwiłam się,że nie puszczał mojej ręki. Kiedy byliśmy na dworze zobaczyliśmy jak chłopacy pozują do zdjęć. O ile można tak to nazwać.
- Ej patrzcie James wyszedł.-powiedział Carlos i wskazał mnie i Jamesa palcem.
Tłumny pa-parci podbiegło do nas. Myślałam,że go wtedy zabiję. James nie puszczał mojej ręki. A mało tego to jeszcze przytulił mnie. Przy pa-parci. To było dziwne. Kiedy dotarliśmy do samochodu cudem udało nam się wsiąść. Odetchnęłam z ulgą i poprawiłam włosy,które spadały mi na twarz. Byłam tak zmęczona,że nie zauważyłam,że zasnęłam Jamesowi na ramieniu. Miałam piękny sen. Dzięki niemu wpadłam na świetny pomysł. Poczułam jak ktoś mnie szturcha. Otworzyłam powoli oczy i je przetarłam.
- Co, co się dzieje?
- Jesteśmy w domu.
Chłopacy wyszli. Byłam tak zmęczona,że ledwie widziałam gdzie idę. Szłam jak piana. Wyglądało to śmiesznie. Nagle poczułam,że na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę lekko w górę i zobaczyłam twarz Jamesa. Uśmiechnęłam się lekko i upadłam. Upadłam w jego ramiona. 
- Jesteś piana.
Chciałam go uderzyć,ale nie miałam siły. Przytuliłam się tylko do niego. Podobało mi się to nawet,że byłam noszona przez Jamesa Maslowa. Oboje weszliśmy do domu. Nic już nie słyszałam. Tylko ukradkiem usłyszałam jak ktoś w telewizji mówi o mnie i Jamesie, a później chłopcy o tym rozmawiają. Nie wiem czy mi się wydawało,ale czułam jak James siada i kładzie mnie sobie na kolana. Nie chciałam się budzić. Byłam zbyt zmęczona. Oczy mnie nie chciały słuchać. Tak około 10 minut później już nic nie słyszałam ani nie czułam. Nie wiem ile czasu minęło,ale poczułam jak ktoś kładzie mnie na łóżko, przykrywa kołdrą i całuje w czoło. Uśmiechnęłam się przez sen.

~*~

Notka wyszła mi okropnie. Sory. Postaram się by następna była lepsza.

sobota, 7 kwietnia 2012

17 " (...) Podoba się? (...) "


Camilla, Stephanie i Jo wyszły po rzeczy, które były im potrzebne,a ja ruszyłam w kierunku pokoju Jamesa. Otworzyłam szufladę w biurku i zaczełam szukać notesu. Po drodze natrafiłam na jakieś małe pudełko. Otworzyłam je,a w środku były zdjęcia jego i Mirandy. Aż coś mnie w środku zemndliło. Na samym dnie był niebieski notes wypełniony numerami telefonów. Chciałam wychodzić,a tu nagle zadzwonił telefon. Zatrzymałam się i podeszłam powoli do łóżka. Na ekranie telefonu Jamesa widniał jakiś numer,a dokładnie 692972340. Niepewnie odebrałam.
- Halo?
- Cześć kotku, jak po wczorajszej nocy?
- Przepraszam,ale nie wiem o co chodzi.
- No nie pamiętasz już naszej fascynującej nocy.
- Jakiej nocy?
- No jak mnie namiętnie całowałeś i rozbierałeś,a jak kochałeś. O, tego to nigdy nie zapomnę. Tej przyjemnej chwili. Prześle ci zdjęcia. Dobrze kochanie?
- yyy...
- Wiem,że chcesz to powtórzyć,więc wpadni do mnie znowu.
- Narazie.
- Pa. Nie mogę się już doczekać naszej kolejnej,wspólnej nocy.
Odłożyłam słuchawkę,a tu po chwili przyszły zdjęcia,na których James i jakaś dziewczyna się całują i... W moich oczch pojawiły się łzy. Rzuciłam telefon na łóżko i wybiegłam z pokoju. Nie chciałam nikogo widzieć ani z nikim gadać. To co usłyszałam i zobaczyłam zraniło mnie i to potwornie. Kiedy zbiegałam na dół wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Logana. Bez zastanowienia przytuliłam go mocno. Nie mogłam powstrzymać łez.
- Ej Vivienne co się stało?
- Do...Jamesa...ktoś...dzwonił...odebrałam...i odezwała się jakaś dzwieczyna...mówiła o jakiejś nocy, a później...przysłała zdjęcia jak całuje się z Jamesem i...
- Co!? A to podły. Porozmaiwam z nim o tym.
- Nie, bo będzie, że odbieram jego telefon.
- Nie powiem,że to ty.
Logan wyszedł,a ja zabrałam się za zapraszanie. Zapomniałam nawet o Jamesie.
- Hej tu Vivienne Justice. Organizuję imprezę niespodziankową dla chłopaków z BTR. Może wpdniesz do nich jutro o 18:00?(...)Okej, dzięki.
Zadzwioniłam do około 30 osób.W notesie byli tak:
1.David Archuleta,
2.Chris Colfer,
3. Zac Efron,
4. Bruno Mars,
5. Nicki Minaj.
6. Rihanna,
7. Pitbull,
8. Selena Gomez,
9. Justin Biber,
10. Sonny Bono,
11. Pat Boone,
12. Delaney Bramlett,
13. Wazne Brady,
14. Barry Bostwick,
15. Jackson Browne,
16. Johnny Bristol,
17. Vanessa Hudgens,
18. Vanessa Morgan,
19. Avan Jogia,
20. Elizabeth Gillies,
21. Ashley Tisdale,
22. Katy Perry.
23. Miley Cyrus,
24. Jennifer Lopez,
25. Jessica Alba,
26. Miranda Cosgrove.
27. Adriana Lima,
28. Johnny Depp,
29. Keira knightley,
30. Demi Lovato,
31. Joe Jonas,
32. Nick Jonas,
33. Kevin Jonas,
34. Nickole Richie.
No i my to wyjdzie 40 osób. To będzie wielka impraza. Kiedy odłożyłam telefon dziewczyny wróciły. Skończyłam to co miałam zrobić,więc pomogłam im. Szybko się ze wszystkim uwinełyśmy.  Poszłyśmy na górę do pokoju Carlosa. Tam się ubrałyśmy i pomalowałyśmy,a dokładnie mówiąc to tylko Jo,Camilla i Stephanie, bo ja miałam ubrać chłopaków i pilnować by niczego nie zauważyli. Zadzwoniłam do Logana i dowiedziałam się,że będą za  chwilę. Szybko wziełam cztery  czarne opaski na oczy i wybiegłam na dwór. Kiedy podjechali każdego z nich przywitałam buziakiem w policzek. Kiedy wszystko im wytumaczyam. No nie powiedziałam,że urządziłyśmy imprezę,tylko,że mamy dla nich niespodziankę i muszę zawiązać im oczy. No to też tak zrobiłam. Najtrudniej było z Carlosem,bo nie mógł ustać w miejscu tak był nakręcony. Zaprowadziłam ich powoli na górę, co było śmieszne,bo James przwrócił się na schodach,Logan uderzył w ścianę, Carlos wpadł na szafkę w wejściu,a Kendall przeleciał przez fotel. Nie mogłam nad nimi zapanować. Powoli zaprowadziłam ich na górę. Ściągneli opasku z oczu i chieli iść do swoich pokoim, a dokładniej tylko Carlos. Szybko go zatrzymałam i powiedziałam,że muszą poczekać w pokoju Jamesa. Tam mają ubrania i wszystko co im będzie potrzebne. Kiedy już poszli odetchnełam z ulgą. Chciałam wchodzić do pokoju Carlosa,ale James mnie zatrzymał.
- Ej Vivienne ktoś dzwonił do mnie?
- Tak.
- Kto?
- Nie wiem,ale mówiła o jakieś cudownej nocy i wysłała ci zdjęcia. Życzę miłego oglądania.-powiedziałam i nadusiłam na klamkę.
- Vivienne ja tej dziewczyny nie znam. Nie wiem skąd mam mój numer i dlaczego do mnie dzwoniła.
- Ale czemu ty mi się tłumaczysz?
- Bo mi na tobie zależy i nie chciałbym cię stracić.
- Nie martw się,nie odejdę.
- Ale zależy ci na mnie?
- Sam odpowiedz sobie na to pytanie.
Kiedy to powiedziałam pocałowałam go w policzek i weszłam do pokoju.  Dziewczyny wyglądały świtnie. Jo miała na sobie sukienkę bez ramiążek, w trzech kolorach. Jasnym wiśniowym,vaniliowym i szarym. Jako dodatki to, łańcuszek z kokartką,torebkę szarą z kokartką i szare buty na obcasie i na to szary sweterek na naramkach, kolczyki kokartki i wpiętą w włosy kokardę szarą.  Natomiast Camilla czarno-niebieską sukienkę na cienkich ramiążkach i złote bransoletki w czarne kropki i czarne szpili. Stephanie to tak czarna sukienka z czarnym paskiem. Na klatce piersiowej miała falbanik i czarne szpilki. A ja miałam na sobie brązową sukienkę i ona miała gdzie niedzie diamęciki. Do tego szare szpilki bez palców i do tego kolczyki w krztałcie kółek. Nie wiem czeu,ale miałyśmy po dwie sukienki.(zdjęcia będą nakońcu. dop.aut) Kiedy wszystki byłyśmy już gotowe wyszłyśmy. Zajrzałam do pokoju chłopaków. wyglądali świetnie.
- Może na się pokażesz?-powiedział Carlos
- Nie.
- A niby dlaczego?-zapytał podchwytliwie James
- Bo zobaczycie nas wszystkie tak za. Która jest godzina?
- 17. 50. A co?
- Nie nic. Więc zobaczycie nas wszystkie o 18:10. Ok?
- No ok.
- A teraz siedźcie tu.
- Ej Vivienne muszę coś ci powiedzieć.-James szedł w moją stronę. Szybko go odepchnełam.
- Później. Zakluczę was na wszelki wypadek. Pa.
- E...
Zeszłam na dół. Poowa gości już była. Przywitałam się z tymi co byli.
- O moja wielka fanka mnie zaprosiła.
Odwróciłam się i zobaczyłam Justina.
- Cześć. Jak tam?
- Dobrze, tylko jeszcze pamiętam twoją kuzynkę.
- Co? Ja nie mam kuzynki.
- Ok.
Justin poszedł,a ja musiałam coś ogłosić.
- Hej. Nazywam się Vivienne. Chlopacy za chwilę przyjdą, a kiedy to zrobią krzyknijcie niespodzianka. Dobrze?
- Nie ma sprawy!
- To ja idę po nich.
Ruszyłam w kierunku pkoju Jamesa. Odkluczyłam i poprosiłam Logana by zawiązał im oczy. Kiedy już wszystko było gotowe powoli schodzliśmy.
- A dlaczego Logan nie ma zawiązanych oczu?
- Bo ktoś musi mi pomóc,żebyście znowu w coś nie walneli.
- Aha.
Powoli odwiązałam oczy chłopaką. Kiedy to zrobiłam zeszliśmy do salonu.
- Niespodzianka!!!
- Co? Impreza?
- Tak. Dla was. Podoba się?
- No pewnie,ale skąd wiedziałzście kogo zaprosić?
- A to taka mała tajemnica.
Chłopacy przywitali gości i zaczeli się bawić. Nie mineły dwie godziny zabawy,a James wyszedł. Poszłam za nim.
- Dziewczyno ja cię nie znam! Nie dzwoń do mnie!
- Dlaczego wyszedłeś?
- Znowu dzwoniła ta wariatka.
- Domyśliłam się jak zaczołeś krzyczeć.
- Przepraszam,ale się zdenerwowałem.
- Na mnie?
- Nie, no coś ty. Na ciebie nigdy.
- Mogę zadać ci pytanie?
- No pewnie.
- Odpowiedzaiłeś już na swoje pztanie?
- Nie jestem pewny tej odpowiedzi.
- Powiedz,a powiem ci czy jest poprawna.
- Nie zależy ci na mnie.
- Nie. Jesteś najlepszym chłopakiem jakiego dotąd spotkałam.
- Naprawdę?
- Tak.
Jego twarz zaczeła zbliżać się do mojej.
- Wowow. Chcesz mnie pocałować?
- Tak?
~*~
Stroje chłopaków
Ja
Stephanie
Krótka sukienka HS14673 Sukienki mini
Camilla
Jo

piątek, 30 marca 2012

16 " (...) Impreza (...) "


Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Przetarłam leniwie oczy i się rozejrzałam dookoła. To nie był mój i Camill pokój. Pierwszy raz go widziałam. Ściany były koloru białego,podobnie jak zasłony na oknie. Był balkon i plazma wisząca na wprost łóżka, a pod nią brązowa komoda. Niedaleko stało biurko. Pod ścianą jeden fotel. Wisiała na nim skórzana kurtka Jamesa. O Boże to jest pokój Jamesa! Co ja tu robię!? I dlaczego leżę w jego łóżku!? Co tu robi moja walizkja!?
- AAAAAAAAA.-zaczełam krzyczeć,al sama nie wiem czemu.
Z łazienki wybiegł James.
- Co sie dzieje?
- Co ja tu robię? Dlaczego jestem u ciebie w łóżku? Co tu robi moja walizka? I dlaczego jetem w twoim pokoju? Co to ma wszystko znaczyć?-byłam bliska płaczu. Musiałam być silna.
- Miranda zaprosiła swoje przyjaciółki na noc i dlatgo tu jesteś. I pewnie zostaniesz przez jakiś czas,tak samo jak Camilla u Logana, Jo u Kendalla,a Stephanie u Carlosa.
Coś wemnie pękło,bo wybuchnełam głośnym płaczem. Nie mogłam powstrzymać moich łez. James mnie przytulił.
- Ciiii. pozbędziemy się jej. Nie płacz. Proszę. Ciii.
- Ale ja nie wytrzymam.
- To będę spał na podłodze.
- Nie o to mi chodziło.-zaczełam się śmiać. On zawsze potrafi mnie rozśmieszyć.
- To w czym problem?
- Jeśli one sa takie jak ona to ja się wyprowadzam.
- Idź się umyć.
- A mam jeszcze jedno pytanie.
- No.
- Jak moja piżama znalazła się na mnie?
- Camilla Cię przebrała.
- Aha.
Wziełm z walizki jakieś pierwsze lepsze ubrania i ruszyłam do łazienki.  Po paru minutach wyszłam. Miałam na sobie czarne spodenki i sadały. Fioletową bluzkę zawiązaną na szyji. Moje włosy były spięte w wysoką kitkę. Założyłam okulary przeciwsłoneczne na głowę.
- Gotowa?
- Tak.
- Wyglądasz pięknie,ale wiesz co będzie pasowało do tego stroju?
- Co?
James wysiągnoł jakieś pudełko z szuflady biurka. Otworzył je,a w środku był złoty naszyjnik z moim imieniem. Był piękny. On założył mi go na szyję i wtedy dopiero mogłam wydusić z siebie słowo.
- Jest piękny,ale nie musiałeś.
- To jest prezent.
- Dziękuję.-pocałowałm go w policzek. No przecież dał mi taki prezent.
- A to za co?
- Za to, że jesteś i wogóle za wszystko.
Razem zeszliśmy na dół. Wszyscy już tam byli.
- Dziędoberek państwu.-powiedział rozbawiony Carlos.
- Dobrze się spało?-zapytał nasz ciekawski Kendall.
- Tak.
- A co wy tacy szczęśliwi?
- A co nie możemy?-zapytał James i zrobił swoją dziwaczną minę.
Zaczełam się śmiać, tak samo jak inni.
- Dobra,powiedz Vivienne.
nic nie powiedyiaam, tylko wskazałam na naszyjnik otrzymany od Jamesa. Dziewczyny zaczełz piszczeć, co ja gadam, ja też piszczałam. Chłopacy spojrzeli na nas i zczeli nas przedrzeźniać. Zrobiłyśmy groźne minz i spojrzałyśmy w ich stronę. Wszyscy zaczeliśmy się głośno śmiać. Nie przejomwaliśmy sie tym co się dzieje dookoła nas. Nagle Miranda i jej przyjaciółeczki zaczeły się wydzierać. Razem z dziewczynami wyszłam przed chłopaków.
- Możeci się zamknąć!?
- My tu próbujemy spać!
- Musimy spać by być pięknymi!
W tym momęcie wybuchnełam śmiechem.
- Miranda czy ty kiedykolwiek widziałaś się w lustrze? Tu sen nie zdziała.
Dziewczyny i chłopacy zaczeli brechtać.
- Zamilkijcie.
- Ty patrzcie marionetki umieją mówić.
- Szok nie Stephanie?
- Tak Jo. I to wielki. Myślałam,że ryby i bezmózgie istoty nie mają głosu,a tu proszę jednak tak.
- Ty jędzo. Lepiej być zmieniła wszystko w swoim wyglądzie.
- Ja nie muszę nic zmieniać by być lubianą,ale wy chyba tak.
- My? My nie wyglądamy jak z jedynastki.
- Masz rację tam jest wasz dom,a nie tutaj,więc pakujcie manatki i wio!
- Jak ktoś się wyprowadza to wy!
- Chyba śnicie!
- Grrrr!!!!
Wszystkie zaczełyśmy mierzyć się wzrokiem. Wiedźmy odeszły,ale mi chumor popsuły. Usiadłam przy barze i zacisnełam pięści.
- Jak ja ich nie nawidzę! Najchetniej to bym zamordowała!
- My też!
- Spróbujcie tego nie dokonać do naszego powrotu.
- Co?
- Zostwiacie nas same z nim!?
- Tak do wieczora. Pa.
Chłopacy wybiegli z domu,a my zrobiłyśmy głupie miny i zjadłyśmy śniadanie.
- No ja ich kiedyś zamorduje.
- Ja też.
- Ej wiecie co mi się śniło?
- Nie. Co?
- Wpadłam na pomysł,żeby urządzić dla chłopaków imprezę. Tak bez okazji.
- Impreza. Czemu nie?
- To zabierajmy sie do roboty.
- Ja zajmę sie dekoracjami i oświetleniem.
- Ja przekąskami i napojami.
- Ja muyzką i strojami dla nas.
- Więc tak Jo załatwi napoje i przękąski, Stephanie dekoracje i oświetlenie, Camilla strojami,a ja gośćmi.
- Chwila,a skąd będziesz wiedzieć kogo masz zaprosić?
- U Jamesa w pokoju jest książeczka z numerami do ich znajomych.
- To do roboty!
~*~
Mina Jamesa.

niedziela, 25 marca 2012

14 " (...) A James i Vivienne pocałują się. (...) "


Weszłam za moją idolką do salonu.

- Hej Kelly to jest Viv,ale to już wiesz.

- Tak jak ty.-Kelly się uśmiechnęła i przytuliła Jamesa.
- Nie mamy na to czasu. Trzeba znaleźć tancerki.-powiedział Kendall,a ja i Camill zaciekawiłyśmy się.
Tylko trzeba było by skombinować jeszcze dwie. Może Jo się zgodzi. A druga? Hmm... Kelly. Trzeba się zapytać. Narada dziewczyn. Zaciągnęłam  dziewczyny do kuchni.  Najwyraźniej były zaskoczone. Wy też chyba bylibyście gdyby ktoś was zasięgnął do kuchni.
- Ej co się dzieje?!-zapytała zdziwiona Kelly.
- Słuchajcie. Chłopacy potrzebują tancerek nie? No to weźmy i im pomóżmy.
- To jest świetny pomysł.
- Popieram Jo.
- Dobra dziewczyny tylko koncert jest za dwa dni,a ja wyjeżdżam do Europy na koncerty i galę.
- To co zrobimy?
- Nici z naszego planu.
- Ej Stefanie chodź tu na chwile.
Ciekawe po co Kelly zawołała Stefanie do nas. Może...nie to głupie.
- Stefanie chcesz zatańczyć z chłopakami z BTR?
- Kelly czemu zadajesz takie pytanie? Przecież znasz odpowiedź.
- No to wszystko gotowe.
Wszystkie wróciłyśmy do salonu. Kelly wyszła. A dokładnie wyparowała. Podeszłam do Jamesa i spojrzałam mu prosto w oczy. Stałam tak chyba przez 10 minut,aż w końcu Camill szturchnęła mnie łokciem. Otworzyłam buzię i nie wiedziałam co powiedzieć. James chyba wiedział o co mi chodzi, bo chwycił mnie za ręce i patrzył mi prosto w moje oczy.
- Przykro mi Vivienne,ale nie możemy tego zrobić. Ja mam dziewczynę.
Jego słowa wyrwały mnie z transu, w który wpadłam przez jego piękne oczy.
- Co? O czym ty mówisz?- wyrwałam ręce z jego uścisku.
- Nie możemy być razem,ale jak chcesz to Carlos nie ma dziewczyny.
- Ty jesteś chory! Ja chciałam tylko zapytać czy chcecie,żebyśmy zastąpiły tancerki. A nie chodzić z tobą! 
- Aha. A to,to tak. Jesteście kochane. 
Kendall i Logan dali całusa w policzek swoim ukochanym.
- A chodzenie to może w przyszłości.-wyszeptał James na moje ucho.
- W twoim śnie,a moim koszmarze. Nigdy nie będę z tobą.
- Tak to czemu chciałaś mnie pocałować i przy horrorze tuliłaś się do mnie jak do misia?
- Nigdy cię nie pocałuję, nawet za milion dolarów. A tuliłam się,bo to był horror.
- Zobaczymy. Jeszcze w tym tygodniu pocałujesz mnie.
- Nigdy.
- Uwierz mi. To widać w twoich oczach.
- W moich oczach możesz zobaczyć tylko nienawiść.
- Nienawiść? A do kogo?
- Dobrze wiesz.
Nie wiem jak to się stało,ale momentalnie wylądowałam na Jamesie. Nasze twarze były tak blisko siebie,że o mało co nie pocałowałam go.
- I co teraz?-zapytał James i przytulił mnie.
- A to.
Wplotłam ręce w jego włosy i przybliżyłam się bardziej. Nasze nosy stykały się. Zamknęłam oczy i nie wiem jak to zrobiłam,ale tym razem James na mnie wylądował. Miała już tego dosyć. To miało inaczej wyjść. James pochylił się i wyszeptał mi do ucha.
- Mówiłem.
Jego ciepłe wargi spoczęły na moim policzku. Zamknęłam oczy,ale szybko wydostałam się z transu i zrzuciłam go z siebie.
- Ej kochasie jedziemy do studia.-powiedział rozbawiony Carlos,a ja go uderzyłam. 
Wyszłam jako pierwsza z domu. Usłyszałam tylko jak James mówi coś to Mirandy.
- Kochanie zaklucz się i nikomu nie otwieraj. Będziemy wieczorem.
Pokręciłam tylko głową na znak,że nie podobało mi się to i ruszyłam do limuzyny. Usiadłam przy oknie. Jak na złość James musiał usiąść obok mnie. Mało tego to jeszcze udał zmęczonego i przysunął się bliżej mnie. Pokręciłam znowu głową i usiadłam na podłodze. A można powiedzieć,że położyłam się.Nie mineło dużo czasu,a dotarliśmy na miejsce. Weszłam z samochodu i otworzyłam szeroko oczy na widok ich studia. Nagle usłyszałam za placami głos, który zawsze podnosi mni na duchu. Odwróciłm sie i zobaczyłam Logana.
- W środku to nie jest takie ogromne.
Chciałam ejśc jak wszyscy do środka,ale na moim ramieniu spoczeła kogoś ręka. Odwróciłam głowę i zobaczyłam zasmuconego Jamesa.
- Nadal jsteś na mnie zła?
- Nie, no coś ty.
- To czem,u si tak zachowujesz?
- Bo w pewnej chwili przypomniałes mi o moim eks.
- Przepraszam, Już nie będę tak robił.
- Nie ms za co przepraszać.
Razem szczęśliwi weszliśmy do środka. Nawet podobało mi się kiedy ręka Jamesa objeła mnie. Kiedy weszliśmy do środka,zobaczyłam instrumenty,które stały w kącie i stojaki z mikrofonami. Na ścianach wisiały złote płyty,a po środku stali nasi przyjaciele. Podeszliśmy do nich,a James zaczoł nas przedstawiać, Oczywiście kiedy to zrobił ich menadżer.
- Cześć  jestem David, menadżer BTR.
- Cześć David. To jest Camilla…
- Dziewczyna Logana.-powiedział z rozbawieniem Carlos
-…Jo…- znowu biednemu Jamesowi przerwano.
- Laska Kendalla.
- Stefani.
- Koleżanka.
- Twoja laska.-powiedziałam z rozbawieniem po czym zostałam lekko uderzona ramię przez Carlosa.
-  I Vivienne.
- Miło mi.
- Mi również.
- Dobra koniec tego witania. - zarządził Kendall
- Mamy nowe tancerki na koncert.
- To gdzie one są?
- Tu, stoją tu.
- One? One nie potrafią tańczyć.
- Co?!-krzyknęłyśmy wszystkie razem.
-  Zdobyłam trzy razy tytuł najlepszej tancerki w Nowym Yorku.
- Ja zdobyłam trzy razy tytuł najlepszej tancerki w liceum, pięć razy na zawodach krajowych.
- Wow.
- Trochę tego jest Vivienne.
- Wiem.
- A wy dwie?
- Ja, ja wymyślałam wszystkie choreografie dla Kelly Clarkson i Justina Bibera.
-  Ja wymyśliłam choreografię dla Kety Pery i zatańczyłam z nią na scenie!
- No to mamy tancerki. - powiedział Carlos.
- To, która wymyśla choreografię.-powiedział Logan z rozbawieniem i zatarł ręce.
- Ja.-byłam pewna, że sobie poradzę z takim prostym zadaniem.
- Ok.
Chłopacy zaczęli śpiewać jakąś piosenkę. Nie znałam jej. Najwyraźniej była nowy hitem. Posłuchałam jej chwilę i tylko wpadł mi pomysł na refren i parę zwrotek. Pokazałam je im. Najwyraźniej byli zachwyceni, bo bili mi brawo.
-Tylko na koniec trzeba coś wymyślić.
- Co masz na myśli?-spytał przerażony Kendall.
-  Np. ty i Jo mogli byście się przytulić. Takie zakończenie będzie najlepsze. Ale to już pozostawiam Davidowi.
- Dobra, więc tak Jo i Kendalla zostawiamy, Logan przytuli Camill od tyłu i da jej całusa w policzek, Carlos i Stefani przytulą się jak przyjaciele.
- A co z tymi?- zapytał Carlos wskazując na mnie i Jamesa swoim kciukiem.
- A James i Vivienne pocałują się.