czwartek, 2 maja 2013

119 " (...) Cieszę się. (...) "

Wiem, że teraz pewnie mnie znienawidzicie i to podwójnie, no ale cóż... tak czasem bywa ;d Możecie mnie uważać za wariatkę, zakręconą dziewczynę, która ma nie po kolei, ale taka już jestem i już. Mam nadzieję, że nie będziecie się wściekać na mnie za to iż Wam powiedziałam, że to koniec bloga, ale myślałam, że wena mnie na niego opuściła, a tu proszę. Wróciła i to z hukiem :D Myślę, że teraz będziecie zadowoleni z nowej przygody Vivienne Justice i Big Time Rush. Powiedzmy, że rozdział 118 był końcem części pierwszej :) Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z tego faktu. :D 
Więc tak: 
Już nie przynudzam tylko zapraszam na nową notkę części drugiej mojego opowiadania :D :) ;****


Oczami Vivienne

16.07. Urodziny Jamesa. 
Właśnie wylądowałam na lotnisku w Nowym Yorku. Wzięłam telefon i wybrałam numer Jamesa.
- Tu James Maslow, znienawidzony przez cały świat. Zostaw z  łaski swojej wiadomość. - usłyszałam sekretarkę. Rozłączyłam się i wybrałam numer Logana. 

- Tu Logan Henderson. Zostaw wiadomość po sygnale. Jeśli świat przetrwa to oddzwonię. - kolejna sekretarka. Obdzwoniłam wszystkich, ale za każdym razem odbierała sekretarka. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam do apartamentowca, w którym miał mieszkać James. Po jakiejś godzinie marszu doszłam pod apartamentowiec. Podeszłam do recepcji. 
- Przepraszam, w którym pokoju mieszka pan Maslow? 
- Trzecie piętro pokój numer 2134. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. 
- Proszę bardzo. - dodała kobieta i uśmiechnęła się ciepło. - Czy mam poinformować, że pani przyjdzie?
- Nie. To ma być niespodzianka. - uśmiechnęłam się.

- Dobrze. - dodała, a ja odeszłam i poszłam do windy. 
Kiedy stanęłam przed drzwiami jego pokoju delikatnie zapukałam. Powtórzyłam tę czynność kilka razy, ale nikt nie otworzył. Zrezygnowana ruszyłam do windy, ale kiedy miałam do niej wsiadać wpadłam na... Jamesa. 
- Hej. - uśmiechnęłam się. 
- H... Hej. - odwzajemnił to. - Przyszłaś do mnie? 
- Tak, ale nie było cię, więc chciałam iść. 
- Wejdziesz? - zapytał z nadzieją. 
- Jasne. 
No i poszliśmy do jego pokoju. Tam zostawiłam bagaż i trochę się odświeżyłam. Ubrana w luźną bluzkę i spodenki wróciłam do pokoju . 
- Wow. Wyglądasz ślicznie. - uśmiechnął się szatyn, kiedy wróciłam do salonu. 
- Przecież mam tylko luźną bluzkę i spodenki. No i mokre włosy. - powiedziałam i usiadłam po turecku na kanapie. 
- Wiem, ale bardzo dawno cię nie widziałem. 
- Pełne trzy lata. - mruknęłam i wzięłam łyka herbaty. 
- Zmieniłaś się. 
-  Ty też. 
- Hah. - spuścił głowę. - Masz rację, już nie handluję narkotykami, bo przez to straciłem to co najważniejsze. 
- Cieszę się, że zrozumiałeś swój błąd. 
- Ale zbyt późno, bo straciłem ciebie. - spojrzał na mnie. 
- O właśnie! - krzyknęłam. - Mam coś dla ciebie. 
Szybko podeszłam do torby i z jednej kieszeni wyciągnęłam małą torbę z prezentem. 
- Proszę. - powiedziałam i mu ją wręczyłam. 
- Dziękuję, ale to z jakiej okazji? - zapytał zdziwiony i wyciągnął z torby koszulę i zegarek w pudełku. 
- Dzisiaj są twoje urodziny. Zapomniałeś? 
- A tak. Przepraszam. Dawno ich nie obchodziłem. 
- To może to zmienimy? - zapytałam z błyskiem w oku. 
- Jak? - zdziwił się. 
- Zapraszam cię na imprezę. Dziś wieczór. 
- Okay, ale dokąd? 
- Jak to? Do klubu. - powiedziałam i wzięłam łyka herbaty. - A i włóż tą koszulę, bo z tego co pamiętam to wyglądasz seksownie w czarnym. 
- Hah. - uśmiechnął się. - Dziękuję, za wszystko. - dodał i lekko musnął mój policzek. Czułam jakby robił to w zwolnionym tempie. Jego wargi nadal były tak miękkie i ciepłe jak parę lat temu. Nagle gwałtownie się odsunął. 
- Przepraszam. Nie powinienem. 
- Nie masz za co przepraszać. - uśmiechnęłam się - To tylko całus. 
- Może, ale nie jesteśmy już razem, więc... 
- Nie jesteśmy razem, ale przyjaciółmi owszem. - uśmiechnęłam się. - Głowa do góry i na przód. To co było zostaw z tyłu i gnaj do przodu jak najdalej. 
- Dzięki. 
- Od tego mnie masz. - uśmiechnęłam się. - No to gdzie idziemy do klubu? 
- Tu jest taki w pobliżu. 
- No to ja lecę się szykować. - uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki. 

8 komentarzy:

Nat Henderson ♥ pisze...

O kurczę w myśl tytułu rozdziału, cieszę się i to bardzo bardzo BAAARDZO :3 ja mam nadzieję że oni do siebie wrócą, wszyscy sobie wszystko wybaczą i będzie tak dobrze jak było przedtem, ploose :3 i następnym razem masz mi mówić jak szykujesz rozdział! :D
super, serio :* czekam nn !

Unknown pisze...

Noo... masz szczęście. I bardzo wielki ;) Jestem szczęśliwa, że zmieniłaś zdanie :P
Dzisiaj tak krótko.
Czekam nn :*

Unknown pisze...

Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
Kocham Cię! <3
A więc to jeszcze nie koniec! OMG! Dziewczyno! Ty to wiesz jak ludzi rozweselić ;D Normalnie skacze z radości! A ja już miałam popadać w depresję... Ale teraz zmieniam zdanie! Mam nadzieję, że teraz Vivienne i James wrócą do siebie i będzie super! Ahhh... Czekam na nn ;****************

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Nieźle ciekawe co się dalej wydarz.

Anonimowy pisze...

Dzieki ;* no I dalej- ciesze sie ze bd kontynuowac ich historie do nastepnego . ;d

Martunia;*****

jus pisze...

Ale zaje rozdział!!! <3 kocham cię!


PS nominowałam cię do liebster blog award. Więcej u mnie:
btr-fiends.blogspot.com

faith pisze...

Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards! Więcej u mnie na:
http://moonia-and-voice-generation-stoory.blogspot.com/