czwartek, 25 kwietnia 2013

118 " (...) To nie możliwe! " (...) "

Month leter

Oczami Kendalla 


- Hejo, hejo beybies wy moje! - na ekranie pojawiła się Vivienne
- Cześć malutka! - powiedziałem. 
- Hej Vivi! - dodały dziewczyny. 
- Milejdi. - dodał Carlos. 
- Milordzie. 
- Vivienne. - dołączył się Logan. 
- TY JESTEŚ LOGAN! - dodał Vivienne, a my się zaczęliśmy śmiać. - Coś nam tu przytyłeś. 
- Jadam same marchewki. - powiedział i udał oburzonego. 
- W czekoladzie, albo polane tłuszczem. 
- Ta Jamajka źle ci robi kotek. - dodał James, który właśnie wszedł. 
- Też cię kocham misiek. - dodała. 
- I jak jest ci tam bez nas? 
- A nawet dobrze. Cisza, spokój... - nie dokończyła, bo Niall pojawił się za nią. 
- Kicia idziemy na plan. - powiedział. 
- Serio? 
- Nie. 
- Aha. No to idziemy na plażę. - powiedziała i w zruciła się do nas. - Zadzwonię później. Pa kochani. I pamiętaj James mam cię na podglądzie 24 na dobę. 
Rozłączyła się, a ja zacząłem się rozglądać. 
- Nie ma tu żadnych kamer, prawda? 
- Nie, nie ma. - mruknął James. - Sory, ale muszę załatwić parę spraw na mieście. 
No i wyszedł, a ja kontynuowałem.
- No, bo wiecie. Ostatnio jak was nie było to śpiewałem Help w gaciach i do drewnianej łyżki.  
- Hahahahaha... - zaczęli się śmiać. 
- Żałuję, że tego nie nakręciłem! - śmiał się Carlos. 
- Byłaby niezła zabawa! - Logan się dołączył. 
- Chętnie bym zobaczyła te pokemony na twoich gatkach! - dodała Meg. 
- EJ! To miała być tajemnica! - udałem oburzonego.
- Kendall, każdy kto żyje na tej półkuli wie o twoich POKEMONOWSKICH GATKACH! - śmiała się Victoria. 
- No teraz to już na pewno, bo się drzecie jakby to było coś nowego. 
- HAHAHAHAHAHAHAHA... - śmiali się w niebo głosy. 

Two Month ago

Oczami Vivienne

Jestem już w Los Angeles przed naszym kochanym domkiem. Teledysk nakręcony (taki sam jak w rzeczywistości dop.aut. ) więc mogłam wracać do przyjaciół i chłopaka.  Zadowolona weszłam do domu, ale nikt tego chyba nie słyszał, więc udałam się do salonu. Kiedy mnie zobaczyli zamarli. Nawet się nie cieszyli, tylko siedzieli i patrzyli na mnie przerażeni. W telewizji zaczęły lecieć wiadomości, a Kendall, aż rzucił się na pilota, żeby tylko wyłączyć TV. Spojrzałam na nich zdziwiona. 
- A wam co się stało? Nie cieszycie się, że wróciłam? 
- Nie, no cieszymy. - powiedział szybko Logan.
- Ale nas zaskoczyłaś. - dodała Meg. 
- A gdzie James? - zapytałam i się rozejrzałam. 
- yyy... on... no ten... - jąkali się. 
- Musiał coś załatwić na mieście. - powiedział szybko Carlos. 
- Okaaaay.
- Ej, załatwiłem kolejne odwiedziny Jamesa w...  UPS! - David wszedł i kiedy tylko mnie zobaczył zamilkł.
- Odwiedziny Jamesa w? - spojrzałam na niego to na swoich przyjaciół. 
- Vivienne... James jest w... - zaczęła Victoria i razem z dziewczynami podeszła do mnie. 
- On jest w więzieniu. - dokończyła szeptem Christi. 
- Co? Jak to? - zdziwiłam się. 
- Został oskarżony o poważne wykroczenie. - dodał Logan. 
- Jeśli chcesz możesz jechać z nami i się z nim zobaczyć. - powiedział Kendall. 
- Yhym. Please. - powiedziałam i już po chwili byliśmy na policji. Tam mogłam porozmawiać z komisarzem. To co mi powiedział nie mogło być prawdą, więc poszłam do Jamesa. 
- Powiedz mi, czy to prawda? Czy to prawda, że jesteś dilerem narkotyków? - nic mi nie odpowiedział, tylko spuścił głowę. - Nie, to niemożliwe! To nie może być prawda!  
- Vivienne... - szepnął i złapał mnie za rękę. 
- Nie dotykaj mnie! - poderwałam się z krzesła, a policjant się wzdrygnął. - Przez te wszystkie lata mnie okłamywałeś, oszukiwałeś! Nigdy mnie nie kochałeś! 
- Kochałem i dobrze o tym wiesz. Mówiłem szczerze kiedy wyznawałem ci miłość. 
- Skąd to mam wiedzieć?! Jesteś dilerem narkotyków! Mogłeś mi powiedzieć!
- Ale wtedy byśmy nie byli razem. 
- I może nawet lepiej. Przynajmniej nie byłabym z kłamcą. - dodałam i wyszłam. 

Years leter 


Nasze drogi się rozeszły. Ja wyjechałam do Europy i tam zaczęłam życie na nowo, a pozostali wrócili do swoich rodzinnych miast. Kendall i Meg zamieszkali w starym domu Kendalla w Kansas. Carlos i Christine wyjechali do Wenezueli i tam kupi nowy dom, a Logan i Victoria mieszkają w Teksasie i bardzo często bywają w Waszyngtonie. Utrzymujemy świetne kontakty. James po wyjściu z więzienia wrócił do Nowego Yorku i tam znalazł jakąś pracę. Nie rozmawiamy ze sobą. Big Time Rush się rozpadło, bo wytwórnia nie chciała współpracować z Maslowem. A chłopcy stwierdzili, że BTR bez niego to nie to samo, więc zespół został rozwiązany. Czasem wrzucają jakieś filmiki na YouTube, ale to albo wygłupy, albo jakieś krótkie utwory. Ale ważne jest to, że teraz wszyscy są szczęśliwi. 



THE END


PS: Zapraszam na nowego bloga :) 

http://syriuszowapani.blogspot.com/

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Jak mogłaś skończyć bloga???

Unknown pisze...

Nie wierze że to koniec! I to taki tragiczny?! Nie ma BTR ?! James i Vivienne nie są razem?! Każdy jest gdzie indziej?! Tak dalego od siebie?! No i znowu rycze ! OMG! A ja tak kochałam twojego bloga! No cóż... Nadal kocham, pomimo końca ;) Na pewno będę czytać twoje drugie opowiadanie ;D o kurde ! I już tu nie napisze "czekam na nn" ;( już mi tego zaczyna brakować ;(

jus pisze...

Za ten rozdział masz u mnie minusa jak nie wiem! I to taki na pół kilometra! Ale James?! On?! I BTR?! Rozpada się... za dużo emocji... Ale na serio, dla mnie to opowiadanie było jak żadne inne :)

świetnie!
pozdrawiam,
Justine :**

Unknown pisze...

Kurde, kurde, kurde. Nie wierzę. Serio.. On? Aż oczy wytrzeszczyłam z wrażenia.. A najgorsze, że nie są razem. :c Ale cóż nie każda historia kończy się happy endem. Z chęcią będę czytała Twojego 2 bloga! :)

Unknown pisze...

Buuu! Jeden z moich ulubionych blogów i go zakończyłaś ;/ No wiesz ty co?! Jeszcze taki smutny ten rozdział.
James dilerem narkotyków? ;o Niee, no od tej strony go nie znałam. Niegrzeczny.
I z tego wszystkiego zapomniałam dodać komentarz...
No cóż, to już nie mogę napisać Czekam na nn ;/ Ale na szczęście założyłaś następnego bloga:D

~Justme pisze...

Nienawidzę cię -,- Ale ty to już wiesz. Ale i tak cie nienawidzę -,- Za ten koniec. Mam do ciebie żal. Mówię ci - foch i to na długo. Będę tęsknić za tym opowiadaniem. Pamiętam jeszcze notki na onecie ;) Czas spędzony z twoim opowiadaniem nigdy nie uznam za zmarnowany, chociaż na końcówkę jestem na cb zła ;p Pamiętaj, że cię koooochaaam :*

Nat Henderson ♥ pisze...

CO ?! TO JEST KONIEC?! I TO JESZCZE TAKI?! TY SOBIE CHYBA ZE MNIE JAKIEŚ ŻARTY ROBISZ!!!! BĘDĘ PŁAKAŁAAAA!! :c
ale chociaż o tyle dobrze że jest nowy :3 chociaż i tak za tym bd tęsknić najbardziej ze wszystkich :c