piątek, 23 sierpnia 2013

127 " (...) Jasne, jutro? (...) "

Hej ;p Tak, tak., Wiem, że za ten rozdział wszystkie Maslowerki mnie znienawidzą do końca, no ale cóż... :D W końcu kochacie mnie za te zmiany w związkach i brutalność:D Na razie cierpi tylko James, ale nie martwcie się ;p Pozostali też do niego dołączą ;d 

Miłego czytania ;*

 ... Ręce Jamesa zaczęły błądzić po moich plecach i wchodzić pod koszulkę. Poczułam jego ręce na swoich plecach. Co chwila zahaczał o zapięcie od mojego stanika. Przeszedł mnie dreszcz, zupełnie jak kiedyś. Kiedy Maslow już miał dobrać się do górnej części mojej bielizny, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
- Nie odbieraj - mruknął szatyn i wrócił do pocałunku.
 Odsunęłam się od niego i odebrałam połączenie od Roberto.
 - Hej mała - uśmiechnął się. - Masz czas by spędzić ze mną dzień?
 - Jasne, jutro? - zapytałam.
 - Ok, będę w Los Angeles o 3:00 pm.
 - To będę czekać na ciebie na lotnisku, ok?
 - Ok. Do zobaczenia - uśmiechnął się.
 - Do zobaczenia - uśmiechnęłam się i spojrzałam na Jamesa. Miał minę, która nie wróżyła nic dobrego.
 - Czyli nie dokończymy tego co zaczęliśmy? - mruknął wściekły.
 - Pamiętaj, że nie jesteśmy razem - warknęłam.
 - I tylko to? - prychnął.
 - Liczyłeś, że po tym jak mnie potraktowałeś będę uprawiała z tobą seks? I w dodatku, że nie jesteśmy razem? James zacznij myśleć racjonalnie. Masz dziewczynę, więc zajmuj się nią, a nie mną - warknęłam.
 - Ale ja wolę ciebie - mruknął podszedł do mnie i przycisnął do ściany.
 - Puść mnie - warknęłam i zaczęłam się szarpać.
 - Nie bój się, kochanie - mruknął i zaczął gładzić mnie po policzku. Tak jakby mój sprzeciw go nakręcał. Zaczął mnie dotykać po całym ciele. Niby robił to delikatnie  ale ja tego nie chciałam. Odepchnęłam go i wtedy zobaczyłam, że jest totalnie piany. Kiedy znów chciał się do mnie zbliżyć spoliczkowałam go, a on z podwójną siłą oddał mi. Z bólu zaczęłam płakać. Czułam jak mój policzek mnie piecze, tak jakby ktoś mi odrywał skórę,tak jakby przykładano do niego rozrzażony metal. Spojrzałam na niego spod włosów i zobaczyłam wściekłość w jego oczach. Znam go tyle czasu, ale nigdy nie widziałam czegoś takiego. Szatyn znów zaczął do mnie podchodzić zaciskając pięści. Jedyne co poczułam to tylko kopnięcie w brzuch i kolejny cios w twarz. Po tym już nie funkcjonowałam. Nie wiedziałam zbytnio co się dzieje, powoli traciłam przytomność.



 Obudziłam się na podłodze w tym samym pomieszczeniu, gdzie byłam wczoraj. Rozejrzałam się gwałtownie w poszukiwaniu Maslowa, ale go nie znalazłam... na szczęście. Chciałam się podnieść i wtedy poczułam okropny ból brzucha i pieczenie prawego policzka. Lekko do dotknęłam i syknęłam z bólu. Po raz pierwszy od zmiany Jacka poczułam tak straszny ból. Chciałam, żeby to był zły sen i, żebym zaraz obudziła się w swoim cieplutkim łóżku, ale jednak nie był...
 Podniosłam się i podeszłam do drzwi. Delikatnie nacisnęłam klamkę, a one ustąpiły. Pp cichu wyszłam i delikatnie zamknęłam je z powrotem. Powoli przemieszczałam się do łazienki, w której się zakluczyłam ze strachu. Bałam się, że sytuacja z wczoraj się powtórzy, a tego nie chciałam. Obmyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro. Mój policzek był cały czerwony. Przejechałam opuszkami palców po czerwonej skórze i poczułam okropne pieczenie. Szybko zabrałam rękę i spojrzałam na przykryty brzuch. Bałam się unieś bluzkę. W końcu mój policzek był zmasakrowany, a co dopiero brzuch. Cała się zaczęłam trząść  Powoli zaczęłam unosić moją bluzkę, a wtedy ukazał się kawałek mojego ciała. Myliłam się. Nie wyglądał najgorzej. Kilka siniaków i tylko tyle. Odetchnęłam z ulgą. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam szykować sobie gorącą kąpiel.  Powoli ściągałam każdy fragment mojego stroju, sprawdzając przy tym pozostałe część mojego ciała. Jednak najbardziej ucierpiał mój policzek i brzuch. Powoli zanurzyłam się w ciepłej wodzie i odetchnęłam z ulgą. Czułam tak jakby obmywała moje ciało z wszystkiego co złe. Każdy najmniejszy centymetr mojej skóry został zalany wodą. Był mokry i czysty.
 Wzięłam głęboki oddech i zanurzyłam się cała w wannie. Kiedy się wynurzyłam poczułam ulgę i oczyszczenie.
 Jeszcze jakieś dziesięć minut siedziałam w wannie rozkoszując się wolnością i błogością. Następnie wyszłam owinięta w ręcznik do swojego pokoju, który zaraz po wejściu zakluczyłam na każdy możliwy sposób i wzięłam się za maskowanie mojego policzka. Zajęło mi to sporo czasu. Włosy rozpuściłam i ubrałam się w jeansy i za dużą koszulkę. Zadowolona wzięłam komórkę i okulary przeciwsłoneczne, a następnie zeszłam na dół.
 - Hej - przywitałam się z przyjaciółmi jedzącymi śniadanie. - O czym tak zawzięcie dyskutujecie?
 - Słyszałaś wczoraj może wieczorem jakieś krzyki i hałasy? - zapytał mnie Logan. Przeraziłam się. A jeśli on wszystko to słyszał? Co teraz? Przecież to niemożliwe, prawda?
 - Niby jakie? - zapytałam obojętnie i porwałam Carlosowi kanapkę.
 - Tak jakby ktoś kogoś bił - powiedział Kendall.
 - Straszenie bił - dodała Meg.
 - Bez litości - powiedziała Christina i wzięła łyka soku.
 - Nie, a wy coś słyszeliście? - czy James,aż tak mnie sponiewierał?
 - Tak, i to nie mało - dodał Pena i zaczął jeść drugą kanapkę.
 - Pewnie wam się przyśniło - machnęłam ręką dopijając sok.
 - Wszystkim? - zapytał Henderson.
 - Albo to albo ja spałam jak zabita - wzruszyłam ramionami. - Dobra ja uciekam, pa.
 Szybko poszłam założyć czerwone conversy i wyszłam z domu. Mam nadzieję, że nic nie podejrzewają, pomyślałam.


Oczami Victorii

Kiedy Vivienne wyszła spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. A do kuchni wszedł James. Było widać, że wczoraj się strasznie schlał. Miał podkrążone oczy i czuprynę jak Chopin.
 - Siema - mruknął niemrawo. Nalał sobie kawy i usiadł przy barze.
 - A ty gdzie się tak upiłeś? - zapytał Logan.
 - Co? Nigdzie - mruknął, a do kuchni weszła Katniss z walizką.
 - Po co ci ta walizka? - zapytałam.
 - Wracam do domu - wzruszyła ramionami. - Bo jakiś dupek mnie nie kocha! - wrzasnęła prosto w twarz Jamesa i czekała na jego reakcję. Z resztą jak my wszyscy. Ten tylko wykrzywił twarz w grymasie i mruknął:
- Nie drzyj się. Głowa mnie boli - ta oburzona wyszła trzaskając drzwiami. - No co? 
- Nie, nic - powiedzieliśmy równo, na co chciało mi się śmiać z naszej zgodności. 
- Ej, a gdzie Vivienne?  zapytał. 
- Poszła na miasto. Mówiła, że musi coś załatwić - powiedział Carlos i wstał.
- Fajnie - mruknął i poszedł z powrotem na górę, zabierając wcześniej szklankę soku. 
- Okay, o co tu chodzi? - zapytałam opadając na krzesło. 
- Ja nie ogarniam, ale idę na sesję zdjęciową z panią Droke - powiedział Carlos wstając. 
- Chwila, ale jaką sesję? - zapytała Christi.
 - Mam zastąpić kolegę do wieczora - cmoknął ją w policzek.
 - Jadę z tobą - powiedziała pewnie.
 - Nie. Zostajesz. Przecież poradzę sobie - uśmiechnął się i wyszedł.
 - Może nawet za bardzo sobie poradziesz - mruknęła i wbiła swój wzrok w kubek.z kawą.
 - Co powiecie na dzień nad basenem? - zapytałam. - Jest piękna pogoda.
 - Okay, idę po Jamesa - powiedział Logan i wyszedł krzycząc. - Tej! Chopin! Idziesz z nami do basenu?! 
 - Zastanowię się! 
 - No to idziemy się przebrać - powiedziałam i razem z Meg zaciągnęłam Christi do góry. Złożyłyśmy stroje i już po chwili opalałyśmy się. 



 Oczami Vivienne



Siedziałam w Coffe-mix i czekałam na blondynke. Nie minęło dziesięć minut, a przyszła.
 - Hej - przywitała się ze mną. - Przepraszam za spóźnienie, ale nie mogłam się wyrwać.
 - Spoko - uśmiechnęłam się. - Chcesz coś?
 - Kawę - uśmiechnęła się. Zawołałam kelnerke.
 - Poproszę dwie kawy z mlekiem - uśmiechnęłam się, a ona odeszła.
 - Więc? Dlaczego chciałaś się spotkać? - zapytała.
 - Pogadać. Nie można zaprosić przyjaciółki z dzieciństwa na kawę?
 - Vivienne. Nie urodziłam się wczoraj - zaśmiała się. - Czegóż pragniesz od mojej skromnej osoby?
 - Skromnej? Jesteś znana w  całym USA. Gdzie nie spojrzeć tan Halston Sage - zaśmiałam się.
 - A o tobie to nie głośno?
 - Dobra - zaśmiałam się. - Jesteśmy skromnymi gwiazdami.
 Zaśmiałyśmy się a kelnerka przyniosła nasze zamówienie.
- Więc? Masz do mnie sprawę? - zapytała blondynka popijając kawę.
 - Wiesz, że BTR musi wrócić na szczyt?
 - Tak, ale co ja mam do tego?
 - Otóż. Pomożesz mi w tym - wyszczerzyłam się.
 - Ale jak? - zdziwiła się.
 - Zobaczysz, ale się zgadzasz? - upewniałam się.
 - Jeśli to ma im pomóc to owszem - uśmiechnęła się.
 - To chodź - powiedziałam i położyłam 20$ na stoliku i wyciągnęłam Sage z kawiarenki. Ruszyłyśmy w stronę domu.



Oczami Carlosa



- Carlos? - zapytała Samantha kiedy robiłem jej kolejne zdjęcie.
 - Tak?
 - Włączysz jakąś muzykę?
 - Jasne - uśmiechnąłem się i włączyłem coś z jej laptopa.
- A dlaczego ty robiesz mi tą sesję?
-Ponieważ nasz wspólny znajomy nie mógł. Weź się odwróć.
- Ale wiesz, że nasze sesje tak nie wyglądają? - zapytała.
- A jak?  - zapytałem i się wyprostowałem.
- Zamknij oczy - szepnęła, a ja wykonałem jej prośbę. Nagle poczułem jak zawiązuje mi ręce.
- A ty co robisz?  zapytałem i próbowałem rozerwać materiał, ale za mocno go związała.
- Szykuje naszą sesję - uśmiechnęła się i ściągnęła moją koszulę. A następnie zaczęła jeździć palcem po moim torsie
- Odwiąż mi ręce - warknąłem
- Po co? - szepnęła i mnie pocałowała. Szybko odwróciłem twarz.
- Bo mam dziewczynę - warknąłem.
- Aaa... to już inna sprawa - uśmiechnęła się i odpieła mój pasek.
- Odczep się - warknąłem i się odsunąłem. Ta podeszła do mnie i przycisnęła mnie do pobliskiej ściany. Zachaczyła moje związane ręce o jakiś haczyk nademna i kontynuuowała
- Skoro masz dziewczynę to będzie lepsza zabawa - uśmiechnęła się cwanie i wbiła w moje usta...



8 komentarzy:

Sybil pisze...

Rozdział super;***
Ale nie mów mi że Halston będzie z Jamesem,bo wtedy będę smutać.Fajnie Katniss się wyprowadziła.Zabiję Sam jak może ona takie rzeczy robić Carlosowi.
czekam nn;****

Rayna pisze...

Fajny rozdział ale zgadzam się z Victorią.Fajnie że Katniss się wyprowadziła.
czekam nn;***

Kini ♛ pisze...

Cudny rozdział! ;**
Jezuu james, debilu! Jeszcze nie pamiętasz.. jaki debil! ehhh
SAM JEST CHORA
czekam na nexta! ;*

Nat Henderson ♥ pisze...

Nie no nie ja tu nie chcę Halston widzieć mordi no weź... wiesz że jej nie lubię :D a poza tym skoro tak zmasakrował Vivi i tak potraktował Katniss bo że "już jej nie kocha" to Halston chyba też za dobrze by z nim nie skończyła.
swoją drogą mam nadzieję że Katniss już się więcej w tym opowiadaniu nie pojawi :)
czekam na kolejny rozdział słonko :*

Unknown pisze...

Muszę się przyznać, że w ostatnim czasie zdążyłam polubić Halston i nawet nic do niej nie mam ;D
Emm... z James'em dzieje się na prawdę coś dziwnego, mam nadzieję, że wróci mu jego dawny rozum, bo ja na miejscu Viv, mocno przyjebała mu w łeb ;>
Czekam nn ;*

Anonimowy pisze...

O rany, zgadzam się z powyższym - James ty debilu!!! Ciekawe czy aby coś pamięta z tego co się wydarzyło? A teraz kolej Carlosa na sprzeciwianie się? Pisz kolejną notkę szybciutko :)Ciri

Anonimowy pisze...

proszę tylko niech halston nie będzie z jamesem i cieszę się że katniss się wyprowadziła a SAM CZY ONA JEST NIENORMALNA CARLOS MA DZIEWCZYNĘ !!! Viv ją na twoim miejscu strzeliła był najpierw liscia a potem proszcziutko między nóżki w jego męskość może wtedy by się opanował a nie zachowuję się jak opętany

. pisze...

James ja go zamorduje i jeszcze do tego nie pamięta. A Vivi proponuje unikanie James'a i nie gadanie, a potem niech mu wyjawi prawdę.
Zapraszam też do mnie zostawcie też komentarze http://james-maslow-oliwia.blogspot.com/
mam nadzieję, że wam się spodoba i wejdziecie na niego ;)