czwartek, 15 sierpnia 2013

126 " (...) Żartujesz, prawda? (...) "

... Roberto. Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił.
- Czy panienka ma ochotę zwiedzić wyspę? - zapytał i podał mi rękę.
 - Pewnie, ale nie powinieneś pracować? - zapytałam i pomógł mi wstać.
- Ale ja mogę zrobić sobie przerwę, no nie?
- No chyba tak - zaśmiałam się.
 - To załóż na strój jakąś sukienkę i widzimy się na brzegu, ok?
- Yhym - uśmiechnęłam się i jak powiedziałam, tak zrobiłam. Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy na jakiejś łodzi.
- Kogo jest ta łódź? - zapytałam.
- Moja - uśmiechnął się. - Dostałem ją od mamy na osiemnaste urodziny.
- To ile ty masz lat? - zdziwiłam się.
- Dwadzieścia trzy, a co? - zapytał i usiadł obok mnie i opisaliśmy się razem, a łodzią zajął się jego znajomy.
- Nie nic.Bo myślałam, że skoro na osiemnaste urodziny to miałeś je niedawno.
- Ta jakieś pięć lat temu - wyszczerzył się. - A ty?
- Co ja?
- Ile masz lat? Wiem, że kobiet się nie pyta, ale muszę wiedzieć ile ta piękna twarzyczka przeżyła - uśmiechnął się.
- Nawet nie wiesz jak wiele - mruknęłam. - Mam dwadzieścia, lat - uśmiechnęłam się.
 - To nie tak wiele, co? - uśmiechnął się. - Jesteś jeszcze młoda.
 - Dzięki - zaśmiałam się. - Ale chodziło mi raczej o przeżycia, wiesz? Wylane łzy, przeżyte dramaty, wzloty i upadki... Sporo rego było i jest - westchnęłam.
 - Może mogę ci jakoś pomóc? 
 - Spraw, żeby mój chłopak, a raczej eks był taki jak kiedyś, a większość zmartwień zniknie.
 - A co on ci takiego robi?
 - Denerwuje, sprawia, że płacze, że cierpię... Każde jego słowo jest dla mnie ciosem, zagłębieniem noża wbitego w moje serce.
 - Skoro tak to wszystko przeżywasz to oznacza, że nadal coś do niego czujesz - uśmiechnął się.
 - Co?! Nie! Nigdy! 
 - Hah, jak uważasz - uśmiechnął się.

Tydzień później

Właśnie wylądował nasz samolot w Los Angeles. Zadowolona z powrotu poszłam po swoje bagaże i zamówiłam taksówkę. Czekając na swój środek transportu wspominałam chwile spędzone z Roberto.
 Okazało się, że to bardzo fajny chłopak. Miły, troskliwy, pełen emocji, z wieloma pasjami, wesoły i dobrze korzystający z życia. Spędzałam z nim każdą wolną chwile. Nurkowaliśmy, serfowaliśmy, pływaliśmy, gadaliśmy. Dużo by mówić. Było niesamowicie. Ten blondyn sprawił, że poczułam znów w sobie życie, że wracam naładowana pozytywną energią i pełną nadzieji na lepszą przyszłość. Dzięki Robercie teraz wiem jak mam postępować z Jamesem i jego nową lala, jak mam sprawić, by BTR wróciło na szczyt.
 Rozmyślając o tym wszystkim nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam pod dom. Zapłaciłam i weszłam do domu. Panowała dzika cisza. Normalnie jak przed burzą i wojną w jednym. Było słychać lot muchy i nikogo więcej.
 Nagle do salonu wparował wściekły James, a za nim Katniss.
 - Mowiłaś, że go nie znasz, a teraz "kochanie" ?! - wrzeszczał Maslow.
 - To nie tak jak myślisz - mówiła.
 - A jak?! Może zaraz mi powiesz, że nie jesteś dziwką i nie sypiasz z Luck'iem?!
 - Nie sypiam z nim! - oburzyła się. - Robimy tylko to w czym ty jesteś kiepski!
 - Przepraszam, co?!
 - Nie moja wina, że masz małego! - krzyknęła i wymijając mnie wyszła z domu. Spojrzałam na szatyna, a on na mnie, p czym pobiegł na górę. A z kuchni wyłoniła się reszta.
 - A to co było? - zapytałam po przywitaniu się ze wszystkimi.
 - Oni tak co dziennie - mruknęła Vicki.
 - Żartujesz, prawda? - wytrzeszczyłam na nią gały.
 - Nie. Zaraz po otworzeniu bazyliszkowatych ślepi, Katniss, robi awantury, czepia się, a James się nie daje no i efektem są całe dniowe - mówił Logan
 - A w nocy siedzą do późna i robią nie wiadomo co - Carlos zrobił minę typu ''niedobrze mi''.
 - Ale są nadal razem? - zapytałam.
 - Tak - mruknęła Christina.
 - Proszę - Kendall przede mną klęknął. -  Oświadcz się mu i niech wszystko będzie po staremu.
 - To nie jest takie proste.
 - Właśnie, że jest. Idziesz do jubilera i kupujesz pierścionek, a potem się oświadczasz. To chyba nie takie trudne, co?
 - Nie, jeśli kochasz swojego wybranka, a ja go już nie kocham - mruknęłam i poszłam do swojego pokoju.
 Głośno westchnęłam i poszłam do łazienki, gdzie opukałam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro, a w nim zobaczyłam odbicie Jamesa w samym reczniku i mokrym. Kiedy się odwróciłam i zobaczyłam jak po jego umięśniony ciele spływają krople wody, aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Tak dawno nie widziałam go w takim stanie. Wyglądał tak seksownie. Chciałam go dotknąć, przejechać palcami po wyrzeźbionym ciele i posmakować jego ust. W tej chwili pragnęłam, żeby mnie dotknął i pożądał jak kiedyś. Kurde, o czym ja myślę?! Ja go nie kocham i taki widok nie powinien robić na mnie wrażenia.
 - Nie wiedziałam, że bierzesz kąpiel - powiedziałam obojętnie.
 - Bo już nie biorę - wzruszył ramionami. - Chcesz się napić?
 - Chętnie - powiedziałam i poszłam do naszego barku, przy którym czekałam na Maslowa. Po jakiś dziesięciu minutach przyszedł ubrany w czarne jeansy i biały T-shirt przylegający do jego ciała. Zaraz nam nalał po lampce wina i razem zasiedliśmy na kanapie.
Piliśmy lampce po lamce wiem, że James zawsze mógł wiecej wypić ode mnie i tego mu zazdrościłam.
 - Ej, a ja serio mam małego? - zapytał nagle.
 - Ale co? - zapytałam wyrwana z kontekstu.
- No wiesz - mruknął.
 - Nie - powiedziałam.
 - Serio? - zapytał.
 - Yhym - mruknęłam, a on zakluczył drzwi. Usiadł obok mnie i pochylił się w moją stronę. Nagle poczułam ten upragniony i stęskniony smak. James całował z taką delikatnością, czułością, stanowczością i namiętnością. Nie spodziewałam się tego co zrobił...

Hejooo :p sorki za błędy itd, ale rozdział pisałam na fonie, więc jest krótki i byle jaki -,- przerpaszam i pzdr ;**

















7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Rozdział super. Mam nadzieję , że dojdzie do czegoś między Jamesem a Vivienne. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Mam również nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział.

Unknown pisze...

Super rozdział :) Mam nadzieję,że Vivenne i James będą parą.Czekam nn

Sybil pisze...

Super rozdział czekam na nexta;))

Kini ♛ pisze...

O Mój Boże.. James.., raczej to nawet dobrze, ale za dużo pijesz! Potem będziesz nieświadomy tego co zrobisz i znów będzie awantura.
Nie ważne.
Rozdział mega! <3
Czekam na nexta, dodaj jak najszybciej! <3 ;*

Anonimowy pisze...

Niech się pogodzą proszę oni są dla siebie stworzeni mąż tylko nikt im nie przeszkodził np. ta jego mam nadzieję że była i roberto

Oliwia (Oli) pisze...

kiedy next ? <3 roździał super nie mogę się doczekać next roździału <3

Oliwia (Oli) pisze...

sory za te ź ale mi ciągle zmienia a akurat nie patrzyłam