Hej ;* to jest moja kolejna jednorazówka, tym razem o Loganie ;d Mam nadzieję, że spodoba się wszystkim Hendersonkom i nie tylko ;d
Zapraszam <3333
Dwa lata wcześniej
Przed chwilą odebrałam telefon z wojska. Mój ukochany został zabity. Mówił, że wróci, że weźmiemy ślub, że kupimy nowe auto, że będziemy mieli piękny dom, w którym wychowamy nasze wspólne dzieci. Po co mu pozwoliłam jechać na tą misję? Dlaczego dałam sobie wmówić, że będzie bezpieczeny? Po co mu uwierzyłam? Teraz nie ma go przy mnie... i już nigdy nie będzie.
Siedziałam w salonie i płakałam. Z tęsknoty, pustki, złości, miłości... miałam takie mieszane uczucia. Byłam na siebie wściekła, że pozwoliłam mu jechać. Brakowało mi jego głosu i bliskości. Kochałam go i nie mogłam sobie wybaczyć, że pozwoliłam na coś takiego...
Teraz...
- Kochanie, nie widziałaś mojej białej koszuli? - zapytał mój narzeczony wchodząc do kuchni.
- A widziałam - zaśmiałam się. Tak, zawsze mu ją zabierałam. Tak ślicznie pachniała, Nim.
- Wiem, że uwielbiasz mieć ją na sobie, ale... - zaczął odpinać guziki. - Muszę ci ją niestety zabrać.
- A to niby dlaczego? - zaczęłam gładzić jego policzek.
- Ponieważ spotykamy się dzisiaj z radą i chciałem ją założyć - dodał całując mnie po szyji i ściągając koszule.
- I mam siedzieć w samej bieliźnie? - zapytałam podejrzliwie.
- Powiedziałbym tak, ale nie powiem, bo nie możesz się przeziębić, tak jak i naszego malucha - powiedział i pocałował mój brzuch. Tak byłam w dziewiętnastym tygodniu ciąży.
- To ja idę się ubrać, a ty dokończ śniadanie - pocałowałam go krótko i pobiegłam na górę założyć sukienkę, którą dostałam od niego na urodziny. Na mój widok uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Wiesz, że ślicznie wyglądasz? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Dziękuję - szepnęłam i się lekko zarumieniłam.
- Wiesz co jest najlepsze na rumieńce? - zapytał i podprowadził mnie do stołu i posadził na krześle. - Świeży sok wyciskany przeze mnie i do tego moje kanapeczki i twoja sałateczka - pocałował mnie w policzek.
- Logan.
- Tak kwiatuszku? - zapytał pochylając się w moją stronę.
- Kocham cię jak jakaś szesnastolatka - zaśmiałam się.
- Ale jesteś tylko cztery lata starsza - zaśmiał się. - I wyglądasz jak szesnastolatka - skradł mi pocałunek i zaczął jeść.
- Dziękuję kochanie - uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
Śniadanie minęło nam jak zwykle. Czyli dużo śmiechu i rozmowy, a także komplementów.
- Obiecuję, że wrócę jak najszybciej - cmoknął mnie w policzek.
- Jedź ostrożnie i się nie śpiesz - powiedziałam i go przytuliłam.
- Tak jest skarbie - zaśmiał się i mnie krótko pocałował, a następnie wsiadł do auta i odjechał machajac mi.
Głośno westchnęłam i poszłam sprzątać po śniadaniu. Nie minęło dziesięć minut, a kuchnia liśniła się.
- No, Viola, przeszłaś samą siebie - zaśmiałam się. - Teraz tylko ci pozostało ogarnąć dom i zrobić pranie.
Szybko włączyłam pralkę pełną naszych ciuchów i wzięłam się za sprzątanie. Kiedy skończyłam, a pranie było poskładanie i gotowe do ułożenia zadzwonił telefon. Odebrałam go bez wahania i spokojnie. Nie sądziłam, że może to być początek powtórki z rozrywki.
- Halo? - zapytałam.
- Dzień dobry. Z tej strony Margaret Wilson pielęgniarka szpitala na Winterburn. Pański narzeczony jest u nas i... - nie pozwoliłam jej dokończyć tylko szybko zabrałam torebkę, kurtkę i kluczyki od mojego auta. Jechałam ze zwariowaną prędkością. Po jakiś dziesięciu minutach byłam pod szpitalem. Szybko podeszłam do recepcji.
- Logan Henderson! Jest tutaj? - mówiłam przerażona.
- O pani Violetta - podeszła do mnie jakaś pielęgniarka. - Ja panią wzywałam.
- Co z Loganem? - zapytałam idąc za nią.
- Miał bardzo poważny wypadek. Ma kilka złamań i poważnych ran. Głównie głowy - powiedziała i weszliśmy na jakąś salę. Szybko podbiegłam do łóżka, na którym leżał brunet.
- Sakrbie - powiedziałam i zaczęłam płakać.
- Violetta - szepnął i spojrzał na mnie z trudem. - Samochód... on jest... zniszczony... totalnie...
- Nie obchodzi mnie jakieś durne auto - powiedziałam i zaczęłam całować jego rękę.
- Ale to był prezent... od ciebie.
- Logan teraz ty jesteś najważniejszy. Samochód można zreperować albo kupić nowy. Ważne, że żyjesz.
- Violetta, k... - nie dokończył, bo jego serce przestało bić. Zaczęłam jeszcze głośniej płakać, a lekarze go próbowali ratować.
- Proszę stąd wyjść - powiedział lekarz.
- Nie, ja muszę być przy nim - płakałam.
- Margaret, zabierz ją stąd - powiedział, a kobieta zaczęła mnie prowadzić siłą do wyjścia.
- Ja muszę tam być - szepnęłam, kiedy pielęgniarka zamknęła mi drzwi przed nosem. - Muszę być przy nim...
Siedziałam pod tą salą jak głupia i czekałam aż lekarz stamtąd wyjdzie. W tym czasie przyjechali wszyscy i zrobiło się ciemno na dworze. Po kolejnej godzinie zostałam sama z Kendallem. Kiedy na zegarach wybiła 11 pm lekarz wyszedł. Nie miał dobrej miny i ja też. W końcu był tam kilka godzin.
- I co z Loganem? - poderwałam się z miejsca, kiedy drzwi ustąpiły.
- Pański narzeczony ma krwiaka mózgu - powiedział. - I napękniętą czaszkę.
- Co? To nie możliwe - złapałam się za głowę.
- Przykro mi, naprawdę.
- Ale to da się leczyć, prawda? - zapytał Schmidt.
- Tak, owszem. Ale w tym przypadku jest potrzebna pani zgoda na operację.
- Jasne, a jeśli się nie zgodzi? - zapytał blondyn.
- Inaczej kwestią czasu jest śmierć pana Hendersona.
- Co muszę podpisać? - zapytałam bez wahania.
- Proszę za mną - powiedział mężczyzna w białym fartuchu i zaprowadził mnie do swojego gabinetu gdzie podpisałam papiery.
- Jest to bardzo skomplikowana operacja, podczad której będziemy otwierać czaszkę pańskiemu narzeczonemu.
- I usunięcie krwiaka? - upewniałam się.
- Tak.
- I będzie mógł dalej żyć normalnie?
- Tak oczywiście.
- A czy nasze dziecko...?
- Nie proszę pani. Krwiak nastąpił w skutek wypadku, więc nie ma się pani czego obawiać.
- Dziękuję - szepnęłam i wróciłam na korytarz gdzie siedziałam z Kendallem i czekałam aż operacja dobiegnie końca. Gdy nagle do szpitala wpadła...
Mam nadzieję, że podobała się pierwsza część. Ale nie martwcie się. Będzie jeszcze gorzej ;d xD Bay ;*
2 komentarze:
Wow.. spodobała mi się ta jednorazówka. Czekam na dalszą część! *o* Biedny Logan.. :c
No kobieto, kto wpadła???? Aj mam nadzieję, że dodasz szybko. Wróciłaś z wakacji z mnóstwem sił :) Pozdrawiam, Ciri
Prześlij komentarz