czwartek, 27 marca 2014

132 " (...) Zabronisz mi? (...) "

- Nie możesz się z nim zadawać. - chodziłem za nią po całym jej apartamencie. - Może być niebezpieczny. Nie znasz go. 
- A skąd wiesz? Może właśnie znam go bardzo dobrze, ale nigdy ci o nim nie mówiłam? Nie pomyślałeś? 
- Nie prawda. Nie znałaś go. Nigdy o nim nie mówiłaś. 
- Może dlatego, że nie chciałam, żebyś był zazdrosny? - wzięła spodenki i poszła od łazienki. 
- Nie było nic o nim w twoim pamiętniku. - powiedziałem pewnie. 
- Czytałeś mój pamiętnik? - warknęła. 
- Nie miałem wyjścia. Nie chciałaś ze mną rozmawiać. Musiałem wiedzieć co się dzieje w twoim życiu. 
- To trzeba było się zapytać. - syknęła wracając do pokoju.
- I ty byś mi powiedziała. - wywróciłem oczami. 
- Tak. Dobrze, wiesz, że nigdy cię nie okłamywałam. - szepnęła. - Ale chyba zacznę. - dodała cicho i wyszła z apartamentu. 
Dosyć, że się ze mną zgodziła pojechać to jeszcze ją denerwuje. Miała odpocząć, a nie być przesłuchiwana. Przecież jej życie nie powinno mnie obchodzić. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Może nie powinienem tu z nią być? Może byłoby jej lepiej beze mnie? 


Oczami Carlosa 


- Logan, do cholery, uspokój się! - krzyknąłem, kiedy po raz kolejny dopierał się do Victorii. Był totalnie schlany i myślał tylko o jednym.
 - Jest moja! Mogę uprawiać z nią seks, kiedy tylko chcę! - ryknął. - Chcę właśnie teraz! 
- Uspokój się! - krzyknął Kendall próbując go posadzić na fotelu. Bez skutecznie. Był za silny. Ruchem głowy rozkazałem Christine zabrać Meg i Vicki. Musiałem z Kendallem sobie sam poradzić z nim. Teraz by się przydał James.
- Dajcie mi tu Maslowa! - krzyknął. Najwyraźniej mu się odmieniło. Jednak szczerze wątpię, żeby ten miał ochotę na "rozrywkę" z Hendersonem. - Obije mu ten ryj!
- Logan, uspokój się! - znowu krzyknąłem. Tym razem głośniej. Znacznie głośniej. 
- Zabije go! - szarpał się. Kiedy się uwolnił z naszego uścisku ruszył ku wyjściu. Na szczęście w połowie zemdlał. Nie powiem. Razem z Kendallem cieszyliśmy się. Położyliśmy go na kanapie, a Vicki przykryła go kocem. Kiedy ta przy nim siedziała i pilnowała by sobie czegoś nie zrobił, my obgadywaliśmy sprawy w kuchni.
- Trzeba zadzwonić do jej rodziców. - mruknęła Christi. 

- I co im powiesz? - prychnąłem. - Panie prezydencie facet pańskiej córki zamienił się w  świnię? Nie możemy do nich zadzwonić. 
- Carlos ma rację. - Meg mnie poparła. - Jeśli zadzwonimy do jej rodziców to ją stąd zabiorą. Jeśli zadzwonimy do rodziców Logana ojciec go zabije. 
- Racja. - Kendall przytulił się do Meg. - Wiecie, że jego ojciec nie toleruje pijaństwa, a w salonie leży pijak JEGO SYN. 
- Musimy sobie sami poradzić. - szepnęła Brown.
- Może weźmiemy go na odwyk? - palnęła Christi. 
- Ta, bo on pójdzie na odwyk. Prędzej cię zabije niż pozwoli się tam zaprowadzić. - podrapałem się w tył głowy. - Trzeba coś wymyślić, bo on wykończy tą biedną Vicki. 
- Ona jest tak zakochana, że nie widzi, że to co robi Logan jest złe. Nie chce od niego odejść, bo się boi, że tego nie przeżyje. W końcu to on ją jako pierwszy z was zaakceptował. - powiedziała blondynka patrząc to na mnie to na swojego chłopaka. 
- A to... coś za każdym razem zrobi słodkie oczka i ona mu ulega. - dodałem zaciskając szczękę. 
- Nie ważne co zrobi. Ona mu wybaczy. - Kendall przyjął ten sam ton co ja. 


Oczami Vivienne


- Hej. - przywitałam się z Austinem. Tak Austin Mahone. Jest bardzo zdolny i wiele osiągnie. 
- Hej. - przytulił mnie, a następnie ruszyliśmy do jego salonu. 
- Co się stało? - zapytał siadając na sofie. 
- Nic. - uśmiechnęłam się. - Kiedy jedziesz w trasę? 
- Za dwa dni. A co? Chcesz jechać ze mną? - zaśmiał się.
- Nie mogę. Muszę dzieci pilnować.
- Chciałaś to masz czwórkę. 
- I to jeszcze takie nierozwydrzone. - udałam załamanie.
- I ja mam wystąpić w nich serialu. - znacząco poruszał brwiami.
- Ty się tak nie ciesz. - skarciłam go. - Nie wyrwiesz tam żadnej dziewczyny.
- Dobrze mamo. - zaśmiał się cicho. 
I tak nam zleciało większość wieczoru. Śmialiśmy się,a potem  Austin mnie odwiózł pod sam hotel.


Oczami Halston


Nie przerywając pocałunku ściągnęłam jego T-shirt. Moje ręce zjeżdżały po jego torsie, badając każdy szczegół. Jego silne dłonie przyciągały mnie do siebie. Pieszcząc moje pośladki. Chwyciłam go za pasek od spodni i zaczęłam ruszać się w rytm  jego gorących pocałunków. Jego dłoń gładziłam mój policzek, pilnując bym nie przerwała pocałunku. Po chwili poczułam jak mnie unosi. Oplotłam nogami jego tułów i pozwoliłam się nieść. Nie minęło dużo czasu, a moje ciało ogarnął chłód. Ściana. Mocno mnie przydusił do ściany. Lekko się od niej odbiłam wydając przy tym cichy jęk. Ramka ze zdjęciem spadła. Nie zwróciliśmy na to uwagi. Zaczął całować mnie po szyji. Przyssał się do niej. Pieścił ją językiem, pocałunkami i delikatnie przygryzał skórę. Jęknęłam z rozkoszy. To było niesamowite uczucie. Dawno nie odczuwałam takiej rozkoszy. Nagle oderwał mnie od ściany i rzucił na łóżko. Tylko na to czekałam... 

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Żyje ktoś jeszcze na tym blogu? Czy tylko ja? Odezwijcie się. Plissss. ;)

2 komentarze:

. pisze...

Żyję spokojnie. :P Widać, że się rozkręcasz. Ja chcę już 133 !!! Rozdział świetny,ale zastanawiam się z kim przespała się Hal. Z James'em... czy z kimś innym ? Pozdro :*

Anonimowy pisze...

No oczywiście, że żyję ;) I ciesze się, że wstawiłaś notkę :) Bardzo bardzo bardzo bardzo :) Super rozdział tylko żal mi Logana, faktycznie przydałby mu się odwyk. Oby wraz z przyjaciółmi poradził sobie z nałogiem. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy oczywiście :) Ciri