Kiedy dym do końca opadł ujrzeliśmy dwie piękne dziewczyny.
- Cześć...Logan, James? Co wy tu robicie?
- Miałem cię o to samo zapytać, Camill - dodał Logan.
- No cóż ja dostałam rolę w "Miłość wieśniaczki" i chciałam się wczuć więc przyjechałam do koleżanki.
- Aha. My mamy małe wakacje.
- W dwójkę?
- Tak, Kendall i Carlos woleli uciekać przed fankami na plaży.- odparłem.
- Ej to jest Vivienne Justice. Ma 19 lat. Lubi śpiewać,tańczyć. Jest wysportowana, a i lubi BTR.
- Hej, Logan Henderson, 22 lat. Śpiewam w zespole Big Time Rush.
- Hej.
- Siema, James. 21lat. Z BTR.
- Może coś więcej?
- Może później. Ej nie masz przypadkiem silnika do sportowego auta?
- A mam. Chodź.
Ruszyłem za brunetką. Już po chwili staliśmy w stodole? Była drewniana i stała niedaleko ładnego domu wykonanego z czerwonej cegły.
- Ty tu mieszkasz?
- Tak,a co?
- Nie nic, tylko myślałem,że Jack Foster. Przynajmniej tak było napisane w aktach mieszkańców.
- Mieszkał tu.
- Jak to?
- Zerwałam z nim i wyjechał do San Diego.
- Czemu z nim zerwałaś?
- Bo...nie ważne. Chodź
- Już.
Weszliśmy do budynku niedaleko. Chyba garażu albo coś.
- Proszę, bierz co chcesz.
- Fajnie.
Podszedłem bliżej.
- A to co?
- Mójego taty stary motor.
- Aha. Ej, a nie masz czegoś czym można było by przyciągnąć tu auto?
- Zaraz wracam.
Dziewczyna wyszła. Dało się tylko słyszeć oddalający się hałas,a później zbliżający się. Nagle hałas ucichł,a do garażu weszła Vivienne.
- Zrobione.
- Fajnie.
Oboje wyszliśmy.
- Skoro samochód jest już tu to może my...
- Nie ma sprawy.
- Super. Chodź po Logana i Camill.
- Kochanie pomożesz mi?
- Oczywiście już idę.
- Kto to?
- James,kolega pomoże nam w żniwach.
- Dziękuję chłopcze. Ale on sam nie da rady.
- Jest jeszcze jego kolega Logan i moja koleżanka Camill.
- To fajnie.
- Idź po nich.
- Już idę.
Wyszedłem. Kiedy dotarłem do miejsca gdzie byli moi przyjaciele ujrzałem ich leżących na trawie i całujących się.
- No wiecie...dajcie spokój!
- No co?
- Mamy lepsze rzeczy do roboty.
- To znaczy?
- Nasza Vivienne powiedziała tacie,ze pomożemy im w żniwach.
- Aha.
- Chodźcie. Trzeba wszystko przygotować.
- Już idziemy.
Kiedy wszyscy doszliśmy zobaczyliśmy i usłyszeliśmy po raz pierwszy tatę Vivienne.
- Czy coś się stało?- spytałem
- Traktor się popsuł i nie możemy zacząć żniw.
- A co się stało?
- Nie wiem.
- James znasz się na tym,pomóż.
- Logan czy ty rozróżniasz tarator,a samochód?
- Tak.
- No więc właśnie.
- James,ale to jest to samo.
- No dobra spojrzę.
Popatrzył na silnik, później na chłodnicę, kable i stwierdził.
- Chłodnica jest do wymienienia,a i paliwa trzeba dolać.
- A to jutro przyjdą części,a paliwo jest na miejscu. Zdążysz naprawić wszystko do południa?
- Może tak,ale zależy o której zacznę.
- Dobrze czas na zabawę!-krzyknęła Camill i wskoczyła Loganowi na plecy,podobnie zrobiła Vivienne ze mną.
- Nad jezioro!
Wybiegliśmy z garażu i ruszyliśmy w kierunku pobliskiego jeziora. Odstawiliśmy dziewczyny,a następnie zaczęliśmy szeptać.
- To na trzy.
- Raz.
- Dwa.
- Trzy!
Wzięliśmy dziewczyny na ręce i wrzuciliśmy do wody. Wszyscy się śmialiśmy nie było chwili, żebyśmy tego nie robili. Kiedy pomagaliśmy dziewczyną wyjść sami zostaliśmy wciągnięci. Wszyscy się świetnie bawiliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz