- Kto robi kolację? - zapytał Logan.
- Ja nie. Muszę się jeszcze spakować. - mruknęłam i poszłam na górę wykonać daną czynność.
Oczami Jamesa
- Nie mogę uwierzyć, że ona już jutro wyjeżdża na kilka miesięcy. - jęknąłem.
- Jak my bez niej wytrzymamy? - zapytała Victoria.
- I pomyśleć, że nie będę mógł jej dotknąć. To nie możliwe, że to się tak skończy.
- Ale przecież będziemy mogli z nią być aż do jutra. - dodał Carlos.
- A o 24:30 odejdzie.
- Ale nie na zawsze. - Kendall próbował mnie jakoś pocieszyć. - Racja. Na kilka miesięcy, a to niewielką różnica.
Next day
Oczami Vivienne
Wstałam o dziesiątej i świeża zeszłam na dół. Kiedy weszłam do kuchni zostałam tam całą naszą małą "rodzinkę". Wszyscy na mnie dziwne spojrzeli.
- Ej, a wam co się stało? - zapytałam i zaczęłam jeść płatki.
- Musimy się na ciebie napatrzeć dopóki możemy. - powiedziała Meg.
- Okay.
- a tak przy okazji to my znikamy do trzeciej. - powiedział Logan i żegnając się wszyscy opuścili dom.
- I zostałam sama.
Kiedy zjadłam posprzątałam i walnęłam się przed telewizorem. Po jakiś dziesięciu minutach oglądania w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i tak jak przypuszczałam, przyszła Miranda.
- Hej. - przywitałyśmy się i poszłyśmy do kuchni.
- No to o czym chciałaś ze mną porozmawiać? - zapytała i usiadła przy barze, a ja zrobiłam kawę.
- Mam do ciebie ogromną prośbę. - powiedziałam i usiadłam naprzeciwko niej.
- Jaką?
- Miej oko na Jamesa jak wyjadę.
- Okay, ale dlaczego? Nie ufasz mu?
- Nie to, że nie ufam. Po prostu martwię się o niego.
- Przecież jest już dużym chłopcem i nie potrzebuje niańki.
- Miranda, słyszałam kawałek jego rozmowy z tatą. Mówił, że planuje zrobić coś podczas mojej nieobecność i może za to iść do więzienia. Boję się. Rozumiesz?
- Może żartował.
- Uważasz, że zwariowałam.
- Nie, no coś ty.
- To dlaczego mi nie wierzysz?
- Wierzę. Wiem jaki jest James. Znam go prawdziwego... I żałuję tego.
- A ja nie, nie żałuję, że go poznałam.
- Tylko tak ci się wydaje. Poczekaj, aż ujawni się prawdziwy, a wtedy powtórzysz moje słowa.
- Nie rozumiem.
- Spełnię twoją prośbę.
- Dzięki.
- Ja muszę już lecieć. Przepraszam. - powiedziała i omal co się nie przewróciła z pośpiechu.
- Jasne. - powiedziałam i dopiłam kawę.
Do końca dnia oglądałam zdjęcia. Moi przyjaciele wrócili dopiero o dziesiątej. Byli w siódmym niebie.
- Kochanie - zaczął James. - Mamy coś dla ciebie. - dodał i wręczył mi laptopa.
- Ale ja mam laptopa. - powiedziałam.
- Wiem,ale ten jest lepszy, nowszy.
- No ok.
- A teraz od nas. - powiedział Logan i razem z Victorią do mnie podeszli. Wręczyli mi czerwone pudełko. Kiedy je otworzyłam zobaczyłam przepiękną bransoletkę, na której było wygrawerowane. " Just always we and you on the world ".
- Ona ma ci on nas przypominać. - Bell puściła mi oczko.
- A to od nas. - powiedział Carlos i razem z Christine dał mi kamerę i aparat.
- Masz ich baaaaaaaaaaaaardzoooooo często używać. - powiedziała brunetka.
- Tak jest pani kapitan. - powiedziałam i jej zasalutowałam.
- Od nas dostaniesz telefon. - powiedział Kendall.
- Ale ja mam telefon. - zaśmiałam się i mu pokazałam komórkę.
- Ale zepsuty. - dodał i rzucił moim fonem o ścianę.
Spojrzałam na niego jak na wariata.
- Mówiłem. - powiedział.
- Jesteś nienormalny.
Resztę wieczoru spędziliśmy razem, a o 24:00 pojechaliśmy na lotnisko. Kiedy się mieliśmy żegnać, w głośnikach rozległa się piosenka.
- No to... - zaczęłam.
- No to... - zaczął James.
- Będę tęsknić za wami. - szepnęłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- My za tobą też. - szepnęła Meg i mnie przytuliła. Po chwili dołączyła się Vicki i Chirs. Wszystkie zaczęłyśmy płakać i coraz bardziej się przytulałyśmy. Nie chciałam ich puszczać. Nie chciałam ich zostawiać. Po jakiś pięciu minutach puściłyśmy się i pożegnałam się z Loganem, Kendallem i Carlosem. Wszyscy się cofnęli i objęli dziewczyny. Stałam z Jamesem i patrzyliśmy sobie w oczy. Bez zastanowienia przytuliłam się do niego najmocniej jak tylko mogłam.
- Będę tęskniła. - szepnęłam, a po moich policzkach spłynęła jeszcze większa ilość łez.
- Ja też, kochanie, ja też. - szepnął i ścisnął mnie jeszcze mocniej. Staliśmy tam tak długo, aż nie przyszło One Direction i David.
- Vivienne chodź. - szepnął Niall.
Odsunęłam się od Jamesa i popatrzyłam chwilę na niego, a następnie utonęliśmy w smaku swoich ust.
- Uważaj na siebie. - szepnął kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- Ty też i nie rób niczego głupiego. Proszę, obiecaj mi to.
- Obiecuję. - szepnął i lekko musnął moje usta.
Jeszcze chwilę popatrzyliśmy sobie w oczy, po czym Niall wziął mnie i zaczął ciągnąć w stronę bramki, ponieważ byśmy się spóźnili. Co chwila spoglądałam za siebie. Zanim zdążyłam stracić z oczu moich przyjaciół ujrzałam jeszcze raz Jamesa. Już po chwili siedziałam w samolocie i patrzyłam w oko, a po moich policzkach spływały łzy.
Oczami Logana
Vivienne odleciała, a James stał jeszcze długo przy oknie i patrzył jak samolot Vivienne odlatuje. Nawet jak już zniknął stał tam i patrzył, patrzył w czyste niebo.
" Jeszcze jeden pocałunek.Jeszcze jeden uścisk dłoni.
Na pożegnanie.
Zanim się rozejdziemy,każdy w swoją stronę. "
" Nie na każde żegnaj da się od razu pożegnać. "
" Łez pożegnania kilka
rozdarte wspomnienia
cisza- niczym powrotu obietnica
na do widzenia "
No i zbliżamy się powoli do końca opowiadania :) No i przyjdzie nam się pożegnać ;) Ale ostrzegam, że z końca nie będziecie zadowoleni. :) Ale mam nadzieję, że będziemy razem do końca i jeszcze dłużej ;)
6 komentarzy:
Co? Jakiego końca opowiadania? Nie, nie. Ja się przewidziałam :D
I jeszcze chcesz mi tutaj dać złe zakończenie? Ja się tutaj załamie i tyle ;/
Coś się stanie z James'em, Viv? Którymś z chłopaków, dziewczyn? Noo, nie dość, że umrę z rozpaczy to jeszcze z ciekawości
Czekam nn :*
Jakiego końca?! Ty zwariowałaś?! Zabiję cię! zaraz moment... to tylko moje głupie urojenia... *czytam jeszcze raz*... Nie to prawdziwe! zabiję cię! Ja wiem ja wiem! James wszystkich pozabija pokroi i da kanibalom *.*
czekam nn :**
koniecccc? oszlałąś? o.O dopiero co nadrobiłam baardzo duże zaległości a ty mi już z końcem wyskakujesz? No wiesz co foch >.< foch;p dawaj szybko kolejny;p Kendall ma genialne pomysły xD rozbić telefon o ścianę;d słoneczko za mocno główkę przygrzało;p
Pseplasam, ze tak dlugo tu nie zagladalam ;( Ale juz wszystko nadrobilam ;)
James, ty chyba nie masz zamiaru kogos zamordowac?? o.O Chcesz pojsc (sory za wyrazenie) do pierdla za glupote?!?! Nawet nie probuj!
Piszesz ze zakonczenie nam sie raczyj nie spodoba... Chyba nie zamierzasz jej usmiercic co?? Albo wpakowac Jamiego do pudla?? OMG... Teraz przez cb nie zasne! xD Szkoda, ze juz niedlugo skonczysz, uwielbiam twojego bloga ;/ Ale no nic, wszystko ma swoj poczatek i koniec ;)
PS. Zapraszam na nowy rozdzial na mojego bloga;
http://big-time-rush-lovestory-4ever-bypaula.blogspot.com
zalozylam rowniez drugiego bloga o BTR (na tym pierwszym znajdziesz do niego linka) mam nadzieke, ze wpadniesz ;)
PPS. (xD) Chcialabym cie serdecznie zaprosic na jednego GENIALNEGO bloga -------> http://my-difficult-choice.blogspot.com <------- jesli postanowisz przeczytac, to prosze skomentuj, autorce bloga bardzo na tym zalezy ;)
KOniec??????
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!
NIe możesz kończyć tego opowiadania! Ono jest cudowne!!!!!!Dlaczego koniec nam się nie spodoba?! cO?!
Rozdział jest genialny!
Z tym telefonem było niezle! xD haha
Czekam na nexta!!!
Że co?! Jakiego końca?! Przecież ja nie wytrzymam bez Twojego opowiadania! Kocham je! Ale jak masz już je kończyć... To proszę Cię, skończ je szczęśliwie ;)
Tylko niech nic strasznego się nie stanie podczas pobytu Viv na Jamaice... Bo tego nie przeżyje!
Rozdziałek smutaśmy.. ;( Płakałam!
Czekam na nn ;****
P.S. Zapraszam Cię na moje blogusie:
1. james-and-vanessa-big-love.blogspot.com
2. you-plus-me-together-forever.blogspot.com
Prześlij komentarz