wtorek, 2 lipca 2013

Heart Attack

Hejoooo ;* Dzisiaj ogłaszam wynik konkursu. Wiem, wiem. Miałam zrobić to w piątek, ale jakoś nie mogłam znaleźć chwili. -,- Dlatego są one dzisiaj. ;*
Nie jest to najlepsza jednorazówka ani też nie należy do najdłuższych, ale to wszystko przez kolejną jednorazówkę o Kendallu, która powinna się niedługo pojawić. ;) Mam nadzieję, że spodobają się Wam obie. 
A teraz.... Można powiedzieć, że nie jest do długie opo, ale.... wywołało we mnie różne emocje. To jest słodkie.  Oto ono: 

Yuma_Rusher


Historia z Carlosem - tragedia


Poszłaś z Carlosem na spacer. Trzymaliście się za rękę i dawaliście sobie po buziaku. Carlos zapytał się ciebie jak bardzo go kochasz, odpowiedziałaś mu że jest najukochajszą osobą w twoim życiu. Carlos słysząc tą wiadomość, mocno cię szarpnął i przytulił. Parę minut później usiedliście na wolnej ławce, i zapytałaś się czy nie ma nic do picia. Carlos zaproponował że pójdzie do sklepu na przeciw i coś weźmie. Zgodziłaś się. Chłopak zerwał się z ławki, i wszedł na ulicę. Ty głośnym krzykiem zawołałaś Carlosa żeby uważał, ale za późno. Samochód jadący nie wyhamował na czas, i potrącił Carlosa. Tak mocną siłą że Carlos poleciał parę metrów dalej od auta. Ty zapłakana podbiegasz do niego, i prosisz przechodni żeby zadzwonili po karetkę. Carlos ostatnim tchem powiedział ci że miał coś dla ciebie ale nie zdążył ci tego dać. Był to pierścionek zaręczynowy. Po wypowiedzeniu tych słów, powiedział jeszcze że cię kocha i w niebie będzie czekał na ciebie. I zamknął oczy. Ty próbując go obudzić zaczęłaś go szarpać, lecz na marnę. Jedynie z kieszeni wypadło mu małe pudełeczko w , którym znajdował się pierścionek. Koniec ;(



Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i naprawę gratuluję, bo wszystkie opo były dobre, wręcz najlepsze. 





[klik]


Właśnie wyszłam na scenę. Poraź pierwszy do pięciu lat. Nigdy wcześniej nie okazywałam tak uczuć chłopakowi, ale… w końcu musi być ten pierwszy raz. Heart Attack, piosenka, którą napisałam dla swojej przyjaciółki, Demi Lovato. Tak, aż dziwne, że się z nią zadaję, ale cóż poradzę. To właśnie dzięki niej odważyłam pokazać ludziom jaka jestem naprawdę. To dzięki niej poznałam tak wielu wspaniałych ludzi. Między innymi Jamesa Maslowa. Zakochałam się w nim po uszy i to właśnie dla niego śpiewam tą piosenkę. Ich menager to ojciec Demi i tylko dlatego pozwolił mi zaśpiewać w środku koncertu tą piosenkę. Mam tylko nadzieję, że ten idiota zrozumie, że kocham go już od czterech lat. Dlaczego mu o tym wcześniej nie powiedziałam? Bo się bałam, bałam się jego reakcji, ale teraz kiedy go poznałam lepiej… Oby tylko jego była się nie wkurzyła, bo już mam dość jej intryg. Tak. James Maslow zerwał ze swoją dziewczyną, Halston Sage. Blondi, która go zdradzała na lewo i prawo. Już nie raz dała mi w kość, bo uznała mnie za zagrożenie. Dlaczego? Bo James spędzał więcej czasu ze mną, jako mój przyjaciel, niż z nią przy piwie…

Two Days Later

James się na mnie obraził za to, że go kocham. Nie wieżę w to, że wrócił do Halston. To tak strasznie boli. Gdybym tylko wiedziała o tym dwa dni wcześniej to pewnie bym nie zaśpiewała tej cholernej piosenki i wszystko byłoby po staremu. Jestem do niczego. Mogłam posłuchać rodziców i w ogóle nie wyprowadzać się od nich. Byłabym przynajmniej szczęśliwa, a nie.
Siedzę na kanapie z pudełkiem lodów i oglądam jakieś stare, tanie komedie. Nawet wzięłam wolne w pracy, tylko po to, żeby go nie widywać co dzień, bo to cholernie boli. Kiedy widzę jak on ją obejmuje, całuje, dotyka chce mi się ryczeć i odechciewa żyć, bo już nie mam dla kogo. Moje całe szczęście tkwiło w nim, a teraz wraz z jego powrotem do Sage wyparowało. Teraz błąka się gdzieś w powietrzu i nawet nie wiem gdzie…

Three Months Later

Wczoraj obudziłam się ze śpiączki. Byłam w niej przez pełne trzy miesiące, bo karetka przyjechała w samą porę.
Podcięłam sobie żyły i tak wyszłam na ulice. Ledwo przytomna weszłam na asfalt i wtedy zostałam potrącona. Ostatnie co pamiętam to ogromny ból i szczęście, że kończy się moje cierpienie.
No i w końcu obudziłam się tutaj. Nie było przy mnie nikogo prócz moich rodziców. To oni mi powiedzieli co się tak naprawdę stało, to dzięki nim poznałam prawdziwe oblicze Jamesa Maslowa. Jestem im za to bardzo wdzięczna, bo teraz przynajmniej wiem, że to podły cham, który nie wie co to są uczucia.

Six Months Later

Przez cały pobyt w szpitalu Demi ani razu mnie nie odwiedziła, nawet nie zadzwoniła spytać jak się czuję.

Po powrocie do domu zaczęłam nowe życie. Rozpoczęła studia na najlepszym Uniwersytecie w Los Angeles. Spełniałam swoje marzenia z przeszłości. Można powiedzieć, że zaczęłam wychodzić na prostą…

Year Later

Kiedy wyszłam na prostą moje życie zaczęło się komplikować. Przyjaciółka, która mnie opuściła kiedy jej najbardziej potrzebowałam wróciła. Od kilku dni mnie nachodzi. Nawet nie dała mi spokoju dzisiaj, w moje urodziny.
Z samego rana obudził mnie dzwonek do drzwi. Zmęczona poprzednią nocką nauki poszłam otworzyć, a tam zobaczyłam Demi.
- Sto lat, sto lat! – wlazła do środka, a ja zamknęłam drzwi.
- Po co tu znowu przylazłaś? – warknęłam.
- Dziś są twoje urodziny, zapomniałaś?
- Nie, nie zapomniałam, ale nadal nie wiem po co tu jesteś.
- Przecież sama ich nie będziesz świętować.
- Masz rację, nie będę ich W OGÓLE świętować.
-Dlaczego?
- Hm… Niech pomyślę. Rodzice są na Hawajach, a moja dawna przyjaciółka mnie denerwuje.
- … Jak to dawna?
- Myślałaś, że po tym jak mnie zostawiłaś w tym cholernym szpitalu to będziemy się nadal przyjaźnić?!  - w moich oczach pojawiły się łzy. – Czekałam przez pół  roku aż przyjdziesz! Ale ty miałaś mnie w dupie!
- Nie rozumiesz…
- Doskonale rozumiem.
- Byłam u ciebie w szpitalu i to nie raz, ale za każdym razem zostałam wyganiana przez twoich rodziców! Pisałam do ciebie, dzwoniłam, wysyłałam listy! Ale ty mnie nie odpowiedziałaś. Nie chciałaś, żebym przychodziła.
- Co? Tylko na to czekałam. Czekałam aż pewnego dnia wejdziesz przez drzwi i poprawisz mi jakoś humor. Opowiesz jak tam  życie z chłopakami.
- To dlaczego twoja matka powiedziała, że mnie nienawidzisz i nie chcesz mnie znać tak samo jak Jamesa.
- Jego nie chcę znać, ale ciebie…? Brakuje mi naszych dawnych wygłupów. Kiedy robiłaś mi rozpierdziel w całej chacie.
- Ja też za tym tęsknie – powiedziała i się przytuliłyśmy.
No i tak nasza przyjaźń się odrodziła na nowo. Dwa razy silniejsza niż przed tem.

Three Years Later

Nadal przyjaźnię się z Demi, Loganem, Kendallem i Carlosem. Dlaczego nie wymieniłam Jamesa? Otóż, jest tylko moim współpracownikiem i nikim więcej. Zawsze unikam spotkania z nim, rozmowy. Po prostu mam już go dosyć. Już wycierpiałam swoje, więc niech on teraz cierpi. Jeśli chce być z tą blond żabą to niech będzie, to znaczy niech jej znów wybaczy zdradę i będzie na nowo szczęśliwy.
- Connie…? – usłyszałam głos, który wywoływał we mnie tak wiele uczuć.
- Co? – wycedziłam przez zęby i gwałtownie się odwróciłam.
- Możemy porozmawiać? – zapytał z nadzieją.
- A mamy o czym? – uśmiechnęłam się kpiarsko. – Dla mnie nie istniejesz, rozumiesz?
- Wiem, że cię zraniłem, ale chciałbym naprawić swój błąd.
- Naprawić?! Błąd?! Człowieku, przez ciebie spędziłam w szpitalu pół roku! Przez ciebie byłam w śpiące przez trzy miesiące! – w moich oczach pojawiły się łzy.- Wyśmiałeś mnie! Zakpiłeś sobie ze mnie! Zrozum, że to nie był głupi błąd i nie naprawisz go!
- Connie, proszę.
- Nie. Jesteś dla mnie nikim i zrozum to i daj mi święty spokój, a najlepiej wracaj do Sage – warknęłam i poszłam do garderoby.
Kiedy tylko przekroczyłam próg wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. Szybko się przebrałam i wyszłam ze studia. Ruszyłam do mojego drugiego domu. Po jakiejś godzinie marszu dotarłam nad wodospad. (http://www.tapeta-wodospad-mech-kamienie.na-pulpit.com/zdjecia/wodospad-mech-kamienie.jpeg ) Nikt o nim nie wiedział prócz mnie i mężczyzny mieszkającym niedaleko.
Usiadłam na kamieniu i ponownie wybuchnęłam płaczem. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Podniosłam głowę i zobaczyłam Rogera. Jest to mężczyzna w wieku sześćdziesięciu lat i bardzo mądry. Bez wahania mnie przytulił i zaprowadził do swojego domu. (http://www.eplakaty.pl/img/towary/1/2012_12/16279.jpg ) Dał mi ciepłej herbaty i tak rozpoczęła się nasza konwersacja.
- Słonko, co się stało?
- No, bo widzi pan… - no i opowiedziałam mu wszystko w skrócie.
- Kochana, sama powiedziałaś mi, że każdy zasługuje na drugą szansę, dlaczego też nie dasz jej jemu?
- Bo… - spuściłam głowę.
- Kochasz go i dobrze o tym wiesz, ale boisz się do tego przyznać po raz drugi. Nie dziwię ci się, ale… Musisz z nim porozmawiać szczerze, od serca.
- Dlaczego wszyscy ciągle mi powtarzają, że go kocham? Prawda jest taka, że go nienawidzę.
- Bo prawdziwa miłość nigdy nie ustaje, słonko – uśmiechnął się ciepło.
- A skąd pan może wiedzieć, że to prawdziwa miłość?
 - Wystarczy, że spojrzę ci w oczy, a już wszystko wiem.
- C… Co? – spojrzałam na niego zdziwiona.
 - Patrząc w oczy jesteś w stanie zobaczyć wszystko.
- Ale jak to? Ja nigdy niczego nie widzę.
- Bo tylko nie liczni z nas zostało obdarzonych tak cudownym darem.
- A ja? Posiadam jakiś dar?
- Oczywiście, że tak. Każdy z nas jest nosicielem daru od Boga.
- Jaki on jest?
- Na to pytanie musisz sama sobie odpowiedzieć. Zajrzyj głęboko do swego serca, a tam ujrzysz swój wspaniały dar.
- A pan nie może mi powiedzieć o nim?
- To byłoby zbyt proste – zaśmiał się. – Ludzie nie walczyli by o niego, zapomniano by co to jest prawdziwe życie.
- Nie rozumiem.
- Zrozumiesz kiedy odkryjesz swój dar – uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy tak do późna. Zawsze mieliśmy wspólny temat. Roger zastępował mi dziadka, którego nigdy przy mnie nie było. Miałam wrażenie jakbyśmy się znali od wielu, wielu lat.

Two Months Later


Właśnie jestem na pogrzebie Rogera. Tak, mój najlepszy przyjaciel umarł. Jakiś psychopata wpadł w nocy do jego domu i zaczął grozić bronią, aż w końcu strzelił. Żałuję, że wtedy nie poszłam do niego. To wszystko moja wina, to przeze mnie. Pewnie gdybym tam była nie stało by się to. 
- Hej - słyszałam ten znienawidzony głos. - Jak się trzymasz? 
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam z wrogością wyczuwalną w głosie, a trumna z ciałem mojego przyjaciela została opuszczona. 
- Wiem, że to był twój przyjaciel, więc także i mój - dodał kiedy kładliśmy kwiaty. 
- Nigdy. Moi przyjaciele nigdy nie będą twoimi.
- Demi jakoś jest. 
- Jedyny wyjątek. 
- A pozostali? 
- Kto? Logan? Kendall? Carlos? 
- Yhy.
- Pytanie tylko czy są szczerzy z tobą czy ze mną.
- Z tobą i ze mną. 
- Jak już skończyłeś...
- Nie, nie skończyłem - powiedział kiedy wyszliśmy z cmentarza.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Chcesz wiedzieć czego? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku.
- Yeah - powiedziałam, a on rozejrzał się nerwowo po czym wepchnął mnie do swojego samochodu i ruszył z piskiem opon. 

- Co ty robisz?! 
- Jadę, nie widać?
- Ale po co ci ja tu?!
- Chciałaś wiedzieć czego chcę, tak? To właśnie ci to pokazuję. 
- Co?
- Pragę ciebie i nikogo więcej. Rozumiesz? Kocham cię. 

- James wypuść mnie! 
- Nie! - krzyknął i gwałtownie skręcił do jakiegoś domu na przedmieściach. Szybko wysiadł z auta i zaprowadził mnie do środka. 
- Puść mnie! Słyszysz?! Puść mnie! - krzyczałam, ale on to zrobił dopiero, kiedy znaleźliśmy się w salonie.
- Dopóki mnie nie wysłuchasz nie wypuszczę cię. 
- Dzwonię na policję - powiedziałam i wyciągnęłam komórkę, a on mi ją szybko odebrał. - Oddawaj mi to! 
- Nie. Dostaniesz jak mnie wysłuchasz.
- Ale ja cię nie chcę słuchać! Jesteś już dla mnie nikim! Rozumiesz?! Przez ciebie cierpiałam, ale to się skończyło i już nie powróci! 
- Connie, proszę - klęknął przede mną i chwycił mnie za ręce, natychmiast je wyrwałam. - Przepraszam za to, że przeze mnie cierpiałaś. Nie chciałem tego, ale tak wyszło. 
- Tak wyszło?! Tak wyszło?! I mówisz to od tak?! Ty sobie nie wyobrażasz co ja przeszłam! Przez ciebie byłam w szpitalu! W śpiące!
- Wiem, ale nie mogłem się z tobą spotkać. 

- Mogłeś chociaż przyjść i przeprosić. 
- Byłem, ale twój ojciec zafundował mi tylko złamany nos. 
- Co? Złamał ci nos? - przeraziłam się. 
- Tak, ale co to nic - powiedział łapiąc mnie za dłoń kiedy dotknęłam jego nosa. 

- Na pewno? Wynagrodzę ci to. 
- Najlepszą nagrodą w tej chwili będzie to, że mnie wysłuchasz - szepnął, a ja skinęłam głową. No i zaczął mi wszystko opowiadać. 
- Czyli to wszystko było zaplanowane? - wytrzeszczyłam na niego gały. - Durne reality show?  
- Dokładnie tak - powiedział, a wszystkie ukryte kamery wyszły. 
- Ale jak? Przez tyle lat to trwało? 
- Dokładnie tak. Przecież musiałem ci to powiedzieć, prawda? 
- No tak - zaśmiałam się. - A ja myślałam, że ty mnie nie kochasz. 
- Zawsze będę cię kochał - powiedział i mnie pocałował. Namiętnie. - Możecie już iść - powiedział, a wszyscy opuścili jego dom i zostaliśmy sami. 
James wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. No i już po chwili stał się ten mój pierwszy raz. Naprawdę. Był cudowny z cudowną osobą. Warto było to wszystko wycierpieć dla tej chwili. 


KONIEC.!



1 komentarz:

~Justme pisze...

Hahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahah xD Kurwa, hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah xd Nie takiego zakończenia się spodziewałam xd Co nie zmienia faktu, że było epickie xd Ale... Hahahahahahahahahahahah xd wybacz, jakoś tak mam ochotę się pośmiać xd To było słooodkie <3 i Cuuudne <3 I genialne... Chociaż z taką akcją, to spodziewałam się jakiegoś dramatu na koniec ;) Czekam na nn :*