Hejoooo ;* Dzisiaj ogłaszam wynik konkursu. Wiem, wiem. Miałam zrobić to w piątek, ale jakoś nie mogłam znaleźć chwili. -,- Dlatego są one dzisiaj. ;*
[klik]
Nie jest to najlepsza jednorazówka ani też nie należy do najdłuższych, ale to wszystko przez kolejną jednorazówkę o Kendallu, która powinna się niedługo pojawić. ;) Mam nadzieję, że spodobają się Wam obie.
A teraz.... Można powiedzieć, że nie jest do długie opo, ale.... wywołało we mnie różne emocje. To jest słodkie. Oto ono:
Yuma_Rusher
Historia z Carlosem - tragedia
Poszłaś z Carlosem na spacer. Trzymaliście się za rękę i dawaliście sobie po buziaku. Carlos zapytał się ciebie jak bardzo go kochasz, odpowiedziałaś mu że jest najukochajszą osobą w twoim życiu. Carlos słysząc tą wiadomość, mocno cię szarpnął i przytulił. Parę minut później usiedliście na wolnej ławce, i zapytałaś się czy nie ma nic do picia. Carlos zaproponował że pójdzie do sklepu na przeciw i coś weźmie. Zgodziłaś się. Chłopak zerwał się z ławki, i wszedł na ulicę. Ty głośnym krzykiem zawołałaś Carlosa żeby uważał, ale za późno. Samochód jadący nie wyhamował na czas, i potrącił Carlosa. Tak mocną siłą że Carlos poleciał parę metrów dalej od auta. Ty zapłakana podbiegasz do niego, i prosisz przechodni żeby zadzwonili po karetkę. Carlos ostatnim tchem powiedział ci że miał coś dla ciebie ale nie zdążył ci tego dać. Był to pierścionek zaręczynowy. Po wypowiedzeniu tych słów, powiedział jeszcze że cię kocha i w niebie będzie czekał na ciebie. I zamknął oczy. Ty próbując go obudzić zaczęłaś go szarpać, lecz na marnę. Jedynie z kieszeni wypadło mu małe pudełeczko w , którym znajdował się pierścionek. Koniec ;(
Poszłaś z Carlosem na spacer. Trzymaliście się za rękę i dawaliście sobie po buziaku. Carlos zapytał się ciebie jak bardzo go kochasz, odpowiedziałaś mu że jest najukochajszą osobą w twoim życiu. Carlos słysząc tą wiadomość, mocno cię szarpnął i przytulił. Parę minut później usiedliście na wolnej ławce, i zapytałaś się czy nie ma nic do picia. Carlos zaproponował że pójdzie do sklepu na przeciw i coś weźmie. Zgodziłaś się. Chłopak zerwał się z ławki, i wszedł na ulicę. Ty głośnym krzykiem zawołałaś Carlosa żeby uważał, ale za późno. Samochód jadący nie wyhamował na czas, i potrącił Carlosa. Tak mocną siłą że Carlos poleciał parę metrów dalej od auta. Ty zapłakana podbiegasz do niego, i prosisz przechodni żeby zadzwonili po karetkę. Carlos ostatnim tchem powiedział ci że miał coś dla ciebie ale nie zdążył ci tego dać. Był to pierścionek zaręczynowy. Po wypowiedzeniu tych słów, powiedział jeszcze że cię kocha i w niebie będzie czekał na ciebie. I zamknął oczy. Ty próbując go obudzić zaczęłaś go szarpać, lecz na marnę. Jedynie z kieszeni wypadło mu małe pudełeczko w , którym znajdował się pierścionek. Koniec ;(
Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie i naprawę gratuluję, bo wszystkie opo były dobre, wręcz najlepsze.
Właśnie wyszłam na scenę. Poraź pierwszy do pięciu lat.
Nigdy wcześniej nie okazywałam tak uczuć chłopakowi, ale… w końcu musi być ten
pierwszy raz. Heart Attack, piosenka, którą napisałam dla swojej przyjaciółki,
Demi Lovato. Tak, aż dziwne, że się z nią zadaję, ale cóż poradzę. To właśnie
dzięki niej odważyłam pokazać ludziom jaka jestem naprawdę. To dzięki niej poznałam
tak wielu wspaniałych ludzi. Między innymi Jamesa Maslowa. Zakochałam się w nim
po uszy i to właśnie dla niego śpiewam tą piosenkę. Ich menager to ojciec Demi
i tylko dlatego pozwolił mi zaśpiewać w środku koncertu tą piosenkę. Mam tylko
nadzieję, że ten idiota zrozumie, że kocham go już od czterech lat. Dlaczego mu
o tym wcześniej nie powiedziałam? Bo się bałam, bałam się jego reakcji, ale
teraz kiedy go poznałam lepiej… Oby tylko jego była się nie wkurzyła, bo już
mam dość jej intryg. Tak. James Maslow zerwał ze swoją dziewczyną, Halston
Sage. Blondi, która go zdradzała na lewo i prawo. Już nie raz dała mi w kość,
bo uznała mnie za zagrożenie. Dlaczego? Bo James spędzał więcej czasu ze mną,
jako mój przyjaciel, niż z nią przy piwie…
Two Days Later
James się na mnie obraził za to, że go kocham. Nie wieżę
w to, że wrócił do Halston. To tak strasznie boli. Gdybym tylko wiedziała o tym
dwa dni wcześniej to pewnie bym nie zaśpiewała tej cholernej piosenki i
wszystko byłoby po staremu. Jestem do niczego. Mogłam posłuchać rodziców i w
ogóle nie wyprowadzać się od nich. Byłabym przynajmniej szczęśliwa, a nie.
Siedzę na kanapie z pudełkiem lodów i oglądam jakieś
stare, tanie komedie. Nawet wzięłam wolne w pracy, tylko po to, żeby go nie
widywać co dzień, bo to cholernie boli. Kiedy widzę jak on ją obejmuje, całuje,
dotyka chce mi się ryczeć i odechciewa żyć, bo już nie mam dla kogo. Moje całe
szczęście tkwiło w nim, a teraz wraz z jego powrotem do Sage wyparowało. Teraz
błąka się gdzieś w powietrzu i nawet nie wiem gdzie…
Three Months Later
Wczoraj obudziłam się ze śpiączki. Byłam w niej przez
pełne trzy miesiące, bo karetka przyjechała w samą porę.
Podcięłam sobie żyły i tak wyszłam na ulice. Ledwo
przytomna weszłam na asfalt i wtedy zostałam potrącona. Ostatnie co pamiętam to
ogromny ból i szczęście, że kończy się moje cierpienie.
No i w końcu obudziłam się tutaj. Nie było przy mnie
nikogo prócz moich rodziców. To oni mi powiedzieli co się tak naprawdę stało,
to dzięki nim poznałam prawdziwe oblicze Jamesa Maslowa. Jestem im za to bardzo
wdzięczna, bo teraz przynajmniej wiem, że to podły cham, który nie wie co to są
uczucia.
Six Months Later
Przez cały pobyt w szpitalu Demi ani razu mnie nie
odwiedziła, nawet nie zadzwoniła spytać jak się czuję.
Po powrocie do domu zaczęłam nowe życie. Rozpoczęła studia
na najlepszym Uniwersytecie w Los Angeles. Spełniałam swoje marzenia z
przeszłości. Można powiedzieć, że zaczęłam wychodzić na prostą…
Year Later
Kiedy wyszłam na prostą moje życie zaczęło się
komplikować. Przyjaciółka, która mnie opuściła kiedy jej najbardziej
potrzebowałam wróciła. Od kilku dni mnie nachodzi. Nawet nie dała mi spokoju
dzisiaj, w moje urodziny.
Z samego rana obudził mnie dzwonek do drzwi. Zmęczona
poprzednią nocką nauki poszłam otworzyć, a tam zobaczyłam Demi.
- Sto lat, sto lat! – wlazła do środka, a ja zamknęłam
drzwi.
- Po co tu znowu przylazłaś? – warknęłam.
- Dziś są twoje urodziny, zapomniałaś?
- Nie, nie zapomniałam, ale nadal nie wiem po co tu
jesteś.
- Przecież sama ich nie będziesz świętować.
- Masz rację, nie będę ich W OGÓLE świętować.
-Dlaczego?
- Hm… Niech pomyślę. Rodzice są na Hawajach, a moja dawna
przyjaciółka mnie denerwuje.
- … Jak to dawna?
- Myślałaś, że po tym jak mnie zostawiłaś w tym cholernym
szpitalu to będziemy się nadal przyjaźnić?!
- w moich oczach pojawiły się łzy. – Czekałam przez pół roku aż przyjdziesz! Ale ty miałaś mnie w
dupie!
- Nie rozumiesz…
- Doskonale rozumiem.
- Byłam u ciebie w szpitalu i to nie raz, ale za każdym
razem zostałam wyganiana przez twoich rodziców! Pisałam do ciebie, dzwoniłam,
wysyłałam listy! Ale ty mnie nie odpowiedziałaś. Nie chciałaś, żebym
przychodziła.
- Co? Tylko na to czekałam. Czekałam aż pewnego dnia
wejdziesz przez drzwi i poprawisz mi jakoś humor. Opowiesz jak tam życie z chłopakami.
- To dlaczego twoja matka powiedziała, że mnie
nienawidzisz i nie chcesz mnie znać tak samo jak Jamesa.
- Jego nie chcę znać, ale ciebie…? Brakuje mi naszych
dawnych wygłupów. Kiedy robiłaś mi rozpierdziel w całej chacie.
- Ja też za tym tęsknie – powiedziała i się
przytuliłyśmy.
No i tak nasza przyjaźń się odrodziła na nowo. Dwa razy
silniejsza niż przed tem.
Three Years Later
Nadal przyjaźnię się z Demi, Loganem, Kendallem i
Carlosem. Dlaczego nie wymieniłam Jamesa? Otóż, jest tylko moim współpracownikiem
i nikim więcej. Zawsze unikam spotkania z nim, rozmowy. Po prostu mam już go
dosyć. Już wycierpiałam swoje, więc niech on teraz cierpi. Jeśli chce być z tą
blond żabą to niech będzie, to znaczy niech jej znów wybaczy zdradę i będzie na
nowo szczęśliwy.
- Connie…? – usłyszałam głos, który wywoływał we mnie tak
wiele uczuć.
- Co? – wycedziłam przez zęby i gwałtownie się
odwróciłam.
- Możemy porozmawiać? – zapytał z nadzieją.
- A mamy o czym? – uśmiechnęłam się kpiarsko. – Dla mnie
nie istniejesz, rozumiesz?
- Wiem, że cię zraniłem, ale chciałbym naprawić swój
błąd.
- Naprawić?! Błąd?! Człowieku, przez ciebie spędziłam w
szpitalu pół roku! Przez ciebie byłam w śpiące przez trzy miesiące! – w moich
oczach pojawiły się łzy.- Wyśmiałeś mnie! Zakpiłeś sobie ze mnie! Zrozum, że to
nie był głupi błąd i nie naprawisz go!
- Connie, proszę.
- Nie. Jesteś dla mnie nikim i zrozum to i daj mi święty
spokój, a najlepiej wracaj do Sage – warknęłam i poszłam do garderoby.
Kiedy tylko przekroczyłam próg wybuchnęłam niepohamowanym
płaczem. Szybko się przebrałam i wyszłam ze studia. Ruszyłam do mojego drugiego
domu. Po jakiejś godzinie marszu dotarłam nad wodospad. (http://www.tapeta-wodospad-mech-kamienie.na-pulpit.com/zdjecia/wodospad-mech-kamienie.jpeg )
Nikt o nim nie wiedział prócz mnie i mężczyzny mieszkającym niedaleko.
Usiadłam na kamieniu i ponownie wybuchnęłam płaczem.
Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Podniosłam głowę i zobaczyłam Rogera.
Jest to mężczyzna w wieku sześćdziesięciu lat i bardzo mądry. Bez wahania mnie
przytulił i zaprowadził do swojego domu. (http://www.eplakaty.pl/img/towary/1/2012_12/16279.jpg )
Dał mi ciepłej herbaty i tak rozpoczęła się nasza konwersacja.
- Słonko, co się stało?
- No, bo widzi pan… - no i opowiedziałam mu wszystko w
skrócie.
- Kochana, sama powiedziałaś mi, że każdy zasługuje na
drugą szansę, dlaczego też nie dasz jej jemu?
- Bo… - spuściłam głowę.
- Kochasz go i dobrze o tym wiesz, ale boisz się do tego
przyznać po raz drugi. Nie dziwię ci się, ale… Musisz z nim porozmawiać
szczerze, od serca.
- Dlaczego wszyscy ciągle mi powtarzają, że go kocham?
Prawda jest taka, że go nienawidzę.
- Bo prawdziwa miłość nigdy nie ustaje, słonko –
uśmiechnął się ciepło.
- A skąd pan może wiedzieć, że to prawdziwa miłość?
- Wystarczy, że spojrzę
ci w oczy, a już wszystko wiem.
- C… Co? – spojrzałam na niego zdziwiona.
- Patrząc w oczy
jesteś w stanie zobaczyć wszystko.
- Ale jak to? Ja nigdy niczego nie widzę.
- Bo tylko nie liczni z nas zostało obdarzonych tak
cudownym darem.
- A ja? Posiadam jakiś dar?
- Oczywiście, że tak. Każdy z nas jest nosicielem daru od
Boga.
- Jaki on jest?
- Na to pytanie musisz sama sobie odpowiedzieć. Zajrzyj
głęboko do swego serca, a tam ujrzysz swój wspaniały dar.
- A pan nie może mi powiedzieć o nim?
- To byłoby zbyt proste – zaśmiał się. – Ludzie nie
walczyli by o niego, zapomniano by co to jest prawdziwe życie.
- Nie rozumiem.
- Zrozumiesz kiedy odkryjesz swój dar – uśmiechnął się.
Rozmawialiśmy tak do późna. Zawsze mieliśmy wspólny
temat. Roger zastępował mi dziadka, którego nigdy przy mnie nie było. Miałam
wrażenie jakbyśmy się znali od wielu, wielu lat.
Two Months Later
Właśnie jestem na pogrzebie Rogera. Tak, mój najlepszy
przyjaciel umarł. Jakiś psychopata wpadł w nocy do jego domu i zaczął grozić
bronią, aż w końcu strzelił. Żałuję, że wtedy nie poszłam do niego. To wszystko
moja wina, to przeze mnie. Pewnie gdybym
tam była nie stało by się to.
- Hej - słyszałam ten znienawidzony głos. - Jak się trzymasz?
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam z wrogością wyczuwalną w głosie, a trumna z ciałem mojego przyjaciela została opuszczona.
- Wiem, że to był twój przyjaciel, więc także i mój - dodał kiedy kładliśmy kwiaty.
- Nigdy. Moi przyjaciele nigdy nie będą twoimi.
- Demi jakoś jest.
- Jedyny wyjątek.
- A pozostali?
- Kto? Logan? Kendall? Carlos?
- Yhy.
- Pytanie tylko czy są szczerzy z tobą czy ze mną.
- Z tobą i ze mną.
- Jak już skończyłeś...
- Nie, nie skończyłem - powiedział kiedy wyszliśmy z cmentarza.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Chcesz wiedzieć czego? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku.
- Yeah - powiedziałam, a on rozejrzał się nerwowo po czym wepchnął mnie do swojego samochodu i ruszył z piskiem opon.
- Ale po co ci ja tu?!
- Chciałaś wiedzieć czego chcę, tak? To właśnie ci to pokazuję.
- Co?
- Pragę ciebie i nikogo więcej. Rozumiesz? Kocham cię.
- Puść mnie! Słyszysz?! Puść mnie! - krzyczałam, ale on to zrobił dopiero, kiedy znaleźliśmy się w salonie.
- Dopóki mnie nie wysłuchasz nie wypuszczę cię.
- Dzwonię na policję - powiedziałam i wyciągnęłam komórkę, a on mi ją szybko odebrał. - Oddawaj mi to!
- Nie. Dostaniesz jak mnie wysłuchasz.
- Ale ja cię nie chcę słuchać! Jesteś już dla mnie nikim! Rozumiesz?! Przez ciebie cierpiałam, ale to się skończyło i już nie powróci!
- Connie, proszę - klęknął przede mną i chwycił mnie za ręce, natychmiast je wyrwałam. - Przepraszam za to, że przeze mnie cierpiałaś. Nie chciałem tego, ale tak wyszło.
- Tak wyszło?! Tak wyszło?! I mówisz to od tak?! Ty sobie nie wyobrażasz co ja przeszłam! Przez ciebie byłam w szpitalu! W śpiące!
- Wiem, ale nie mogłem się z tobą spotkać.
- Mogłeś chociaż przyjść i przeprosić.
- Byłem, ale twój ojciec zafundował mi tylko złamany nos.
- Co? Złamał ci nos? - przeraziłam się.
- Tak, ale co to nic - powiedział łapiąc mnie za dłoń kiedy dotknęłam jego nosa.
- Na pewno? Wynagrodzę ci to.
- Najlepszą nagrodą w tej chwili będzie to, że mnie wysłuchasz - szepnął, a ja skinęłam głową. No i zaczął mi wszystko opowiadać.
- Czyli to wszystko było zaplanowane? - wytrzeszczyłam na niego gały. - Durne reality show?
- Dokładnie tak - powiedział, a wszystkie ukryte kamery wyszły.
- Ale jak? Przez tyle lat to trwało?
James wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. No i już po chwili stał się ten mój pierwszy raz. Naprawdę. Był cudowny z cudowną osobą. Warto było to wszystko wycierpieć dla tej chwili.
KONIEC.!
- Hej - słyszałam ten znienawidzony głos. - Jak się trzymasz?
- Po co tu przyszedłeś? - zapytałam z wrogością wyczuwalną w głosie, a trumna z ciałem mojego przyjaciela została opuszczona.
- Wiem, że to był twój przyjaciel, więc także i mój - dodał kiedy kładliśmy kwiaty.
- Nigdy. Moi przyjaciele nigdy nie będą twoimi.
- Demi jakoś jest.
- Jedyny wyjątek.
- A pozostali?
- Kto? Logan? Kendall? Carlos?
- Yhy.
- Pytanie tylko czy są szczerzy z tobą czy ze mną.
- Z tobą i ze mną.
- Jak już skończyłeś...
- Nie, nie skończyłem - powiedział kiedy wyszliśmy z cmentarza.
- Czego ty ode mnie chcesz?
- Chcesz wiedzieć czego? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku.
- Yeah - powiedziałam, a on rozejrzał się nerwowo po czym wepchnął mnie do swojego samochodu i ruszył z piskiem opon.
- Co ty robisz?!
- Jadę, nie widać?- Ale po co ci ja tu?!
- Chciałaś wiedzieć czego chcę, tak? To właśnie ci to pokazuję.
- Co?
- Pragę ciebie i nikogo więcej. Rozumiesz? Kocham cię.
- James wypuść mnie!
- Nie! - krzyknął i gwałtownie skręcił do jakiegoś domu na przedmieściach. Szybko wysiadł z auta i zaprowadził mnie do środka. - Puść mnie! Słyszysz?! Puść mnie! - krzyczałam, ale on to zrobił dopiero, kiedy znaleźliśmy się w salonie.
- Dopóki mnie nie wysłuchasz nie wypuszczę cię.
- Dzwonię na policję - powiedziałam i wyciągnęłam komórkę, a on mi ją szybko odebrał. - Oddawaj mi to!
- Nie. Dostaniesz jak mnie wysłuchasz.
- Ale ja cię nie chcę słuchać! Jesteś już dla mnie nikim! Rozumiesz?! Przez ciebie cierpiałam, ale to się skończyło i już nie powróci!
- Connie, proszę - klęknął przede mną i chwycił mnie za ręce, natychmiast je wyrwałam. - Przepraszam za to, że przeze mnie cierpiałaś. Nie chciałem tego, ale tak wyszło.
- Tak wyszło?! Tak wyszło?! I mówisz to od tak?! Ty sobie nie wyobrażasz co ja przeszłam! Przez ciebie byłam w szpitalu! W śpiące!
- Wiem, ale nie mogłem się z tobą spotkać.
- Mogłeś chociaż przyjść i przeprosić.
- Byłem, ale twój ojciec zafundował mi tylko złamany nos.
- Co? Złamał ci nos? - przeraziłam się.
- Tak, ale co to nic - powiedział łapiąc mnie za dłoń kiedy dotknęłam jego nosa.
- Na pewno? Wynagrodzę ci to.
- Najlepszą nagrodą w tej chwili będzie to, że mnie wysłuchasz - szepnął, a ja skinęłam głową. No i zaczął mi wszystko opowiadać.
- Czyli to wszystko było zaplanowane? - wytrzeszczyłam na niego gały. - Durne reality show?
- Dokładnie tak - powiedział, a wszystkie ukryte kamery wyszły.
- Ale jak? Przez tyle lat to trwało?
- Dokładnie tak. Przecież musiałem ci to powiedzieć, prawda?
- No tak - zaśmiałam się. - A ja myślałam, że ty mnie nie kochasz.
- Zawsze będę cię kochał - powiedział i mnie pocałował. Namiętnie. - Możecie już iść - powiedział, a wszyscy opuścili jego dom i zostaliśmy sami. James wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. No i już po chwili stał się ten mój pierwszy raz. Naprawdę. Był cudowny z cudowną osobą. Warto było to wszystko wycierpieć dla tej chwili.
KONIEC.!
1 komentarz:
Hahahahahahahahahhahahahahahahahahahahahahahahahahah xD Kurwa, hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah xd Nie takiego zakończenia się spodziewałam xd Co nie zmienia faktu, że było epickie xd Ale... Hahahahahahahahahahahah xd wybacz, jakoś tak mam ochotę się pośmiać xd To było słooodkie <3 i Cuuudne <3 I genialne... Chociaż z taką akcją, to spodziewałam się jakiegoś dramatu na koniec ;) Czekam na nn :*
Prześlij komentarz