piątek, 30 marca 2012

16 " (...) Impreza (...) "


Obudziły mnie promienie słońca padające na moją twarz. Przetarłam leniwie oczy i się rozejrzałam dookoła. To nie był mój i Camill pokój. Pierwszy raz go widziałam. Ściany były koloru białego,podobnie jak zasłony na oknie. Był balkon i plazma wisząca na wprost łóżka, a pod nią brązowa komoda. Niedaleko stało biurko. Pod ścianą jeden fotel. Wisiała na nim skórzana kurtka Jamesa. O Boże to jest pokój Jamesa! Co ja tu robię!? I dlaczego leżę w jego łóżku!? Co tu robi moja walizkja!?
- AAAAAAAAA.-zaczełam krzyczeć,al sama nie wiem czemu.
Z łazienki wybiegł James.
- Co sie dzieje?
- Co ja tu robię? Dlaczego jestem u ciebie w łóżku? Co tu robi moja walizka? I dlaczego jetem w twoim pokoju? Co to ma wszystko znaczyć?-byłam bliska płaczu. Musiałam być silna.
- Miranda zaprosiła swoje przyjaciółki na noc i dlatgo tu jesteś. I pewnie zostaniesz przez jakiś czas,tak samo jak Camilla u Logana, Jo u Kendalla,a Stephanie u Carlosa.
Coś wemnie pękło,bo wybuchnełam głośnym płaczem. Nie mogłam powstrzymać moich łez. James mnie przytulił.
- Ciiii. pozbędziemy się jej. Nie płacz. Proszę. Ciii.
- Ale ja nie wytrzymam.
- To będę spał na podłodze.
- Nie o to mi chodziło.-zaczełam się śmiać. On zawsze potrafi mnie rozśmieszyć.
- To w czym problem?
- Jeśli one sa takie jak ona to ja się wyprowadzam.
- Idź się umyć.
- A mam jeszcze jedno pytanie.
- No.
- Jak moja piżama znalazła się na mnie?
- Camilla Cię przebrała.
- Aha.
Wziełm z walizki jakieś pierwsze lepsze ubrania i ruszyłam do łazienki.  Po paru minutach wyszłam. Miałam na sobie czarne spodenki i sadały. Fioletową bluzkę zawiązaną na szyji. Moje włosy były spięte w wysoką kitkę. Założyłam okulary przeciwsłoneczne na głowę.
- Gotowa?
- Tak.
- Wyglądasz pięknie,ale wiesz co będzie pasowało do tego stroju?
- Co?
James wysiągnoł jakieś pudełko z szuflady biurka. Otworzył je,a w środku był złoty naszyjnik z moim imieniem. Był piękny. On założył mi go na szyję i wtedy dopiero mogłam wydusić z siebie słowo.
- Jest piękny,ale nie musiałeś.
- To jest prezent.
- Dziękuję.-pocałowałm go w policzek. No przecież dał mi taki prezent.
- A to za co?
- Za to, że jesteś i wogóle za wszystko.
Razem zeszliśmy na dół. Wszyscy już tam byli.
- Dziędoberek państwu.-powiedział rozbawiony Carlos.
- Dobrze się spało?-zapytał nasz ciekawski Kendall.
- Tak.
- A co wy tacy szczęśliwi?
- A co nie możemy?-zapytał James i zrobił swoją dziwaczną minę.
Zaczełam się śmiać, tak samo jak inni.
- Dobra,powiedz Vivienne.
nic nie powiedyiaam, tylko wskazałam na naszyjnik otrzymany od Jamesa. Dziewczyny zaczełz piszczeć, co ja gadam, ja też piszczałam. Chłopacy spojrzeli na nas i zczeli nas przedrzeźniać. Zrobiłyśmy groźne minz i spojrzałyśmy w ich stronę. Wszyscy zaczeliśmy się głośno śmiać. Nie przejomwaliśmy sie tym co się dzieje dookoła nas. Nagle Miranda i jej przyjaciółeczki zaczeły się wydzierać. Razem z dziewczynami wyszłam przed chłopaków.
- Możeci się zamknąć!?
- My tu próbujemy spać!
- Musimy spać by być pięknymi!
W tym momęcie wybuchnełam śmiechem.
- Miranda czy ty kiedykolwiek widziałaś się w lustrze? Tu sen nie zdziała.
Dziewczyny i chłopacy zaczeli brechtać.
- Zamilkijcie.
- Ty patrzcie marionetki umieją mówić.
- Szok nie Stephanie?
- Tak Jo. I to wielki. Myślałam,że ryby i bezmózgie istoty nie mają głosu,a tu proszę jednak tak.
- Ty jędzo. Lepiej być zmieniła wszystko w swoim wyglądzie.
- Ja nie muszę nic zmieniać by być lubianą,ale wy chyba tak.
- My? My nie wyglądamy jak z jedynastki.
- Masz rację tam jest wasz dom,a nie tutaj,więc pakujcie manatki i wio!
- Jak ktoś się wyprowadza to wy!
- Chyba śnicie!
- Grrrr!!!!
Wszystkie zaczełyśmy mierzyć się wzrokiem. Wiedźmy odeszły,ale mi chumor popsuły. Usiadłam przy barze i zacisnełam pięści.
- Jak ja ich nie nawidzę! Najchetniej to bym zamordowała!
- My też!
- Spróbujcie tego nie dokonać do naszego powrotu.
- Co?
- Zostwiacie nas same z nim!?
- Tak do wieczora. Pa.
Chłopacy wybiegli z domu,a my zrobiłyśmy głupie miny i zjadłyśmy śniadanie.
- No ja ich kiedyś zamorduje.
- Ja też.
- Ej wiecie co mi się śniło?
- Nie. Co?
- Wpadłam na pomysł,żeby urządzić dla chłopaków imprezę. Tak bez okazji.
- Impreza. Czemu nie?
- To zabierajmy sie do roboty.
- Ja zajmę sie dekoracjami i oświetleniem.
- Ja przekąskami i napojami.
- Ja muyzką i strojami dla nas.
- Więc tak Jo załatwi napoje i przękąski, Stephanie dekoracje i oświetlenie, Camilla strojami,a ja gośćmi.
- Chwila,a skąd będziesz wiedzieć kogo masz zaprosić?
- U Jamesa w pokoju jest książeczka z numerami do ich znajomych.
- To do roboty!
~*~
Mina Jamesa.

Brak komentarzy: