wtorek, 22 stycznia 2013

35 " (...) Cholera (...) "

Oczami Carlosa

No można normalnie zwariować. Logan w szpitalu. Ciekawe co z Vivienne. A tak w ogóle gdzie jest James?! Ja pierdziele jakby nie mogli go porwać później. Już mamy dosyć problemów. Oby tylko prasa się nie dowiedziała, bo będziemy mieli przechlapane. 'Kto porwał Jamesa? Co robi Logan w szpitalu? Czy wasza przyjaciółka będzie żyła? Czy Logan zakochał się w pani Justice?'
Nie znoszę tych pytań! Chociaż to ostatnie jest całkiem dobre. Czy to możliwe? Logan mógłby zakochać się w Viv? Nie, no gdzie. On ma dziewczynę,a Vivienne nie podoba się żaden. Hmm...będzie trzeba wyciągnąć z niej opinię o nas. Ale to zadanie wykonają dziewczyny. Tylko jakby je tu zmusić do tego? Hmm...no nie mogę się skupić jak one tak łażą z miejsca na miejsce!
- Możecie przestać!-krzyknął Kendall.
- No właśnie. To jest denerwujące.-dołączyłem, ale żałowałem.
- Oj przepraszamy,że martwimy się o naszą przyjaciółkę. To nie nasza wina,że wy jacyś nie czuli jesteście i nie martwicie się o Jamesa!-krzyknęła,a raczej wywrzeszczała nam prosto w twarz Stephanie.
- Dobra, spokojnie.
Ja z Kendallem milczeliśmy. No można zwariować z trzema w domu. Ja z nimi nie wytrzymam. Niech Logan albo James przyjedzie, bo nie dożyję do jutra! Proszę! Byłem grzecznym chłopcem! Proszę!!! Nagle mój telefon zaczął wibrować na stole. Podnosiłem go. Na ekranie widniało zdjęcie Jamesa. Szybko odebrałem.
- Hej, gdzie ty jesteś?
- Na przedmieściach. Przyjedź po mnie.
- No dobra,ale czym? Samochodem?
- Nie kretynie. Rowerem.-powiedział z ironią- No pewnie,że samochodem.
- Ale Logan jest u Vivienne, Kendall ma samochód w warsztacie,a ja jeszcze nie kupiłem.
- Weź mój
- Ale ten, no on jest...l
- Dobra obgadamy to jak wrócę,a ty weź mercedesa benz'a.
- Ale na zawsze.
- No...weź. Już przyjedź,a nie.
- Ok, już jadę.
Zadowolony i w skowronkach zabierając kurtkę i kluczyki wybiegłem z domu.
~*~
Mam dla was dobre lub złe wieści. Prawdopodobnie notki będą takie krótki. Ale może też będą dodawane częściej.;) 

Brak komentarzy: