wtorek, 22 stycznia 2013

98 " (...) Logan (...) "

   Nareszcie święta. Ten cudowny czas kiedy możesz spędzić czas z ro...przyjaciółmi... Są to dni, kiedy poświęcamy więcej czasu i ciepła swojej rodzinie, bliskim i nieznajomym.W ten dzień nikt nie powinien być samotny i opuszczony. Musimy o tym pamiętać...Wigilia Bożego Narodzenia - najważniejszy dzień roku..W tym dniu zapomina się o krzywdach, żalach, wybacza się ludzkie błędy i ułomności.W tym dniu nie ma kłótni, sporów, wszyscy starają się być wyrozumiali dla innych, bardziej uczynni, serdeczni. Ludzie... bez względu na stan... stopień pokrewieństwa gromadzą się wspólnie, aby zaraz po rozbłyśnięciu pierwszej gwiazdy zasiąść do wieczerzy wigilijnej.
      Szybko ubrałam się i zbiegłam na dół. James spał na kanapie. Słodko, że się posłuchał. Słodko. Przynajmniej widać, że mnie kocha.
Podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego ustach.
- Jeszcze - mruknął nie otwierając oczu.
- A jednak nie śpisz? - zapytałam i ukradkiem usiadłam obok niego.
- Kanapa jest do siedzenia, a nie do spania - zaśmiał się i usiadł.
- Nie trzeba było zniszczyć mojej bluzki - udałam oburzoną.
- Ale zwróciłaś na mnie uwagę.
- Co?
- Cały dzień mnie olewałaś.
- Bo byłam zajęta.
- Ale dla Fox'a miałaś czas - normalnie jak małe dziecko.
- Bo jakbym zajęła się tobą to bym nic nie zrobiła.
- Przeszkadzam ci?
- Nie, no coś ty! Tylko, że już bym nie cię nie wypuściła.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też - powiedziałam i zaczęliśmy się całować.
Trwali byśmy tak wieczność gdyby ktoś nam nie przeszkodził. Była to nasza Christine.
- Hej - odpowiedziała niemrawo.
Spojrzeliśmy na nią. Oczy miała całe czerwone. Jakby płakała. Co się stało? Czyżby się znowu pokłóciła z Carlosem? A może z Emily... Martwię się o nią. Mam nadzieję, że nie będzie cierpieć. Nie chcę patrzeć na jej ból. Logan sobie jeszcze z tym radzi, ale też cierpi.
- Christine wszystko gra? - zapytałam, kiedy znaleźliśmy się w kuchni.
- Tak.
- Co się się stało? Nie wyglądasz najlepiej - dodał James.
- A czemu miało by się zaraz coś stać? - zapytała i wzięła tabletki na uspokojenie.
- Bierzesz tabletki na uspokojenie.
- A co w tym dziwnego?
- Płakałaś.
- Vivienne...
- Płakałaś przez Carlosa - stwierdzałam, a nie pytałam.
- Vivienne...
- Płakałaś przez niego, a on ma to w dupie.
- Nie.
- To dlaczego płakałaś?
- Kocham go, ale nie potrafię mu wybaczyć. Nie po tym co zrobił - powiedziała, a po jej policzkach zaczęły spływać, łzy.
- Christine - szepnęłam i ją przytuliłam.
- On mówi, że mnie kocha, że żałuje tego co zrobił, że nie przestanie mnie kochać.
- Porozmawiaj z nim - powiedział James.
- Kochanie to nie jest takie proste - powiedziałam, a brunetka odsunęła się ode mnie. Do kuchni wszedł Logan w podobnym stanie.
- Nie będziesz zła jak będę siedziała u siebie, a nie pomagała? - zapytała.
- Idź się prześpi i nie przejmuj się niczym - powiedziałam uśmiechając się najszerzej jak tyko potrafiłam.
Dziewczyna wyszła, a ja wzięłam się za Logana.
- Co jest? - zapytałam i usiadłam obok niego.
- Nie zgadniesz co powiedziała mi Emily.
- Co?
- Że ona była wtedy trzeźwa, że wiedziała, że idzie do łóżka z Carlosem i, że będę cierpiał z Christine i Carlosem.
- Co? - gały mi o mało co na wierzch nie wyskoczyły.
- Ona nie żałuje tego.
- Dlaczego?
- Mówiła, że to dopiero początek kary mojej, Carlosa i Christine.
- Co? Jakiej kary?
- Kendall i Meg też pożałują.
- Ale czego? Jaka kara? - dopytywał się James.
- Nie wiem. Nie wiem - mówił i schował twarz w dłoniach.
- Gdzie ona jest? - zapytałam, a nasza gwiazda weszła do kuchni.
- Cześć wszystkim - powiedziała wesolutko, a mi mdło zrobiło.
- Dlaczego ty to robisz?
- Ale co?
- Dlaczego chcesz nas wszystkich zniszczyć?
- Hahahahaha - zaczęła się śmiać jak głupia. - Nie chcę was zniszczyć.
- Nie? - zdziwiłam się.
- Chcę, żebyście poczuli co to prawdziwy ból - ten jej głupi uśmieszek nie schodził z ust.
- Ale co my ci zrobiliśmy?
- Ty? Nic. Ale Logan, Carlos, Kendall, Meg i Christine owszem.
- Ale co oni ci zrobili?
- Przypominasz sobie Jo, Camill i Stephanie? - zamarłam jak wymieniła ich imiona. - Właśnie. One cierpiały przez nich, więc teraz oni sobie pocierpią i zobaczą jak to jest stracić ukochaną osobę.
- Nie masz serca? Są święta.
- Hahahahahaha... A co mnie to obchodzi? - zapytała, a do kuchni weszli pozostali.
- Jesteś nienormalna.
- Hahahahahahahaha... Miłego życia życzę - powiedziała i wyszła, a następnie zaraz dało się słyszeć trzask drzwi wejściowych.
- Ej o co jej chodziło? - zapytał Carlos, a do drzwi ktoś zaczął się dobijać.
- Kto to? - spojrzałam na chłopaków.
- Nie wiem - powiedział Logan i poszedł otworzyć.

~*~...~*~
Oczami Logana
~*~...~*~

Ktoś zaczął dobijać się do drzwi, więc ruszyłem i otworzyłem. Po otworzeniu drzwi zamarłem. Victoria stała cała we krwi. Jej twarz, szyja, dekolt, ramiona... całe poharatane.
- Co ci się stało? - zapytałem i pomogłem jej wejść.
- Nie wytrzymałam i  wygarnęłam Luck'owi.
- To on ci to zrobił?
- J...-nie dokończyła, bo zemdlała.
- Boże! Vicki! Vicki! Obudź się! Słyszysz?! Otwórz oczy! Vicki! - krzyczałem, ale to nic nie dawało.

~*~...~*~
Oczami Carlosa 
~*~...~*~

Siedzieliśmy w kuchni i gadaliśmy o...różnych rzeczach. O tych mniej ważnych i tych bardziej.  Nagle usłyszeliśmy krzyk Logana. Szybko ruszyliśmy do salonu. Kiedy tam dotarliśmy zobaczyliśmy Victorię jak leży Loganowi na kolanach cała we krwi i nieprzytomna.
- Dzwońcie po Josh'a! - krzyknął, a Kendall momentalnie wykonał jego polecenie.
Lekarz po chwili był na miejscu. Opatrzył Vicki, wypisał receptę i dał leki.
- Jest przemęczona, no i jak widzicie...-powiedział i wskazał na dziewczynę, która leżała w łóżku Logana. - Niech dużo odpoczywa. Logan mogę cię prosić na słowo.
- Jasne.

~*~...~*~
Oczami Logana
~*~...~*~

- Przyjaźnisz się z Victorią tak?
- Tak.
- Ufa ci bez granicznie?
- Chyba...nie wiem...
- Mam prośbę. Zaopiekuj się nią i pokarz, że nie jest sama ze swoimi problemami.
- Uważasz, że...
- Nie wiem, możliwe. Jest zagubiona i potrzebuje twojej pomocy.
- Dobrze. Zaopiekuję się nią jak własną siostrą.
- I dobrze. Uważaj na nią - powiedział i wyszedł.
Powolnym krokiem wszedłem z powrotem do swojego pokoju. Popatrzyłem na nią.
    Boże zabiję go! Jak można być takim potworem!? Coś takiego zrobić dziewczynie! Naprawdę trzeba być idiotą, żeby tak...! Nie teraz on jest najważniejszy. Najważniejsza jest Vicki. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego. Pomyślałem.
- Zostaw mnie - zaczęła mówić przez sen. - Logan... pomóż mi, proszę...Logan.
- Jestem tutaj -szepnąłem i delikatnie chwyciłem jej dłoń.
- Logan... -szepnęła i zacisnęła dłoń. Chyba poczuła, że ktoś ją za nią trzyma.
- Jestem tutaj, jestem - szepnąłem i odgarnąłem włosy z jej twarzy.
- Kocham cię - wyszeptała i więcej nie mówiła.
Po prostu spała, a ja siedziałem obok i straciłem rachubę czasu. Może nawet przysnąłem, bo jak Christine przyszła to zbliżał się wieczór.
- Logan - delikatnie otworzyła drzwi i weszła do środka. - Ubieraj się. Za godzinę przychodzą...
- Już - szepnąłem i delikatnie puściłem dłoń Victorii.
- Logan? - zapytała i otworzyła oczy.
- Śpi.
- Nie. Gdzie ja jestem? - delikatnie się podniosła.
- W moim pokoju, a teraz śpi.
- Nie. Nie chcę.
- Może zjesz z nami? - zapytała Christine.
- Nie będę sprawiała problemu?
- No coś ty. Chodź - i obie wyszły z mojej sypialni.
   Po dwudziestu minutach byłem już na dole. Chłopacy nakrywali do stołu, a dziewczyny, na pewno, były w kuchni.

~*~...~*~

Podobało się? Mam nadzieję, bo w następnym będzie znacznie więcej emocji i odkrytych tajemnic ;D
Pzdr ;***

Brak komentarzy: