Oczami Vivienne
Siedziałyśmy przy stole z rodziną Logan i jedliśmy śniadanie. Szczególnie nie byłyśmy głodne. Pewnie, dlatego, że martwimy się o chłopaków. Mieli wrócić wczoraj, a ich jeszcze nie ma. Nie odbierają telefonów, nie odpisują na sms'y.
- A jeśli coś się im stało? - Emily myślała na głos.
- Trzeba byłoby to sprawdzić. - powiedziałam i założyłam ręce na piersi.
- Ale oni nie odbierają telefonów. - zgasiła mój zapał Meg.
Nagle do kuchni wpadła zdyszana Christina.
- Co się stało? - zapytałam kiedy blondynka usiadła obok mnie.
- Carlos dzwonił i...- wzięła łyka mojego soku i ciągnęła dalej. - powiedział, że ten cały Luck złapał ich i...-wzięła oddech - że mamy zadzwonić na policję, że ich uwięził.
- Przecież policja nam nie uwierzy. - powiedziała Emily.
- Dlatego też trzeba samemu się tym zająć. - powiedziałam.
- Właśnie. - potwierdziła Meg.
- Przeprasza, czy jest tu jakaś wypożyczalnia samochodów?
- Nie. - powiedział tata Logana.
- Ale jest sklep ze ścigaczami. - powiedziała Presley, a my szybko dokończyłyśmy śniadanie. Zabrałyśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Mama Logana dała nam po butelce wody, jabłku i dwóch kanapkach. Szybko ruszyłyśmy w kierunku sklepu. Kiedy tam dotarłyśmy każda wybrała sobie ścigacza i spotkałyśmy się na zewnątrz. [ Vivienne, Christine, Emily i Meg ] Christine jeszcze poinformowała rodziców. Mieli oni zabrać jej rzeczy do Los Angeles. Ruszyłyśmy w kierunku Los Angeles.
Kiedy dotarłyśmy do L.A szybko skierowałyśmy się ku domowi. Kiedy weszłyśmy do środka wszystko było tak jak przed wyjazdem. Położyłyśmy kaski na stoliku we wejściu i weszłyśmy do salonu. Było jeszcze czyściej niż przed wyjazdem. Na telewizorze wisiała kartka. Zerwałam ją i przeczytałam.
Przepraszamy, że tak późno skończyliśmy,ale mieliśmy mały problem ze wstawieniem szyby i zakupieniem identycznych mebli. Ale wszystko wygląda tak jak wcześniej. Dziękujemy za wynajęcie i polecamy się na przyszłość.
- Dziwne. - powiedziałam, a dziewczyny właśnie wróciły ze "zwiadów"
- Wszystko jest tak jak przed wyjazdem. - powiedziała Emily.
- Dobra co robimy? - zapytała Christina i zaczęła jeść jabłko.
- Trzeba "odbić" chłopaków. - powiedziała Meg.
- Ale trzeba mieć plan. - dodała Martinez i wzięła kolejnego gryza owocu. - Jakoś trzeba odwrócić jego uwagę.
- Co? - nie wiedziałyśmy o co jej chodzi.
- Luck. Co lubi najbardziej?
- Bić dziewczyny. - stwierdziłam.
- Mówię poważnie.
- Ja też.
- Wydaję mi się, że seks. - powiedziała Emily.
- I to jest to. - powiedziała blondynka wyrzucając ogryzę do kosza.
- Czy ty sugerujesz, żeby jedna z nas się z nim przespała? - zapytałam.
- Nie! - krzyknęła. - Mam plan.
- Jaki?
- Meg ty poczekasz na sygnał Emily, która będzie pokojówką. A ja i Vivienne odciągniemy uwagę Lucka.
- Jak?
- Taniec brzucha. - powiedziała, a my nie wiedziałyśmy o co jej chodzi.
Oczami Jamesa
- Nie sądziłem, że dacie się tak łatwo złapać. - śmiał się ten cały Luck. - No cóż, przynajmniej będę miał muzykę przy zabawie. - powiedział i przejechał po piersiach Stephanie. Carlos się wzdrygnął, ale nie mógł nic więcej zrobić, bo wszyscy byliśmy związani.
- Chodź malutka. Ty jako pierwsza sprawisz mi radość. - powiedział i podniósł King. Zaczął ją całować, ale ona odwróciła głowę w drugą stronę i nie wyszło mu to.
- Słuchaj! Jeśli nie chcesz ich zobaczyć martwych to lepiej zrób to co Ci każę! - darł się jak głupi i pokazał jej pistolet. Po policzkach King spływały łzy.
Ten znowu zaczął ją całować, a ta z płaczem to odwzajemniła. Szkoda mi jej było. Nagle ten chwycił ją za tyłek i podciągnął do góry. Zauważyłem, że Carlos odwrócił wzrok.
- Namiętniej! - krzyknął, a Stephanie jeszcze bardziej się popłakała. - Nie rycz! Poczekaj, aż staniesz się goła!
- Kretyn! - krzyknął Carlos, a ten dupek do niego podszedł i uderzył z pięści. Carlos odwrócił głowę z powrotem w jego stronę i wycedził przez zęby.
- Jesteś mądry, bo jestem związany. - podniósł głowę, a ja zobaczyłem, że ma rozcięta wargę i rozwalony nos.
- I tak...-nie dokończył, bo do drzwi ktoś zaczął walić. - Co, kurwa?!
- Carlos nic Ci nie jest? - Stephanie klęknęła przed niem tylko jak palant wyszedł z pokoju.
- To tylko krew. - powiedział i się uśmiechnął.
- Gdyby nie moja głupota nie miałbyś rozwalonego nosa.
- Spokojnie. To nie twoja wina. Trudno stało się.
- Przepraszam. - powiedziała, a do pokoju wrócił Luck w towarzystwie Christine i...Vivienne?(i chusta zasłaniająca jej twarz) Co one tu robią? Christine zrobiła takie oczy jak tylko zobaczyła Carlosa z rozwalonym nosem, że to szok. Nagle dało się słyszeć...Emily?
- Sprzątanie! - co one u wszystkie robią? Dlaczego Emily jest pokojówką i to z maską? Dziwne.
- Przepraszam, dlaczego jeden z tych panów ma rozwalony nos? - zapytała Christina.
- Przewrócił się.
- Trochę go oczyścimy z krwi, a potem dla pana zatańczymy. - powiedziała słodkim głosem i przejechała palcem po jego torsie.
- To ty dla mnie zatańczysz. - zwrócił się do mojej narzeczonej. - a ty zrób coś z nim. - dodał i wskazał na Carlosa.
Christina wzięła z łazienki ręcznik i zaczęła ocierać Carlosa.
- Co wy tu robicie? - zapytał, a potem syknął z bólu.
- Ratujemy wam tyłki. - powiedziała, a ja się wtrąciłem do rozmowy.
- On jest niebezpieczny.
- Wiemy.
- I ryzykujecie? - zapytał Carlos.
- Jeśli się kogoś...kocha to odda się za niego życie. - powiedziała, a Carlos się uśmiechnął. - Śliczny masz uśmiech, ale przestań, bo nie mogę pozbyć się krwi.
Oczami Vivienne
Tańczyłam dla Lucka. Nagle on podszedł do mnie i ściągnął mi maskę.
- Znam Cię! - krzyknął i chciał mnie uderzyć, ale uniknęłam jego ciosu.
- Zostaw ją kretynie! - krzyknął mój narzeczony. Luck chciał tym razem uderzyć Jamesa, ale mu w tym przeszkodziłam. Przecież nienadaremno chodziło się na lekcje karaty. Kiedy Luck chwycił mnie za gardło i zaczął podnosić do góry Meg wleciała przez okno i kopnęła blondyna. Upadłam na ziemie i chwyciłam sie za szyję.
- Chyba nikomu krzywdy nie zrobiłam?
- Nie. - powiedziałam i zaczęłam chichotać. Kiedy wszyscy byli woli podeszłam do niego.
- I po co Ci to było? - zapytałam i zostałam uderzona z główki w brzuch. Złapałam się za bolące miejsce. Ból był potworny. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Poniosłam głowę i zobaczyłam Mirandę.
- Wszystko w porządku?
- Boli. - powiedziałam, a ona pomogła mi wstać.
- Musimy jechać do szpitala. - powiedziała Emily, która właśnie do nas podeszła.
- Chodź. - powiedziała Miranda, ale ja nie mogłam zrobić kroku.Ten ból był taki potworny.
- Nie mogę. Boli. - powiedziałam, a James wziął mnie na ręce. Szybko skierowaliśmy się do szpitala. Ja trafiłam nie przytomna do jakiejś sali, a Carlosowi opatrzyli rozwalony nos. Więcej nie pamiętam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz