wtorek, 22 stycznia 2013

52 " (...) Idź sobie (...) "


Oczami Logana
Chodziłem bezsensownie po ulicach Paryża i byłem pogrążony we własnych myślach.
Jak ja mogłem być taki naiwny i wpuścić ją do pokoju? Po jaką cholerę jestem taki miły? Dlaczego nie mogę być chamski? Dlaczego nie umiem odmówić? Po co Bóg stworzył mnie takim miłym? Dlaczego boję się zranić? No nie, nie boję się zranić, bo wczoraj zraniłem najbliższą osobę dla mnie. Kochałem, kocham i będę kochał Emily nawet jeśli już do siebie nigdy nie wrócimy. Oby jak najszybciej to nastąpiło. Nie wytrzymam bez niej wieczności. Już mi brakuje smaku jej ust, jej pięknych, brązowych jak kawałki czekolady oczu, w których mogę utonąć w każdej chwili.  Brakuje mi jej anielskiego głosu. Jej pięknej twarzy, cudownych, długich włosów. Boże, dlaczego ona musiała wtedy wejść? Dlaczego nie wcześniej, albo minutę później?  Mam dosyć tej bezradności. Chciałbym jej to wszystko wyjaśnić, udowodnić, że to ona się na mnie rzuciła, a nie ja, że nie chciałem tego pocałunku. Tylko, dlaczego ona nie chce mnie wysłuchać? Dlaczego nie chce dać mi tej szansy? Wiem, że to ją boli, ale mogła by dać mi to wyjaśnić. Może bym znalazł jakiś świadków. Pomyślałem. Nawet nie spostrzegłem się kiedy wróciłem pod hotel. Podszedłem do recepcji po klucz.
- Przepraszam czy w waszym hotelu są kamery? – zapytałem.
- Tak owszem. W każdym pokoju na trzecim piętrze.
- Na 24 godziny na dobę?
- Tak. Nie chcielibyśmy, żeby państwa okradziono.
- Aha. Dziękuję.  – chciałem odejść, ale jeszcze się cofnąłem. – A czy mógł by pan pokazać mi video z wczoraj, z 313?
- To pański pokój?
- Yhym.
- Zapraszam.
Oboje weszliśmy do jego biura. Usiadł przy monitorze komputera i zaczął szukać.
Oczami Vivienne
Leżałam w łóżku, w Jamesa pokoju i myślałam co teraz będzie. Nagle ręka mojego ukochanego spoczęła na mojej tali. Odwróciłam się w jego stronę w wtuliłam w tors.
- Coś się stało? – zapytał.
- Nie, nic. Śpi.
- Już dawno nie śpię. Więc?
- James …co teraz będzie z Loganem i Emily? Co się z nimi stanie? Pogodzą się? Wróci dawna Emily i Logan?  Będą znowu szczęśliwi? – zapytałam. Czułam, że do moich oczu cisną się łzy.
- Nie wiem. Naprawdę. Może się pogodzą.
- A jak nie? – zapytałam i usiadłam, a z moich oczu popłynęły łzy. – A jeśli już nigdy do siebie się nie odezwą? A jeśli już nie będą ani razem, ani przyjaciółmi. Co wtedy?
- Wtedy już nic nie będziemy mogli zrobić.
- Ale…
- Nic. Vivienne nie poradzimy na to, że tak się stało, a nie inaczej.
Przytuliłam Jamesa, a on głaskał mnie po głowie. Płakałam, bo nie chciałam nieszczęścia osób, które kocham. Nie chciałam, żeby byli nieszczęśliwi. Nie chciałam tego. Logan, wiem, że Logan by czegoś takiego nie zrobił Emily. Nie zrobił by jej czegoś co by ją zraniło. Nie miał by serca. Chyba, że zmienił się w bezdusznego chłopaka, którym nigdy nie był. Ale wątpię w to. Logan nie jest taki. Może temu wszystkiemu jest winna ta cała tancerka. Będzie to trzeba sprawdzić. Pomyślałam i wyszłam z pokoju. Na korytarzu było pełno reporterów. Zasłoniłam oczy od blasku fleszów.
- Jak pani tu trafiła?
- Czy spędziła cudowną noc z panem Maslowem?
- Jak wam się układa?
Po chwili poczułam jak James wciąga mnie do pokoju. Usłyszałam tylko.
- Panie Maslow niech pan zdradzi nam szczegóły z waszego życia!
James mnie postawił, a ja na niego spojrzałam ze zdziwieniem. I zaczął swój dialog.
- Vivienne nie możemy wyjść w piżamie. Może dopiero tak pod wieczór.
- James, ale jak my się spotkamy z resztą? To nie może być koniec.
- Na dzisiaj to chyba tak. Pożegnamy się z nimi i…
- O nie ja nie zrezygnuję. – powiedziałam i poszłam pod prysznic. Kiedy wychodziłam owinięta ręcznikiem James stał w łazience.
- A ty co tu robisz?
- Chciałem cię zobaczyć.
- Do łazienki się nie wchodzi. – powiedziałam i naciągnęłam ręcznik na piersi.
- Oj kotek. Widziałem znacznie więcej.
- Daj mi się ubrać.
- Nie.
- Ok. To ja tak idę do Emily obok tych wszystkich reporterów. – powiedziałam teatralnym głosem i dobrałam do tego specjalną minę.
- No dobra, ubierz się, ale w domu ci nie daruję. – powiedział i wyszedł.
- Nie boję się!
- Zobaczymy!
- Ciekawe kto pierwszy zacznie! – krzyknęłam i założyłam bieliznę, a następnie czarne rurki, czerwony krótki rękawek z nadrukami, czarną, skórzaną kurtkę z ¾ rękawem i do tego vansy. Włosy rozpuściłam, zrobiłam delikatny makijaż, założyłam swoje wisiorki i jakieś kolczyki. Gotowa wyszłam z łazienki. James był ubrany w jeansy, biały krótki rękawek i na to czarna kamizelkę i adidasy. Włosy miał tak jak zawsze. Zmierzył mnie tak od góry do dołu i podszedł do mnie. Delikatnie pocałował i oparł swoje czoło o moje.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, ale muszę iść szybko do Emily. – powiedziałam pokazując telefon i robiąc nie winną minę.
- Dobra. W takim razie ja pójdę do Kendalla lub Carlita. – udał obrażonego i wyszedł. Pokręciłam głową i zrobiłam to samo. Kiedy znalazłam się na korytarzu reporterzy mnie „zaatakowali”.
- Jak pańskie życie z panem Maslowem? – zapytała jedna.
- Prosimy o szczegóły. – dodał drugi.
- Jak życie intymne? Uprawialiście już seks?
- Świetnie, żadnych szczegółów nie zdradzę i to nie pańska sprawa.
- Jeszcze jedno pytanie. Czy pan Maslow dobrze całuję?
- Sama się przekonaj. – ta się odwróciła, a ja dodałam. – Nie zbliżaj się do jego ust.
Ruszyłam do Emily. Ta mnie automatycznie wciągnęła do swojego pokoju.
- Ja nie daje rady. Ratuj. – mówiła.
- Ale o co chodzi? O reporterów?
- Czy pani rozstała się z panem Hendersonem? Dlaczego się rozstaliście? Czy wrócicie do siebie? – Emily zaczęła przedrzeźniać reporterów, a ja się brechtać. No nie, muszę przyznać. Świetnie jej to wychodziło.
- Opowiedz jak było i koniec. Tylko nie zdradzaj, dlaczego się rozstaliście, bo go fani znienawidzą, a tego nie chcemy. – powiedziałam, a ta pokiwała głową na znak, że się zgadza. Ta wyszła, a oni od razu ją „zaatakowali”. Podobnie jak mnie wcześniej.
- Chciałabym coś ogłosić. – wzięła głęboki oddech i  mówiła dalej. – Rozstałam się z Loganem, ale to nie była ani jego wina, ani moja…
Oczami Logana
Siedziałem tam z tym recepcjonistą. On szukał nagrania, a ja oglądałam TV. Leciał wywiad z Emily.
- … rozstaliśmy się, bo nie pasujemy do siebie i koniec. – z jej oczu popłynęły łzy. – Kochałam go, a on mnie, ale Logan to nie moja druga połówka, a ja nie jestem jego połówką. On się lubi bawić. Lubi ryzykować, to tak jak…ja, ale nie w tym rzecz. Nasze charaktery do siebie nie pasują. On jest miły, kochany, troskliwy, opiekuńczy, wie na czym stoi, ma cel w życiu. Ja natomiast jestem wredna, nie jestem pewna co to jest miłość, prawdziwa miłość, nie potrafię kochać. Krótko mówiąc jestem człowiekiem wad. U mnie Logan nie znalazł by, żadnej pozytywnej cechy…
W tym momencie wyszedłem. Zabrałem DVD i ruszyłem na trzecie piętro. Po jakiś pięciu minutach byłem na miejscu. Podbiegłem do Emily i chwyciłem ja za ręce.
- Emily co ty wygadujesz?
- Mówię prawdę.
-Prawda jest taka, że kocham cię i nigdy bym cię nie oddał, nikomu. Nie rozumiem czemu się rozstaliśmy. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Kochamy te same rzeczy, mamy identyczne charaktery. Emily wiem, że ty mnie kochasz. Wiem o tym. A to co wtedy zobaczyłaś to był plan tej całej zrytej tancerki. Ja nigdy bym jej nie pocałował. Ona chciała tylko, żebyś cierpiała. To wszystko jest na tej płycie. – powiedziałem i wepchnąłem jej płytę. – Ja nie mogę znieść rozłąki z tobą. Za bardzo cię kocham. Emily ja ci nie dam odejść. Nawet jeśli się do mnie nie będziesz odzywać to i tak cie będę kochać. – powiedziałem, a ona weszła do pokoju.
Zrezygnowany ruszyłem do swojego. Reporterzy poszli za mną.
- Dajcie nam już spokój. Mam dosyć problemów, pracy i nie chcę się jeszcze z wami użerać. Idźcie sobie.
Zrezygnowany rzuciłem się na łóżko. Nawet nie spostrzegłem kiedy zasnąłem.

Brak komentarzy: