wtorek, 22 stycznia 2013

67 " (...) James! (...) "

Weszłam do pokoju, a Kendall siedział na łóżku z żyletką od krwi. Przed nim była kałuża krwi i kapała z jego lewej ręki. Szybko do niego podeszła. Spojrzałam na niego. Jego wzrok błądził, można powiedzieć, że nie wiedział gdzie ma się podziać. Cały się trząsł. Nie wiedziałam co mam robić. Nagle krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam:
- James!
Mój ukochany już po chwili był w pokoju.
- Co się stało?
- Kendall...żyletka...krew.- nie mogłam się wysłowić. Maslow gdzieś zniknął. Po chwili wrócił z apteczką. Zrobiłam opatrunek na rękę Kendalla i posprzątałam po tej "katastrofie." We trójkę zeszliśmy na dół. Meg siedziała skulona na kanapie, a reszta się rozsiadła na podłodze, we fotelach i na kanapie. Kiedy tylko blondynka nas zobaczyła spojrzała przerażona na Kendalla, który był ledwo przytomny. Razem z Jamesem posadziłam Schmidta na fotelu, który zwolnił Carlos.
- Kendall? Jak się czujesz? - zapytał Logan.
- A jak mam się czuć? - zapytał i spojrzał na niego takimi dziwnymi, wręcz przerażającymi oczami. - Wszystko jest cacy stuk stuk. - powiedział i się głupio wyszczerzył.
- Może pojedziesz do rodziny? Wypoczniesz, zrelaksujesz się. - zaproponowała Emily.
- Dziękuję, ale przecież beze mnie Big Time Rush nie istnieje. Nie mogę sobie zrobić wolnego.
- Jesteś pewien? - zapytała Rain, a do salonu wszedł David.
- Co to za pilna sprawa, że nie może poczekać do jutra?
- Jedziemy na wakacje.- oznajmiła Rain.

Brak komentarzy: