wtorek, 22 stycznia 2013

69 " (...) Zrywasz ze mną? (...) "

Już po paru minutach byliśmy obok hali sportowej należącej do gimnazjum nr 45.  Był to ogromny budynek, ale zadbany. Powolnym krokiem ruszyliśmy do środka. Kiedy znaleźliśmy się w środku ogarnęło mnie zdziwienie. Cała hala była wypełniona fankami chłopaków. Pod ścianą stały cztery mikrofony i taborety. Dziewczyny zaczęły piszczeć jak tylko nasi mężczyźni pojawili się na widoku. Na ich twarzach dało się zobaczyć uśmiechy i to nie małe. Nawet Kendall się śmiał.
Przecież nie będzie obarczał swoimi problemami fanów.
Chłopcy ruszyli w kierunku mikrofonów. Spojrzałam na Kendalla. Meg go zatrzymała. Szybko do nich podeszłam.
- Kendall proszę porozmawiaj ze mną. - w jej oczach dało się zobaczyć łzy.
- Ej nie martw się. - delikatnie uniósł palcem jej brodę. - Mamy dużo czasu.
Jak na kogoś kto chciał się pociąć jest wesoły i to on pociesza Meg. (dop.aut. wszystkie myśli, sny, wspomnienie, teksty piosenek, linki itp. będą pisane kursywą.)
- Przepraszam. Ja...
- Ej. Nie smuć się. - przerwał Schmidt. - Pogadamy później, a teraz się uśmiechnij. Dobrze? - zapytał, a ona pokiwała głową na znak, że tak.
- Kendall. - powiedziałam, a on odwrócił się jeszcze raz. - Nie wspominaj o waszym rozstaniu.
- Vivienne czy ty uważasz, że jestem głupi? - zapytał ,a ja zaprzeczyłam ruchem głowy. - Nie ogłoszę całemu światu, że się rozstałem z Meg, bo co im powiem? Wyjaśnimy sobie wszystko, a potem się zobaczy. Jasne? - zapytał i spojrzał na Meg.
- Jasne. - powiedziałyśmy równo. Schmidt pocałował Meg w czoło widząc jej smutek.
- Ej Kendall chodź tu! - dało się usłyszeć Carlosa.
- Przecież idę! - krzyknął blondyn i ruszył w ich kierunku.

Oczami Jamesa

Kendall usiadł obok mnie, a ja zadałem mu pytanie. Oczywiście zasłoniłem mikrofon by fani nie słyszeli naszej rozmowy.
- Co jest?
- Meg się martwi. - Schmidt wykonał tą samą czynność co ja. - Boi się, że nie będę chciał jej słuchać, że nie będzie miała szansy mi tego wszystkiego wyjaśnić i...
- że już nie ma dla was nadziei? - dokończyłem za niego.
- Dokładnie. - powiedział i wziął gitarę w ręce.
- Co jej powiedziałeś?
- A co miałem powiedzieć? - zapytał głupio i po chwili dodał. - No, że nie ma czym się martwić i, że mamy dużo czasu na wyjaśnienia.
- A potem co?
- No jak to co? Zobaczymy.
- No też racja. Ale mam nadzieję, że będziecie jeszcze razem. - powiedziałem, a on na mnie spojrzał jak na debila. - No, co? Dobrana z was para. Taka idealna. - rozmarzyłem się.
- Idiota. - skwitował.
- Ej. Plotkować to przy herbatce i ciasteczku, a nie. Co z was za ludzie nie wychowani? - zapytał Carlos, a cała sala wybuchnęła śmiechem.
- Carlos. - powiedziałem, ale już do mikrofonu. -  My nie plotkujemy. My po prostu rozmawiamy na mądre tematy.
- Serio? - odetchnął z ulgą - Już myślałem, że gadacie co będzie w następnym odcinku Spongeboba. - dodał, a wszyscy znowu wybuchnęli śmiechem.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. - powiedziałem.
- Z tego co wiem to ty ostatnio razem z Loganem oglądałeś Spongeboba. - dodał Kendall, a dziewczyny znowu zaczęły się śmiać.
- Skąd wiesz? Kto ci powiedział? - zapytał Logan teatralnym głosem i zaczął rozglądać się po sali.
- To ona! - krzyknął Carlos i wskazał na jedną z dziewczyn.
- Nie to ona! - krzyknął Logan i podobnie jak Carlos wskazał  na jedną z  fanek.
- Nie, bo ona mi to powiedziała. - dodał Kendall. [klik]
- A nie ona? - zapytałem [klik]
Carlos i Logan przerzucili przez ramię "swoje wybranki" i wrócili na miejsca. Oboje usadowili sobie je na kolanach.
- Mów. To ty im powiedziałaś?- zaczął Logan.
- N...N...Nie. - powiedziała przerażona.
Nie dziwię się jej. Logan zrobił taką minę i powiedział takim głosem, że ciarki mnie przeszły.
- Logan nie masz podejścia do kobiet. - skwitował go Carlos.
- Co? Dlaczego?
[klik]
- Powinieneś tak to zrobić. - powiedział i zestawił dziewczynę z swoich klan i wyszeptał jej jakieś pytanie na ucho, a ona opowiedziała mu też szeptem. Blondynka usiadła na krześle, a on kleknął przed nią.  Odstawiłem mikrofon, żeby mu nie przeszakdzał, a on podziękował mi uśmiechem. Delikatnie chwycił jej dłonie i zaczął swój monolog.
- Piękna, olśniewająca dziewczyno. Zamiast oczu masz dwa małe niebieskie diamenciki. Twoje usta są koloru dojrzałych malin. Przez twoje blond włosy wyglądasz delikatnie. Twoja skóra jest jak brązowa czekolada. Więc Katy... - chwycił ją za ramiona - powiedz do cholery skąd to wiesz! - krzyknął i lekko ją potrząsnął. Kendall momentalnie przestał grać. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Oboje przenieśli się przed mikrofony. Katy patrzyła na Carlosa z takim...przerażeniem?
- Powiedz mi bo zaraz nie wytrzymam.
- Carlos ja się ciebie boję. - powiedziała, a on upadł jej do nóg.
- Proszę. Ja tu zaraz eksploduję. Ja muszę wiedzieć skąd ty wiesz, że ja lubię Spongeboba.
- Ja nie wiedziałam. Sam mi się przyznałeś. - powiedziała próbując go odczepić od swoich nóg.
- Serio? - Carlito już po chwili stał.
- No.
- Cholera. - powiedział, a po chwili dodał. - Auł!
Wszyscy spojrzeliśmy w tą samą stronę co mój przyjaciel, czyli za jego plecy.
- Za co to było? - zapytał rozmasuwując bolące miejsce.
- Co ty sobie wyobrażasz?
- ?
- Idioto jak ty się wyrażasz?! - Stephanie podniosła głos.
- Możesz mnie tak nie nazywać? - zapytał spokojny Carlos.
- Bo co?!
- Bo nie jesteśmy w domu tylko przed kamerami i ludźmi. - tłumaczył Pena.
- Wstydzisz się?!
- Nie tylko nie chcę, żebyś mnie tak nazywała.
- A co nieprzyjemnie ci?!
- Tak.
- To teraz wiesz co czuła Katy! Idioto!
- Ja tak jej nie nazwałem! Kobieto uspokój się! Porozmawiamy o tym później! - Latynos nie wytrzymał i wybuchnął.
- Teraz!
- Nie!
- Co fani ważniejsi!?
- Od kogoś takiego jak ty?! Owszem!
- Dobra! Żegnam! - krzyknęła Stephanie i chciała odejść, ale  Carlos chwycił ją za nadgarstek.
- Zrywasz ze mną?
- Jeszcze nie.
I sobie poszła. Pena zasłonił twarz rękami i głośno westchnął. Katy położyła mu rękę na ramieniu.
- Carlos. Przepraszam. - powiedziała i spuściła głowę.
- Za co? - zapytał i się odwrócił.
- To przeze mnie.
- Nie prawda. - Latynos delikatnie uniósł jej brodę. - Nie przejmuj się. Przejdzie jej.
-  Kurwa. - wyszeptałem sam do siebie, a raczej do mikrofonu. Ale to było przez przypadek.
- James!!! - krzyknęła Vivienne, a dziewczyny wróciły na swoje miejsca.
- Czego? - zapytałem, a ona po chwili wraz z Meg i Emily była koło nas.
- Ale jesteś czuły. Jeszcze nigdy tak pięknego słowa od ciebie nie usłyszałam. - powiedziała sarkastycznie.
- Wybacz. Chciałaś coś.
- Jak ty się wyrażasz?! - moja dziewczyna podniosła głos.
- Jeju nie chciałem. Wymsknęło mi się.
- Wymsknęło Ci się?
- Tak.
- Dobra. Ktoś ma pytania do chłopaków? - zapytała Vivienne, a wszystkie dziewczyny podniosły ręce. - To może ty, a potem chłopcy coś zaśpiewają. - powiedziała i wskazała na małą dziewczynkę.
Miała jakieś pięć, sześć lat?
- Plose pani, a ćo to jest to culwa? - zapytała, a Vivienne o mało co mnie wzrokiem nie zabiła.
- Co? - podniosłem ręce w geście obronnym.
- Widzisz co zrobiłeś?
- Załatwię to. Skarbie. - powiedziałem, a ona zachichotała. - Culwa to zanczy piękny.
- Kurde James. Jak ty to sobi wyobrażasz? - zapytał Carlos. - Ta mała idzie przez park z mamą i widzi motyla i mówi: Culwa jaki motyl. - powiedział Carlos i dostał zacieszu.
- No.
- Ty jestes nienormalny. Rodzice będą mieli do nas pretensje, a onie do niej.
- Ja to załatwię. - powiedział Logan i stanął przed nami i dziewczynami. - Zapomnijcie o culwa. - powiedział i zrobił ja jedi. Bezradnie walnąłem sie ręką w czoło. Wszyscy zaczęli się śmiać z Logana. Załamany wrócił na miejsce.
- Cyli to sowo jest łe i nie olno ak uwić? - zpytała ta mała, a ja szybko wstałem i dałem jej całusa w czoło. - A o źa ćo? - zapytała lekko zarumieniona.
- Za to, że jesteś taka mądra. - powiedziałem, a ona zaczęła chichotać.

Oczami Vivienne

No. Tym to mnie chłopak zaskoczył.
Razem z dziewczynami wróciłam tam gdzie poprzednio stałyśmy i słuchałyśmy chłopaków.

[klik]

Ooh

Wait a minute before you tell me anything, how was your day?
Cause I've been missing
You by my side, yeah

Nagle dostałam sms'a.

Did I awake you out of your dreams?
I'm sorry but I couldn't sleep
You calm me down
There's something 'bout the sound of your voice

Był od Stephanie.

I-I-I-I'm never never
Never as far away as it may seem, oh
Soon we'll be together
We'll pick up right where we left off

Paris, London, Tokyo
There's just one thing that I gotta do

Miałam coś przekazać Carlosowi.


And I can hardly take another goodbye
Baby, won't be long
You're the one that I'm waiting on

Szybko wyszłam, żeby tam nie podejść. Pewnie gdybym tam nie podeszła powiedziałabym mu to, a on już i tak wiele przeszedł.
Powiem mu to po tym spotkaniu, a może wcale. Nie chcę go ranić.


~*~

I ja podobało się? mam nadzieję, bo prawdobodobnie takie dłuższe będę przez dłuższe okresy czasu. Przynajmniej dopuki jestem w domu. Pzdr;****

Brak komentarzy: