Oczami Emily
Siedziałam na łóżku i tępo gapiłam się na płytę od Logana. Co na niej jest? Po co on w ogóle mi ją dał? Nie rozumiem go. Może mówił prawdę. Może faktycznie to był pomysł tej tancerki, może on nie chciał mnie zdradzić, tego pocałunku. Sama już nie wiem co mam myśleć. Najlepiej będzie jak oddam tą płytę Vivienne. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Powolnym krokiem ruszyłam do pokoju jej i Jamesa. Kiedy już prawie tam byłam mój telefon zaczął dzwonić. Numer był nieznany. Ciekawe kto to. Odebrałam.
- Halo?
- I jak boli serduszko?
- Co? Kim ty jesteś?
- Słuchaj skarbie, jeśli chcesz to możesz do mnie wrócić, bo i tak prędzej czy później byś to zrobiła.
- Logan?
- …
- Jeśli to ty powiedz coś.
- Już powiedziałem. Teraz twoja kolej. Wracasz do mnie czy nie?
- Sama nie wiem.
- Zresztą nie musisz. Znajdę sobie inną. Lepszą w łóżku.
- Co?
- Tak. Lepszą.
- Proszę bardzo!!! – krzyknęłam do słuchawki i się rozłączyłam. Wściekła weszłam do pokoju przyjaciół. Kiedy się tam znalazłam oni leżeli na łóżku wtuleni w siebie, a ja zaczęłam chodzić nerwowo po pokoju i mówić:
- Co za. Zabiję go kiedyś. Co za gnój. Jak ja mogłam go kochać, przecież to jest zwykły cham!
- Ej co się stało? – zapytała Viv i razem z Jamesem usiadła.
- Wyobraź sobie, że Logan przed chwilą dzwonił do mnie i powiedział, a raczej rozkazał bym do niego wróciła, a mało tego to jeśli tego nie zrobię to znajdzie sobie lepszą…
- Co? Lepszą? – zdziwili się.
- Lepszą w łóżku.
- Co? – zapytała Justice i zaczęła się brechtać.
- To nie jest śmieszna.
- Właśnie, że tak, bo Logan by czegoś takiego nigdy nie powiedział. Ktoś robi z ciebie sobie jaja. – brechtał się James.
- Najwyraźniej go nie znasz. – powiedziałam i chciałam wyjść, ale Henderson stanął w drzwiach.
- Ej James… Hej, co tam?
- Daruj sobie! – krzyknęłam i wyszłam.
Oczami Logana
- Kurde, o co jej chodzi?
- O, cytuję „ Znajdę sobie lepszą w łóżku”. –powiedziała Vivienne i razem z Jamesem zaczęła się brechtać.
- Kto jej tak powiedział? – poszedłem w ślady przyjaciół.
- Jak to kto? Ty. – powiedział Maslow i znowu się zaczęliśmy śmiać. Kiedy wszyscy się opanowaliśmy wróciłem do siebie po kurtkę i ruszyłem w stronę amfiteatru. Kiedy wychodziłem z hotelu na dworze stała Meg i gadał z jakimś gościem. Schowałem się tak by mnie nie zauważyli. Co to za gość? Skąd ona go zna? Najwidoczniej dobrze się znają. Pomyślałem po tym jak on ją chciał pocałować.
- Obiecałeś. – powiedziała i go odepchnęła.
- Pamiętaj. Mamy umowę. Ty jesteś moją dziewczyną, a…
- Tak pamiętam, ale nie było mowy o pocałunkach.
- Tak para robi. – na to zdanie moje oczy otworzyły się szeroko.
- Ale nie…
- Nie widzę różnicy.
- A ja tak. –powiedziała i chciała odejść.
- Ciekawe jak długo dasz radę się sprzeciwiać.
Po tym Meg weszła do środka, a ten koleś oddalił się. Zdziwiony ruszyłem dalej. Po jakiś dziesięciu minutach byłem na miejscu. Na scenie ktoś był. Po ciuchu i wolno podchodziłem. Dało się słyszeć dźwięk gitary i słowa piosenki. Nagle postać odwróciła się do mnie twarzą. Była to Emily. Śpiewała All Over Again, a dokładnie część Jamesa. Świetnie jej to wychodziło. Miała niesamowity głos.
- I know I try not to face the truth, but no one can love me like you do.
Your love is static, it pulls me in like a song when it first begins,
I just don't wanna let you end (No)
Nie wiedziałem, że ona ma tak niesamowity głos. Ona i scena to jedno. Czy to może być naprawdę moja Emily? Czy to może być prawda? Po cichu i wolno weszłam na scenę. Najwidoczniej mnie nie widziała, bo nie zareagowała. Kiedy skończyła odezwałem się:
- Ładnie śpiewasz.
- Dziękuję. – powiedziała i się odwróciła – Tak myślałam, że to ty.
- A kogo się spodziewałaś?
- No nie wiem. A skąd ty się tu w ogóle wziąłeś?
- A co mam do wyboru? – zapytałem i zaczęliśmy się brechtać.
- Nie no, ale tak poważnie?
- Na próbę przyszedłem.
- A to nie za wcześnie?
- No tak, ale chciałem jeszcze…
- Pomyśleć? Rozumiem cię. Też mi to pomaga.
- Muzyka to lekarstwo na wszystko.
- Nawet zdradę.
- Emily ja bym czegoś takiego nie zrobił. Kocham cię. – powiedziałem i podszedłem do niej.
- Logan chcę ci uwierzyć, ale ten pocałunek na to nie wskazuje. – powiedziała, a ja ją pocałowałem. Nie wiem czy odwzajemniła to by być miła, by nie zrobić mi przykrości, a może ona też mnie kocha. Tego mi brakowało. Chciałbym, żeby to trwało wiecznie i wiecznie. Pewnie to było by zbyt piękne. Nasz pocałunek przerwał głos Carlosa.
- Gołąbeczki znowu razem. – ja nic nie powiedziałem tylko się wyszczerzyłem, a Emily wytarła kącik ust i ruszyła do dziewczyn, a chłopcy przyszli do mnie. W czwórkę ruszyliśmy do garderoby. No, bo za godzinę koncert. Dziewczyny zostaną ubrane, wymalowane i uczesane. Wygoda.
- Stary jak tak szybko wróciliście do siebie? –zapytał Carlos.
- Nie chciał być sam, skoro ja i Vivienne razem, ty i Stephanie, a Kendall z Meg, no to on z Emily, znowu. –powiedział Maslow.
- Ej to nie jest pewne, że będziemy razem. – powiedział Schmidt.
- Ale ja i Emily nie jesteśmy razem.
- Taa…jasne.
Oczami Vivienne
- To jak? Bez kłótni już? – zapytała Meg.
- Znowu szczęśliwi? – zapytała Stephanie.
- Ale nie wróciliśmy do siebie. – wyjaśniła, a my spojrzałyśmy na nią jak na jakąś kretynkę.
- To, dlaczego się całowaliście?
- No, bo Logan mnie pocałował, a ja jakoś to odwzajemniłam.
- Aha.
- Mam nadzieję, że szybko wrócicie do siebie, bo trzeba mieć komplet. – powiedziałam.
- Jaki komplet?
- Ja i Jamie, Stephanie i Carlito, Meg i Kend, no i ty i Loggy.
- Ale to nie jest pewne.
- Jak to? – zdziwiłyśmy się.
- Kendall powiedział, że możemy spróbować, ale nie mam go winić jak nam nie wyjdzie.
- Aha.
Tylko, żeby Kendall i Meg zostali razem, a Loggy i Emily się w końcu pogodzili. Oby tak było. Mam już dosyć tego wszystkiego. Tu kłótnia, tu kłótnia. Normalnie można oszaleć.
~*~
I jak podobało się? Mam nadzieję. Między Loganem i Emily będzie trochę takich sytuacji. A Meg i Kendall będą razem, ale coś się tu zachwieje. Podobnie będzie między Jamesem i Vivienne. Ta kłótnie im nie posłuży. Justice będzie się zastanawiać czy nie zakończyć tego związku i wyjechać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz