wtorek, 22 stycznia 2013

84 " (...) Dlaczego? (...) "


Hej! Długo mnie nie było, ale to dlatego, że mam mnóstwo nauki i brak czasu, ale pewnie wiecie jak to jest. ;) Mniejsza z tym. Teraz coś o notce.
1. Rusherki mogą już się cieszyć, bo będzie dużo o tych czterech. ;D
2. Natomiast Maslowerki  (podobnie jak James, w tym rozdziale) mogą być w siódmym niebie. ;D
3. Notka rozpoczyna się z perspektywy Vivi.
Więcej Wam nie powiem, bo nie przeczytacie notki. ;)

Zapraszam. ;****

~*~...~*~

Leżałam wtulona w Jamesa i rozmyślałam. Szkoda było mi Christine, bo przecież niczym sobie nie zasłużyła  na takie zachowanie ze strony Carlosa. Może nie powinnam tak myśleć, ale dobrze, że nie wrócił na noc do hotelu. Może świeże powietrze pomoże mu. Zastanawiam się tylko czy aby na pewno nie wrócił. No, bo przecież słyszałam jeszcze delikatne otwieranie i zamykanie drzwi. Może wrócił. Sama nie wiem. Ale jak wrócił i nie przeprosił Christi to go zabije na miejscu. Nawet James mnie nie powstrzyma. Pomyślałam i spojrzałam na śpiącego szatyna. Jak on słodko wygląda jak śpi. Rozmarzyłam się i delikatnie cmoknęłam jego policzek.
- Jeszcze. - wyszeptał nie otwierając oczu.
- Nie śpisz?
- Od jakiejś godziny. A ty? - zapytał i zaczął bawić się moimi włosami.
- Jakoś nie mogłam spać.
- Ciągle myślisz o wczoraj? - zapytał i odwrócił się do mnie.
- Yhym. - kiwnęłam głową na znak, że tak, a on zaczął gładzić mój policzek. Kocham ten dotyk. To takie przyjemne.
- To, że Carlos wyszedł to nie oznacza, że nie wróci.
- Akurat o niego się nie martwię. - powiedziałam i wywróciłam oczami.
- Kochanie. Christine nie jest małą dziewczynką. Poradzi sobie. Przecież to tylko strach, a podobno strach to tylko myśl.
- Niby i tak, ale co to ma do rzeczy? - zdziwiłam się.
- Może i Christi nie jest tak odważna jak moja księżniczka, ale na pewno nie jest boi dupą.
- Nie o to m i chodziło. - udałam oburzoną i podeszłam do szafy.
- A o co?
- I ty niby mnie znasz? - zapytałam odwracając się do swojego chłopaka.
- Podobno.
Już miałam coś powiedzieć gdy nagle zadzwonił mój telefon. James spojrzał na wyświetlacz.
- Kto?
- Jack. - powiedział niechętnie i podał mi komórkę. Bez wahania odebrałam.
- Halo?
- Mała?
- Duży?
- Wesele?
- Wesele?! - prawie wykrzyczałam do słuchawki, a James spojrzał na mnie z takim przerażeniem, że to szok. Jego mina bezcenna.
- No tak.
- Ale...jak to?
- Nowy rok. Ty, ja...
- Chwila jak to ty i ja?
- Dasz mi dokończyć?
- No.
- Więc przychodzisz 1 stycznia na wesele jako mój świadek.
- Co?!
- Nie chcesz?
- Nie no, oczywiście, że chcę, ale zaskoczyłeś mnie.
- Dobra. Szczegóły obgadamy jak wrócisz.
- No dobra. Pa.
- Na razie.
I się rozłączyłam. Mina Jamesa nadal się nie zmieniła. Miał taki pytający wzrok, że to szok.
- Będę świadkiem na jego ślubie. - wyjaśniłam szybko.
- Aha.
- Dobra ja idę szybko się trochę odświeżyć, a potem zajrzę do Christi. - powiedziałam zabierając ciuchy i kierując się do łazienki. Po dziesięciu minutach weszłam w spodenkach, fioletowej bokserce i w czarnych konwersach. Powolnym krokiem skierowałam się do sypialni Christi i...Carlosa. Niepewnie weszłam bez płukania. To co tam zobaczyłam mną wstrząsnęło. Christi leżała wtulona w Carlosa, a on ją delikatnie obejmował. Jeszcze do tego...o matko...
- Carlos! - krzyknęłam, ale to nic nie dało. Zrezygnowana wróciłam do naszego tymczasowego "salonu" i rozkręciłam wieżę na maksa. Tak jak przypuszczałam wszyscy po chwili byli obok mnie.
- Co to za hałasy?! - pytał zdenerwowany Logan.
- Ludzie chcą spać! - dodał Kendall.
- Odbiło Ci! - krzyknęła Christine, a do salonu wszedł James w samych spodniach. Jak na niego spojrzałam to gorąco mi się zrobiło. Wycierał włosy...ale jak on to robił...
- Przepraszam? - zwróciłam się do brunetki, kiedy "zeszłam" na ziemię.
- Wiesz, która jest godzina?!
- hmm...dokładnie 7:10. - powiedziałam spoglądając na telefon.
- Chciałabym się wyspać!
- Przepraszam, że przerwałam Ci w takim momencie.
- Jakim momencie? - zaciekawiła się Emily.
- Właśnie. - dodała Meg. - Jakim?
- Powiesz im? - zapytałam zakładając ręce na piersi.
- Normalnym? - spojrzała na mnie jak na debilkę.
- W twoim...waszym wypadku raczej nie. - dodałam wskazując na Carlosa i Christine.
- Spadliśmy z łóżka? - zapytał zdezorientowany Carlos.
- Nie odzywaj się niepytany.  - warknęłam. - No dalej Christi. Tłumacz się, dlaczego tak kleiłaś się do niego!
- Chyba wiecie skoro też się tak budzicie.
- Ale my jesteśmy razem, a nie jak wy!
- Jesteśmy razem, a do tego bardzo szczęśliwi. - dodała blondynka wtulając się w Latynosa.
- Co?
- Tak. Może nawet będziemy gorętszą parą niż wy. -wyszczerzył się Carlos.
- Dlaczego? Dlaczego nam nie powiedzieliście?
- Bo dowiedzieliśmy się o tym wczoraj wieczorem? -zapytał Carlos.
- Okay. Koniec przesłuchania. Idziemy się przygotować do śniadania. - zarządził Kendall.
Już po pół godzinie siedzieliśmy z powrotem w salonie przed TV. Leciały właśnie wiadomości. Delikatnie wtuliłam się w Jamesa. Zauważyłam, że Emily, Meg i Christine zrobiły podobnie ze swoimi chłopakami. No i prezenter rozpoczął swój dialog.
- Witam serdecznie. Jak wiecie ostatnio bardzo dużo dzieje się w życiu chłopaków z Big Time Rush. Jak wiemy każdy z nich jest zajęty. Właśnie, każdy. Ostatnio słynny Carlos Pena Jr był singlem, aż do pewnej nocy, a może powinienem powiedzieć dziewczyny? No cóż. Jak państwo wiecie Carlos był z Stephanie King. - w prawym rogu ekranu pojawiło się zdjęcie Stephanie i Carlosa. - Jednak zerwali. Stało się to niecałe trzy miesiące temu. Carlos szybko pozbierał się po stracie ukochanej osoby. Jedne z naszych pracowników przyłapał Carlosa na plaży z nieznajomą dziewczyną. - w rogu pojawiło się zdjęcie jak Carlos i Christine się całują na plaży. - Okazało się, że jego nową partnerką została niejaka Christine Martinez. - dodał, a na ekranie pojawiło się zdjęcie dziewczyny. - Z tego co wiemy jest to córka ich menadżera. Ciekawe prawda? Ale to nie wszystko. Nasze przypuszczenia potwierdził James. Otóż to. Wiemy, że razem z Vivienne tworzy najgorętszą parę w Hollywood. James napisał,a może raczej pochwalił się swoją narzeczoną. - powiedział, a w rogu ekranu pojawiło się moje zdjęcie. - Ona...ładna, skromna dziewczyna o pięknym uśmiech, wysoka, zawsze skora do pomocy . On...szatyn o brązowych oczach i zniewalającym uśmiechu, niby jeden z tych sław, które nie potrafią okazywać uczuć, a tak naprawdę chłopak , który robi wszystko , aby na twarzy jego wybranki zawsze gościł uśmiech. Można rzecz, iż para idealna . Nikt nie wierzył w ich miłość . " Letnia miłość " , nic więcej . Spędzali ze sobą każdą chwilę, zawsze i wszędzie razem, w dobrych i tych złych chwilach. Pomagali sobie, wspierali. Naprawdę biło od nich uczucie. Udowadniali na każdym kroku wszystkim, którzy w nich nie wierzyli, że są sobie przeznaczeni. Każdy, kto ich znał  twierdził " to jeszcze młodzi ludzie, mają po kilkanaście lat  co oni wiedzą o życiu " . Uwierzyli w ich miłość dopiero wtedy , gdy po kilkudziesięciu miesiącach, gdy chłopak oświadczył się jej. Piękna historia. Można rzec, że to tylko bajka, ale jednak to zdarzyło się naprawdę. Pewnie bym nie uwierzył, gdybym tego nie zobaczył na własne oczy. Każdy im czegoś zazdrości. Chłopcy zazdroszczą Jamesowi dziewczyny, a panie chłopaka  i seksapilu, którego Vivienne ma pod dostatkiem. Jesteśmy ciekawi co będzie z Carlosem, Loganem i Kendallem. Czy znaleźli swoją jedyną? Bądźcie z nami na bieżąco, a dowiemy się tego już wkrótce.
- Wow. -powiedział Kendall. Pewnie mógł tylko tyle wydusić, podobnie jak my.
- Mówiłam. - Christi wystawiła mi język.
- Słyszałaś co powiedział? - zapytałam. - Jestem seksowna. - rzuciłam w nią poduszką.
- A my to niby nie? - oburzyła się Emily.
- Może odrobinkę...-powiedziałam.
- Osz ty! - krzyknęły i "rzuciły" się na mnie.
- Złaście ze mnie!
- Przyznaj, że jesteśmy lepsze. - dodał Meg.
- Okay, okay. Jesteście takie jak ja. - powiedziałam, a one ze mnie "zeszły" - W snach. - dodałam i zaczęłam uciekać, a one mnie gonić.

~*~...~*~
Oczami Jamesa
~*~...~*~

Tym to mnie zaskoczył. Nie wiedziałem, że tak myślą o naszym związku, ale co tam. Ważne, że mam Vivi i, że się kochamy.
- Będzie trzeba je uspokoić. - dodał Logan.
- Może zabierzemy je na plażę? - zaproponował Carlos.
- No. - powiedziałem.
Kiedy dziewczyny wróciły zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy na plażę. Siedzieliśmy już tam ponad godzinę. Dziewczyny się opalały, a my siedzieliśmy w wodzie. W końcu postanowiliśmy wziąć swoje księżniczki do wody. Każdy po kolei wziął swoją dziewczynę, w moim wypadku narzeczoną, na ręce.
- Puśćcie nas! - krzyczały, ale my ich nie słuchaliśmy.
- Puśćcie! - powtórzyła Meg, a my wykonaliśmy ich polecenie. Już po chwili wszystkie były pod wodą. Kiedy się wynurzyły dostaliśmy ochrzan, ale było warto. Siedzieliśmy tak długo w wodzie, aż nie zaczęło się ściemniać. Ja uczyłem Vivi serfować, Carlos Christine nurkować, a pozostali to pływali, to serfowali, albo gadali. Zależy. Dzień na plaży minął nam bardzo dobrze. Zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Nawet się nie przebieraliśmy. Leżeliśmy przed TV i oglądaliśmy jakąś komedię. Już po chwili każdy z nas spał. Chciałbym, żeby każdy dzień tak wyglądał. Z taką myślą zasnąłem.

~*~...~*~

Wybaczcie, że spieprzyłam końcówkę. ;(

Brak komentarzy: