wtorek, 22 stycznia 2013

50 " (...) James!!! (...) "


- I co?
- Dzwonie jeszcze raz. – powiedziałam i ponownie wybrałam numer do Jamesa. Znowu trzeci sygnał, a on nie odbiera.
- James, odbierz.
- Halo? – usłyszałam zaspany głos mojego ukochanego.
- James!!!
- Dziewczyno czy ty wiesz, która jest godzina?
- Chciałam sprawdzić czy wszystko gra?
- Tak. Mogę iść spać? Jestem wyczerpany, bo mieliśmy koncert od razu po wylądowaniu, a za chwilę na próbę musimy iść.
- Tak, tylko nic wam nie jest?
- Nie. Wszyscy jesteśmy w samolocie do Paryża.
- Już?
- Tak. Mogę spać?
- Yhym. Pa. – powiedziałam i się rozłączyłam. Spojrzałam na dziewczyny, a one skakały z radości.
- Ten twój kolega jest jakiś nienormalny. – powiedziałam i się zaczęłyśmy śmiać.
- Miałaś nam powiedzieć ten swój plan.
- Pakujcie się.
- Po co? – zdziwiły się.
- Jedziemy do Francji. Radzę wam zabrać coś ciepłego, bo tam jest zima.
- Ok.
Wszystkie pobiegłyśmy na górę. Po jakiejś godzinie byłyśmy na dole. Stephanie miała czarne rurki, czerwony krótki rękawek z nadrukami i na to bluzę, a w ręce trzymała kurtkę. Włosy miała spięte w wysoką kitkę. Emily miała białe rurki,  białą bluzkę na naradkach i na to sweterek. W ręce trzymała też kurtkę, a włosy miała splecione w warkocza. Meg miała na sobie zielone rurki, żółtą bluzkę z ¾ rękawami i kurtkę w ręce. Jej włosy były w koku jak poprzednio. Ja natomiast miałam na sobie niebieskie rurki, pomarańczową bokserkę, Jamesa koszulę i w ręce kurtkę. Włosy delikatnie były splecione w warkocza, który opadał na moje lewe ramię. Każda z nas miała adidasy.
- Spać mi się chce. – marudziła Stephanie.
- Wyśpisz się w samolocie, a teraz szybko musimy zdążyć.
Wszystkie wyszłyśmy. Jako ostatnia zakluczyłam dom i wsiadłam do taksówki. Po jakiś dziesięciu minutach byłyśmy na lotnisku. Taksówkarz był miły, bo nie wziął od nas pieniędzy. Po jakiś kolejnych dziesięciu minutach byłyśmy już w samolocie. Odetchnęłam z ulgą i powoli zasnęłam słuchając Worldwide.
- Worldwide. – zanuciłam i zasnęłam.
Oczami Logana
- Zdjęcia to ja nie przytulę, ani nie pocałuję. – powiedziałem – O Emily, gdybyś wiedziała jak ja cierpię bez ciebie.
- Hej Logan chodź. – powiedział James.
- Już idę. – westchnąłem.
- Co jest?
- Brakuje mi Emily.
- A mi Vivienne, ale to jest już ostatnie dzień bez nich, a po za tym dzisiaj o dwunastej ma przyjść przesyłka od nich.
- Serio?
- No.
Oboje poszliśmy na próbę.  Oby ta przesyłka przyszła.  Na serio brakuje mi Emily. Okazuje się, że ją bardziej kocham niż Camille. No, bo przecież za Cam nigdy tak nie tęskniłem. Pomyślałem i znalazłem się w hali sportowej.
- To tu ćwiczymy? – zapytałem
- No. Dużo miejsca i w ogóle. – powiedział Carlos.
- Ale jest echo.
- Nie. –powiedział Kendall i zaśpiewał:
- You asked me for closure before and girl I told it’s over, it’s over.
It’s not over.
So here we go again.
- Co? – nie dokończyłem pytania, bo Carlos pokazał mi na ściany. No i było wszystko jasne.  Do połowy były „przyklejone” materace. Ciekawe do czego ta sala. No, ale tam. Jest pierwsza w nocy, a my na próbę musieliśmy przyjść. Pewnie wrócimy jakoś nad ranem do hotelu. Oby jutro był dzień wolny. Proszę. Pomyślałem, a próba się rozpoczęła.

Brak komentarzy: