Cztery dni później.
Oczami Vivienne
Byłam już w domu od trzech dni. Wczoraj spotkałam się z Jackiem i podniósł mnie na duchu. Nie sądziłam, że będziemy przyjaciółmi. Dobrze, że go mam. Pomyślałam i wyszłam z pod prysznica. Ubrałam spodenki, górę od kostiumu i na to narzuciłam zadłużą bluzkę na na ramkach Górna część kostiumu mi prze świtała ale przecież o to chodziło. Było tak gorąco, że tylko to mi wpadło do głowy, a przecież nie będę chodziła w samym kostiumie. Zadowolona zeszłam na dół. Można powiedzieć, że byłam cała w skowronkach.
- Dzień dobry. - powiedziała kiedy weszłam do kuchni.
- A to co taka wesoła? - zapytał mój narzeczony.
- A tak jakoś. Mam pytanie do was wszystkich? - zapytałam i zrobiłam taką minę, że wszyscy byli przerażeni. - Jedziemy na te wakacje?
- Co? - zapytali wszyscy równo.
- Jest tak gorąco. Jedźmy na plażę albo na wakacje. Na Hawaje. - rozmarzyłam się.
- Lepiej na Grenlandię. Tam się wychłodzisz i poznasz mnóstwo pingwinów. - tłumaczył Logan, a ja spojrzałam na niego jak na debila.
- Ja mówię poważnie.
- Ja też. Pingwiny by Ci pokazały fajne sztuczki.
- Jak zjechać na brzuchu z lodowca? - zapytałam głupio.
- Na przykład.
- James. - zaczęłam marudzić.
- Zgadzam się z Vivienne. - dodała Emily.
- Popieram. - dodała Meg.
- Ja też. - oznajmiła Christina.
- Pomysł Logan nie jest wcale taki zły. - dodał Kendall.
- Przymknij się! - warknęłyśmy równo, a ten podniósł ręce w geście obronnym.
- Prosimy. - marudziłyśmy.
- Nie. - dodali chłopcy.
- Proooosimyyyyyyyy.
- Nie.
- Proooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooosimyyyyyyyyyyyyy.
- Nie.
- Proooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooosiemyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy.
- Dobra. - powiedzieli równo.
- Z takimi płucami możecie nurkować godzinami. - dodał zrezygnowany Carlos.
- To plaża czy Hawaje? - zapytałam.
- A co wolicie? - zapytał Maslow i dodał. - Jeden cudowny dzień na plaży czy piękny miesiąc na Hawajach?
- Hawaje! - powiedzieliśmy wszyscy równo.
- Tak myślałem. - dodał i wyszedł. Po chwili wrócił i dał każdemu z nas kopertę oprócz mnie.
- Bilety na Hawaje? - zapytała Christina otwierając kopertę.
- A ja? - zapytałam oburzona.
- Myślisz, że Cię zostawię samą? - zapytał mój ukochany, a ja pokiwałam głową na znak, że "Tak" - Jesteś w błędzie.
- To gdzie mój bilet?
- W sypialni.
- Dlaczego?
- Bo dostaniesz go z prezentem. - James tłumaczył mi jak małemu dziecku.
- A my to psy? - oburzył się Logan.
- Też chcemy prezenty. - dodał Carlos.
- Nie zasługujecie.
- Że co? - dodały dziewczyny dziwnie kręcąc głowami.
- Trzeba być kochanym dla Jamesunia. - dodał słodkim głosem szatyn.
- Zaraz Ci pokażę jak Cię kocham Jamesuniu. - dodała Meg i wylała mu na głowę sok z dzbanka. - Tak Cię kocham.
- Dobrze kochanie. - powiedział Kendall, a my wszyscy skierowaliśmy wzrok na niego.
- Kochanie? - zapytałam.
- Kretyn. - skwitowała Meg.
- No, bo my znowu jesteśmy razem. - powiedział Carlos i udawał głos Kendalla, przynajmniej próbował.
- Ja tak nie mówię! - oburzył się blondyn.
- Proszę Cię. - powiedział Latynos i wyszedł z kuchni.
- Carlos czekaj! - Christina pobiegła za nim.
- Co ja takiego powiedziałem? - zapytał Kendall.
- Przeżywa rozstanie ze Stephanie. - dodał Logan.
- Może masz rację. Ale tak długo?
- Widać, że ją naprawdę kochał. - dodał Maslow.
- Dobra. Trzeba coś wymyślić, żeby go połączyć z Christiną. - powiedział Logan, a Emily zdzieliła go przez ten utalentowany łeb.
- A to za co?
- Nawet nie próbujcie! - zagroziłyśmy.
- Ale oni się kochają. To widać. - dodał James i tym razem to on i to ode mnie dostał przez łeb. - Bijesz mnie za spostrzegawczość?! - oburzył się.
- Nie, za głupotę! - prawie, że krzyknęłam.
- Ale przecież trzeba coś zrobić, żeby byli razem. No i żeby przestał o niej myśleć. - dodał Logan i to on i od swojej kochanej dziewczyny dostał przez łeb. - Musicie nas bić? - zapytał rozmasowując bolące miejsce.
- Bo w tych utalentowanych łbach nic nie ma. - powiedziała Meg.
- Całkowita pustka. - dodała Emily machając rękoma jakby czarowała.
- Skoro są takie utalentowane to chyba coś tam jest. - powiedział Henderson i wzruszył ramionami.
- Właśnie. - dodał James z Kendallem wykonując tą samą czynność co ich przyjaciel.
- Macie dać im spokój. - powiedziała Rain.
- Jak jak nie damy to co nam zrobicie? - zapytał pewien siebie Schmidt.
- Zobaczycie. - powiedział Brown.
- Nie boimy się. - dodał Maslow sprzątając po sobie.
- Dajcie mu czas. Oswoi się z faktem, że nie jest ze Stephanie to znowu będzie pełen życia. - powiedziałam i dokończyłam sok i kanapkę.
- A jeśli nie? - zapytał brunet.
- Jeśli nigdy nie pogodzi się z tym faktem? - dodał blondyn.
- To zdzielimy patelnią przez łeb i wykasujemy pamięć. - dodała Meg.
- Dobra. Koniec tego dobrego. - dodałam. - O której mamy samolot?
- yyy...za dwie godziny. - powiedział najzwyczajniej w świecie spokojnie James.
- Co? - zapytałam i razem z dziewczynami ruszyłyśmy gwałtownie w kierunku drzwi. Pech chciał, że Emily zahaczyła ręką o szklankę Logana i wylała sok na podłogę. Wszystkie się zatrzymałyśmy, ale po słowach Rain ruszyłyśmy dalej ku swoim pokojom.
- Skarbie posprzątaj. - dodała Emily no i po chwili już pakowałyśmy siebie jak i chłopców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz