Bez zastanowienia weszłam do środka i usiadłam obok mojej przyjaciółki i chwyciłam ją za rękę. Współczułam jej, bo przecież może stracić dziecko. Vivienne jest silna. Ja bym już dawno się załamała, a ona? Ona trzyma się dalej. Podziwiam ją za to i tyle. Moja przyjaciółka się uśmiechała przez wylane łzy, ale ja i tak wiem, że to co się stało ją zabolało, zraniło. Może i zabolało, ale wiem, że to nie powstrzyma Vivi przed zostaniem matką. Wierzę w to, że wszystko zakończy się dobrze.
- Jak się czujesz? - zapytałam, po przemyśleniach.
- Jutro mogę wrócić do domu, a resztę to słyszałaś. - powiedziała Vivienne, niby wesoło, ale ja i tak wiem, że to był smutny ton.
- Super. Mam już plany. - powiedziała Emily i usiadła obok nas. - Na samym początku chłopaków wygonimy do studia.
- Ej! - powiedzieli równo.
- Co to ma być? - oburzył się Carlos.
- Własnego chłopaka?- zapytał Loggy.
- Mamy focha na ciebie. - powiedział James razem z Kendallem.
- No to oni będą w studiu, a my się trochę poopalamy, pójdziemy na małe zakupy, potem pyszny obiad, który przygotuje Carlos...
- Dlaczego ja?
- Nie trzeba robić takich dobrych posiłków. - powiedziała Emily i kontynuowała. - Potem malutki spacer i relaks przed TV, malutka niespodzianka, mam nadzieję. - Rain wypowiadając ostatnie dwa słowa spojrzała na Jamesa.
- Oczywiście. Co ty myślisz, że tego nie zrobię?
- No nie wiem.
- Załóż się.
- Nie będę zakładała się o takie rzeczy. - stwierdziła Emily i mówiła dalej. - No to tak niespodzianka i potem podróż helikopterem nad miastem.
- Co?
- Zaskoczona?
- Tak.
- Ja też, ale Logan nalegał.
- Aha.
Oczami Emily
Po paru godzinach, to znaczy kiedy nas wyproszono, bo Vivienne musi iść spać wróciliśmy do domu. Zmęczona ruszyłam na górę. Po drodze James mnie jeszcze zatrzymał.
- Ej czy może być taki? - zapytał i pokazał mi pierścionek.
- Śliczny. Też taki chcę. - powiedziałam i weszłam do pokoju.
Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz