wtorek, 22 stycznia 2013
51 " (...) Pewnie (...)
Oczami Jamesa
Leniwie się przeciągnąłem i spojrzałem na zegarek w telefonie. Wskazywał 11:30. „ Kurde, więcej nie idę na próbę o pierwszej w nocy i to jeszcze po locie samolotem, a wcześniej koncercie”. Pomyślałem i wstałem. Po mimo, że jest zima ubrałem krótki rękawek i jeansy i adidasy. Do mojego pokoju weszła jedna z tancerek z wózkiem jedzenia. Jedzenia jak na romantyczną kolacje. Podeszła do mnie i zaczęła jeździć palcem po moim torsie.
- Jemy późne śniadanko? – zapytała słodkim głosem.
- Nie. Ja idę po chłopaków i przesyłkę od naszych dziewczyn. – powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do pokoi swoich kolegów.
- Logan zaraz dwunasta. – powiedziałem i wszedłem do jego pokoju. O dziwo jego łóżko było już pościelone, a z łazienki dało się słyszeć dźwięki wody.
- Zaraz wyjdę.
Ruszyłem pod 315, czyli do Kendalla. Zapukałem, ale nikt nie odpowiadał, więc wszedłem. O dziwo ten jeszcze sobie spał. Myślałem, że to będzie trzeba Carlosa budzić, a nie Kendalla.
- Stary za chwilę dwunasta. Przesyłka od dziewczyn.
- Tato ja nie chce iść do wojska. Ja chcę śpiewać. Famous. Famous.
Spojrzałem na niego jak na jakiegoś id jotę, który uciekł przed chwilą z wariatkowa i ściągnąłem kołdrę.
- Ja chcę próby, a nie obóz przetrwania.
- Co? – zapytałem i otworzyłem okno.
- Mamusiu, zimno mi. Przykryj mnie.
Wziąłem śnieg z parapetu i uformowałem kulkę, a następnie rzuciłem w Schmidta, a ten podskoczył jak poparzony i krzyknął:
- ZBIJAK!!!
- Wstawaj. Trzeba iść po tą przesyłkę.
- Nie idę. – powiedział i się przykrył.
- Bo co? Bo Meg pokazała, że zależy jej na tobie, że pokazała, że nie jesteś sam z tym wszystkim. Stary, gdybym nie chodził z Vivienne i ona by mi coś takiego zrobiła, to bym się nie wkurzał tylko powiedział co o tym myślę i co czuję. Dobrze ci radzę, zrób tak.
- Okay.
Kiedy chciałem już wychodzić on mnie zapytał:
- Jesteś dobrym przyjacielem.
Uśmiechnąłem się i zadowolony ruszyłem do 312, czyli Carlosa. Kiedy chciałem zapukać on wyszedł.
-Ooo… chociaż ciebie nie trzeba budzić. – powiedziałem, a po chwili zaczęliśmy się brechtać. Powoli skierowaliśmy się ku windzie.
Oczami Vivienne
Skoro za chwilę lądujemy to trzeba zdjąć koszulę Jamesa. Kiedy to zrobiłam usłyszałam jakiś ochrypnięty głos.
- Uuuuu… Striptiz za darmo.
- Chciałbyś stary zboczeńcu. – warknęłam i wyszłam z dziewczynami. Pod lotniskiem czekała taksówka, a jej kierowca trzymał tabliczkę z napisem „ Przesyłka – Big Time Rush”
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Czy panie mają przesyłkę?
- Powiedzmy, że tak.
- Więc zapraszam. – powiedział kierowca i otworzył nam drzwi i zapakował walizki. Po drodze ustaliłyśmy co powiemy chłopakom. Po jakiś dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu.
Oczami Carlosa
Czekaliśmy z Jamesem w holu na przesyłkę. Jest już dziesięć po dwunastej, a tu nic. Ciekawe kiedy ona dotrze. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałem.
- Stephanie?
- Wyjdźcie na zewnątrz.
- Okay.
Jak powiedziała tak zrobiliśmy. Kiedy znaleźliśmy się na dworze zostaliśmy zaatakowani śnieżkami. Zaczęliśmy się bronić. Kiedy śnieżkowy zamach na nas dobiegł końca zobaczyliśmy sprawców, a raczej sprawczynie. James ujął w pasie Vivienne i Emily, a ja Stephanie i Meg i je okręciliśmy wkoło. Kiedy zabawa się skończyła ruszyliśmy do swoich pokoi. Ja za Stephanie poszliśmy zaraz po Vivienne i Jamesie.
Oczami Meg
Stałam przed drzwiami od pokoju Schmidta i nie wiedziałam co mam zrobić. Wejść, a może nie. Sama nie wiem. A jeśli jest na mnie wściekły? Nagle drzwi się otworzyły, a Kendall stanął w nich. Otworzyłam szeroko oczy.
- O Meg.
- Już sobie idę. – powiedziałam. Kiedy chciałam odchodzić poczułam jak ktoś przerzuca mnie przez ramię i gdzieś niesie. Pewnie to był Kendall.
Oczami Vivienne
- Brakowało mi ciebie.- powiedział Maslow i mnie pocałował. Nasze cudowne chwile przerwały jakieś krzyki na korytarzu. Oboje wyszliśmy. Pozostali już tam byli. Emily i Logan się kłócili. Emily płakała, a Logan stał i słuchał.
- A czyli z każdą się całujesz!?
- Ja jej nie całowałem. – powiedział spokojnie Loggy. No może trochę podniósł głos.
- Nie wcale. To był twój KLON!!! – wykrzyczała ostatnie słowo Emily prosto w twarz.
- Zrozum nic nie zaszło.
- To niby, dlaczego ona była w staniku i spodenkach, a ty bez koszuli!?
- Wyszedłem z pod prysznica, a ona tak przyszła.
- Taa…jasne.
- Naprawdę. Emily uwierz mi.
- Logan ja myślałam, że ty jesteś inny, że nie jesteś jednym z tych podrywaczy, że jesteś wrażliwy, opiekuńczy, kochający, uczciwy i wierny. Myślałam, że już moja sytuacja nie powtórzy się z Lukem. Ja cie kochałam, ufałam ci bez granicznie. Domyślałam się, że nie będzie Idalinie, ale nie, że mnie zdradzisz. Że jeśli pojedziesz w trasę to nie będzie takiej sytuacji. Myślałam, że mogę ci ufać, że nie muszę się martwić o to, że mnie zdradzisz. Jednak się myliłam. Nie potrzebnie od razu ci zaufałam. Nie potrzebnie się zgadzałam, żebyś był moim chłopakiem. Myślałam, że ci na mnie zależy, ale jak zauważyłam to zależało ci tylko, żeby mnie przelecieć. Ośmieszyć mnie. Nigdy mnie nie kochałeś. Nigdy nie chciałeś być ze mną. Nigdy nie uważałeś mnie za swoją dziewczynę. Ale powiem ci coś ja też mam uczucia, jestem człowiekiem jak ty i nie zasługuję na takie traktowanie. Rozumiesz?! Nie zasługuję!!!! – Emily zakończyła swój monolog i chciała już odchodzić, ale Loggy chwycił ją za nadgarstek.
- Emily…
- Zostaw mnie!!! – krzyknęła i wbiegła do widny. Pobiegłam za nią.
Oczami Logana
Wściekły wszedłem do pokoju i popchnąłem „moją dziewczynę” na łóżko.
- Po jaką cholerę tu przylazłaś!? Nikt tu cię nie zapraszał!!! Może jesteś singielką, ale ja mam…miałem dziewczynę!!! A straciłem ją przez ciebie, bo musiałaś tu przyjść!!! Po cholerę mnie pocałowałaś!? Wiedziałaś, że mam dziewczynę!!!! Może ci się podobam, ale ty mi nie!!! Zrozum nie gustuję w takich jak ty!!! Wypierdalaj mi stąd!!! – krzyknąłem, a ona stanęła w drzwiach. – Spierdalaj!!!
Zrezygnowany usiadłem na łóżku. Zasłoniłem rękoma twarz, a po chwili usłyszałem głos Jamesa.
- Stary, jeszcze cię takiego nie widziałem.
- Pierwszy raz widziałem jak wydzierasz się na dziewczynę i to jeszcze takie słowa. – powiedział Kendall.
- A co? Może jeszcze miałem jej podziękować, że straciłem dziewczynę, którą kocham?
-Przykro mi. – powiedziała Stephanie.
- Może się pogodzicie, a jak nie znajdziesz drugą. – powiedział Carlos.
- Stary ja nigdy nie znajdę takiej drugiej Emily. O tak pięknych włosach, oczach, ustach. Takiej cudownej jak ona. Nie ma takiej drugiej na świecie. – powiedziałem i rzuciłem się na łóżko.
Oczami Emily
- Vivienne, dlaczego on to zrobił?
- Nie wiem, ale się tego dowiem. Obiecuję, a jeśli to on tego chciał to go zabiję.
- Dzięki.
- Nie ma za co. – powiedziała i mnie przytuliła.
- Ej mogła byś poprosić Jamesa o jeden pokój?
- Pewnie.
- Jesteś wielka.
- Wiem. – powiedziała i się zaczęłyśmy brechtać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz