wtorek, 22 stycznia 2013

44 " (...) Wiek nie gra roli (...) "

Notkę dedykuję Kini;p, Justme i Juli. Macie super blogi.;***

~*~

-CO!?-krzyknęliśmy wszyscy,a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do Jamesa. Jak dobrze,że on tu jest. Pomyślałam. Ale to nie możliwe,żeby ta baba była moją mamą. Nie, to nie może być prawda. Nie, moja mama nie żyje. I to była jedyna kobieta, którą kochałam. Ona kłamie. To nie może być prawdą. W końcu oderwałam się od Jamesa i podeszłam do tego czegoś.
- Moja mama nie żyje i nie zmienisz tego, a ty jesteś dla mnie nikim i nigdy NIE ZOSTANIESZ MOJĄ MAMĄ!!!!- wykrzyczałam ostatnie cztery słowa.
- Kochanie,ale ja mam nawet zdjęcia. Spójrz.-powiedziała i podała mi jakieś świstki.
- Nie będę oglądała,żadnych zdjęć!!!-krzyknęłam i wyrzuciłam je na podłogę.- Nigdy nie będziesz dla mnie matką. NIGDY!!!! ROZUMIESZ!? NIGDY!!!-krzyknęłam i wybiegłam.
Rzuciłam się na łóżko w pokoju mojego ukochanego i zaczęłam znowu płakać. Przecież jak to, ona moją mamą? To jest niemożliwe. Prawda? Moja mama zginęła, nie żyje. Dlaczego ona mi w ogóle to mówi? I tak jej nie uwierzę...Szkoda,że nie ma moich rodziców. Było by mi łatwiej. Ale,dlaczego ona tu przyszła? Dlaczego ujawniła się dopiero po dziewiętnastu latach? Dlaczego dopiero teraz? Moje rozmyślania przerwały Emily, Stephanie i Meg. Usiadłam na łóżku i otarłam łzy. One zrobiły to samo, tylko,że nie miały czego ocierać.
- Wszystko w porządku?-zapytała Meg.
- Tak, tylko dręczą mnie pytania...
- Jakie?-Emily mi przerwała.
- Dlaczego ujawniła się dopiero po dziewiętnastu latach? Dlaczego dopiero teraz?
- Nie wiemy,ale James próbuje się czegoś dowiedzieć.-powiedziała Stephanie.
- Idę do niego.-powiedziałam i wstałam.
- Bez obrazy kochanie,ale mogłabyś obmyć trochę twarzyczkę.-powiedziała Emily.-Coś ci się rozmazało.
- A no tak. Malowałam dzisiaj rzęsy.
Wszystkie ruszyłyśmy do łazienki.
Oczami Jamesa.
Stałem przy szafce w kuchni i próbowałem się czegoś dowiedzieć od "mamy Viv".
- Dlaczego dopiero teraz pani się ujawniła?
- Ponieważ...-wstała i podeszła do mnie.- jej rodzice mnie szantażowali. Jeżeli bym to wcześniej zrobiła zabili by mnie.-powiedziała i się do mnie przykleiła. Odsunąłem ją od siebie,ale ona nie chciała dać za wygraną.
- Dlaczego jesteś z Vivienne?-zapytała. Tym to mnie zaskoczyła.
- Bo ją kocham.
- Bądź ze mną. Ja dam ci tego czego pragniesz.-powiedziała i mnie pocałowała. Szybko ją od siebie odepchnąłem.
- Po pierwsze bleee. Po drugie nie, bo jestem szczęśliwy z Vivienne. I po trzecie jest pani za stara.
- Wiek nie gra roli.-powiedział i się znowu na mnie rzuciła.
Oczami Logana
Siedziałem w swoim pokoju i rozmyślałem na temat...no...myślałem o...no...o sam nie wiem. Moje myśli biły się z drugimi. Jedne jak tu sprawić,żeby Emily była szczęśliwsza,a drugie jak pomóc Vivienne.  Dobra. Spokój. Na sam początek trzeba się dowiedzieć jak poszło Jamesowi. Dobra idę do niego. Kiedy wychodziłem z pokoju wpadłem na Emily.
- O przepraszam kochanie.-powiedziała.
- Nie, to moja wina. Wybacz.-powiedziała i dała mi całusa w policzek.-Ej Logan pójdziemy dzisiaj do jakiegoś klubu?
- No, pewnie, tylko,że jest mały problem.-powiedziałem i podrapałem się w tył głowy.
- Jaki?
- No, bo umówiłem się z chłopakami na...
- Kotku, czy ty myślisz,że chodzi mi tylko o nas?
- A nie?
- Nie. Chodzi mi o dobrą zabawę i poprawienie humoru Vivi.
- Ok. To nie ma sprawy. Vivi?
- Od Vivienne.-powiedziała i się uśmiechnęła. Z powrotem weszła do pokoju Jamesa.
Zszedłem do kuchni. Kiedy tam wszedłem zobaczyłem jak "mama" Vivi klei się do Jamesa, a Carlos i Kendall próbują ją od niego odciągnąć.
- Co tu do jasnej cholery się dzieje?-zapytałem. Jeszcze spokojnie.
- To jest dziwka.-powiedział Carlos.
- Leci na Jamesa.-powiedział Kendall.
- Ona chce być ze mną.-powiedział James i spojrzał na mnie teatralnym spojrzeniem i powiedział.-Ratuj mnie.
No, to to jest ciekawe. Jestem ciekaw jak Vivienne na to zareaguje.

Brak komentarzy: